Pan piłkarz, napastnik przez wielkie N

Jakub Świerczok robi różnicę w Piaście i w Ekstraklasie. Mecz z Zagłębiem był idealnym przykładem na to, jak wiele znaczy dla gliwiczan.


Gdyby nie jego gole, o punkcie w meczu z „Miedziowymi” Piast mógłby tylko pomarzyć. „Świeży” strzelił dwa gole, a mógł więcej, bo oddał jeszcze kilka strzałów.

Świerczok w 24 meczach dla Piasta zdobył w tym sezonie 14 bramek, w Ekstraklasie jego bilans wynosi 20/12. Dla porównania w poprzednim sezonie Piotr Parzyszek 13 goli uzbierał w 43 meczach, grając w każdym spotkaniu. Świerczok w tym sezonie stracił kilka tygodni z powodu problemów zdrowotnych. Gdyby nie one jego dorobek byłby większy, a kto wie czy początkowe słabe wyniki Piasta… nie miałby w ogóle miejsca.

Czasem zdarza się tak, że już sam transfer danego gracza można określić jako strzał w dziesiątkę. Tak było w przypadku wypożyczenia Świerczoka z Łudogorca Razgrad do gliwickiego klubu. Pojawiały się głosy mówiące o częstych kontuzjach i „słabych kolanach” oraz o trudnym charakterze piłkarza. Trener Waldemar Fornalik nie miał jednak wątpliwości. Po pierwsze odbył długą i szczerą rozmowę z zawodnikiem przed transferem, efektem tego jest zauważalna „chemia” pomiędzy nimi.


Czytaj jeszcze: Świerczok bohaterem Piasta

Doświadczony szkoleniowiec trafił do snajpera, który został też dobrze przygotowany do sezonu. Pewne problemy z urazami się pojawiły, ale bilans zysków i strat jest mocno na plusie. Tak skutecznego napastnika w Piaście nie było od dawna, od czasów Kamila Wilczka. Świerczok to lidera w szatni i na boisku, choć czasem niewiele musi mówić. Na boisku przemawia golami i tym, że nie ma dla niego sytuacji z której nie można zdobyć bramki. Czy snajper w przyszłym sezonie nadal będzie cieszył swoimi golami kibiców Piasta? Tego dowiemy się wkrótce…