Piast Gliwice. Czekając na rozstrzygnięcia

Wygrana z Podbeskidziem sprawiła, że gliwiczanie są faworytem do zajęcia czwartego miejsca w Ekstraklasie, które oznaczać będzie trzeci start w europejskich pucharach. Waldemar Fornalik z kolei powinien przedłużyć kontrakt z Piastem, bo formalny wymóg został spełniony.


Pisaliśmy przed meczem z Lechem w Poznaniu o sytuacji szkoleniowca brązowych medalistów poprzedniego sezonu. Choć w sferze spekulacje jego nazwisko było łączone m.in. z „Kolejorzem”, to pozostanie przy Okrzei było opcją numer jeden. Ze względu na komfort pracy, jak i zapisy w obecnej umowie szkoleniowca.

Z naszych informacji wynika, że aktywacja opcji przedłużenia kontraktu o kolejne dwanaście miesięcy była uzależniona od miejsca Piasta w pierwszej ósemce w sezonie 2020/21. Po wygranym meczu z Podbeskidziem to miejsce jest już niezagrożone, choć co oczywiste wszyscy patrzą i mierzą wyżej, a konkretnie w czwartą lokatę. Piast już kiedyś (za trenera Marcina Brosza) z czwartego miejsca awansował do europejskich pucharów.

Wcale nie tak łatwo

Gliwiczanie zajmują pole position w wyścigu o to miejscu, a do rozegrania pozostały jeszcze dwa mecze – z Rakowem na wyjeździe i u siebie z Wisłą Kraków.

– Skupiamy się na każdym kolejnym meczu, to jest najważniejsze. Nie myślimy o końcowym celu, tylko skupiamy się na najbliższym meczu. W niedzielę był czas na radość, potem na odpoczynek, a w środę będziemy się przygotowywać do najbliższego spotkania – mówił po meczu Jakub Świerczok, bohater spotkania z „góralami”. Kibice (i nie tylko) mogli mieć wrażenie, że „Świeży” na luzie i bez większego wysiłku strzelił dwa gole gwarantujące trzy punkty.

– Wiedzieliśmy, że to nie będzie to łatwy mecz z racji miejsca w tabeli, które Podbeskidzie zajmuje. Bardzo nas cieszą te dwie bramki i to, że zagraliśmy na zero z tyłu, to jest zasługa całej drużyny – dodaje snajper, który stał się pierwszym polskim piłkarzem z co najmniej czterema dubletami w jednym sezonie Ekstraklasy od czasów Marcina Robaka (sezon 2018/19).

Transfer do przekalkulowania

W kontekście Jakuba Świerczoka najwięcej nie mówi się jednak o jego strzeleckich dokonaniach, ale o jego dalszej przyszłości. Zostanie w Piaście czy nie? Gliwiczanie go wykupią czy nie? Fani dywagują od dawna, wszyscy pytają i zastanawiają, a sam piłkarz i klub milczą. Sytuacja wygląda tak, że rzekomy termin na decyzję, który miał upłynąć z końcem kwietnia… nie upłynął. Gliwiczanie mają jeszcze trochę czasu, mówi się nawet o czerwcu, by poinformować Łudogorca Razgrad, czy decydują się na skorzystanie z opcji pierwokupu.

Podobno wola pozostania przy Okrzei samego piłkarza jest, ale…, gdy nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. „Świeży” jest sporo wart, jest w najlepszym wieku dla piłkarza, no i strzela gole, jak na zawołanie. Suma miliona euro wydaje się być sumą adekwatną, ale i sporą jak na warunki Piasta, ale i większości ekstraklasowych klubów. A jeszcze jest pensja piłkarza, która teraz nie jest takim obciążeniem dla klubu.

Gliwiczanie nie są krezusami, to klub wypłacalny, ale płacący za transfery w ostatnich latach 100-250 tys. euro maksimum (Vida to wyjątek potwierdzający regułę). Byłby to więc rekord. Są więc plusy i minusy, a dodatkowy czas chyba bardziej jest potrzebny nie na przemyślenie sprawy, a raczej oszacowanie lub znalezienie finansowego wsparcia. Sytuacja nie jest jeszcze klarowna i fani muszą uzbroić się w cierpliwość.

Sam zawodnik pokazał w meczu z Podbeskidziem, że nie myśli ani o przyszłości, ani o wakacjach. Świerczok chce strzelać gole, jak najwięcej goli, by Piast wygrał do końca wszystko, co się da…


Na zdjęciu: Jakub Świerczok golami może zapewnić Piastowi udział w europejskich pucharach

Fot. Tomasz Fołta/PressFocus