Ostatni chce być pierwszym

Zagłębie Sosnowiec może się obecnie pochwalić serią czterech zwycięstw. Za trenerskiej kadencji [Dariusza Dudka] to pierwsza taka sytuacja. Nie ma jednak mowy o samozadowoleniu. Żeby nie spaść z czuba tabeli, być może trzeba będzie wygrywać do samej mety sezonu…

Dla kogo butelka?

Pomóc może w tym niezawodny snajper. Idealny kandydat – Szymon Lewicki. W bieżących rozgrywkach to najskuteczniejszy strzelec sosnowiczan, jednak w tej rundzie czyni swoją powinność nieregularnie. Między początkiem marca a początkiem maja nie trafił do siatki ani razu. Rozegrał w tym czasie tylko trzy spotkania. To efekt głównie jego kontuzji mięśniowej. Ale nie wybiegał na murawę również wtedy, kiedy był zdrowy. Sztab szkoleniowy stawiał na Vamarę Sanogo. Sytuacja zmieniła się, kiedy Francuz wyjechał do ojczyzny z powodu choroby ojca. „Lewy” zagrał w spotkaniach z Bytovią Bytów i Stomilem Olsztyn. Efekt? W każdym z nich pokonywał bramkarza rywali, a

Zagłębie stało się bogatsze o sześć punktów.
30-latek ma więc prawo oczekiwać kolejnego występu, mimo że Sanogo wrócił już do Sosnowca. Jaką decyzje podejmie trener Dariusz Dudek? Pośle do boju „Lewego”, jeśli tylko… zechce oprzeć się na własnej prognozie postawionej jeszcze jesienią: – Powiedziałem Szymonowi, że zostanie królem strzelców. Nawet założyłem się o to z jednym znajomym. Do wygrania jest duża butelka dobrej whisky.

Podwójna motywacja

Lewicki naturalnie wie o tym zakładzie. Od początku zapewnia jednak, że w żaden sposób nie potęguje to ciążącej na nim odpowiedzialności: – Przyjąłem to do wiadomości z uśmiechem i z przymrużeniem oka. Jestem na tyle doświadczonym piłkarzem, że nie ulegam łatwo dodatkowym presjom. Zamierzam powiększać dorobek bramkowy w każdym spotkaniu.

Czy uda się w sobotnim starciu z Podbeskidziem? Motywacja będzie podwójna, bo to właśnie w Bielsku-Białej „Lewy” przeżywał w poprzednim sezonie ciężkie chwile. Nie znalazł akceptacji w oczach trenera Jana Kociana i większość czasu spędzał na ławce rezerwowych. Mimo to z dziewięcioma golami na koncie okazał się najlepszym egzekutorem „Górali”.

– Nie przebywałem na murawie tyle minut, ile bym chciał – wspominał w niedawnej rozmowie ze „Sportem”. – Parę razy rozmawiałem ze szkoleniowcem w cztery oczy, również podczas przerwy między rundami. Za każdy razem słyszałem jednak to samo – że muszę walczyć i bardziej się starać. Narastała we mnie coraz większa frustracja, bo na boisku udowadniałem przecież swoją wartość…

Dubeltowo w styczniu

W tym sezonie Lewicki zdobył dla Zagłębia już 13 bramek. O trzy mniej od lidera klasyfikacji strzelców, Mateusza Machaja z Chrobrego Głogów. Ma jeszcze tylko 270 minut, by go dogonić i zmaterializować hasło „ostatni będą pierwszymi”. Latem do ekipy z Kresowej dołączył bowiem jako ostatni z nowych zawodników – na dwa dni przed pierwszym meczem o stawkę.

Być może część kibiców z Kresowej zdążyła już zapomnieć, ale w tym roku „Lewy” strzelił już dwa gole Podbeskidziu – w styczniowym sparingu. Jednego z rzutu karnego, drugiego z akcji. Wystarczyły mu na to 44 minuty. Po przerwie na murawę już nie wyszedł, ale Zagłębie wygrało 4:2. Dzisiaj taki wynik oznaczałby kolejny krok w stronę ekstraklasy. A na Stadionie Ludowym o niczym innym już się nie mówi. Trzecie podejście do krajowej elity nareszcie okazać ma się udane…

 

Przypuszczalne składy

ZAGŁĘBIE: Kudła – Nawotka, Jędrych, Cichocki, Puchacz – Banasiak, Milewski, Rzonca, Nowak, Udoviczić – Lewicki.
PODBESKIDZIE: Leszczyński – Modelski, Bougaidis, Malec, Oleksy – Chmiel, Palawandiszwili, Rakowski, Sierpina – Kostorz, Tomczyk.