Piast Gliwice. Lech myśli o Fornaliku!?

Tytuł bardzo chwytliwy, ale temat istnieje, albo za chwilę będzie istnieć. Władze Lecha po opuszczeniu klubu przez Macieja Skorżę szukają jego następcy, a Waldemar Fornalik z wielu względów wydaje się racjonalnym wyborem.


Wiadomość o rezygnacji Macieja Skorży z pracy w Lechu i w ogóle w piłce zszokowała nie tylko kibiców, media, ale i wszystkich w „Kolejorzu”. Decyzja trudna, która jednak stawia w jeszcze trudniejszej sytuacji mistrzów Polski. Lech nie ma wiele czasu, a musi powierzyć drużynę w dobre ręce.

Na razie Janas, ale lista jest…

Niemal natychmiast po tej szokującej informacji, ruszyła giełda nazwisk. I nie brakuje na niej nazwisk zagranicznych szkoleniowców, jak i polskich trenerów. Wśród nich bardzo często pada nazwisko Waldemara Fornalika. – Podjęto tylko decyzję o tym, że na razie z drużyną będzie pracować sztab pod wodzą najbliższego współpracownika Macieja Skorży, czyli Rafała Janasa. Rozpocznie on przygotowania do sezonu i zobaczymy, jak będzie się rozwijać sytuacja – przyznał w rozmowie z TVP Sport Maciej Henszel, rzecznik prasowy Lecha.

– Powstała lista kilkunastu kandydatów, są na niej trenerzy polscy i zagraniczni, z przewagą tych drugich. Rozpoczynają się rozmowy z kandydatami i zobaczymy, co przyniosą – dodaje Henszel.

Ceniony w Poznaniu

Sytuacja jest więc rozwojowa i choć do Gliwic nie trafiło jeszcze żadne oficjalne zapytanie o dostępność trenera Waldemara Fornalika, to istnieje kilka argumentów za tym, że Lech taką opcje sonduje czy też będzie sondował w najbliższym czasie.

Po pierwsze, Waldemar Fornalik to w tej chwili czołowy polski trener, od dawna mający swoją renomę i odnoszący sukcesy. Tak było w Ruchu, gdzie organizacyjnie i finansowo daleko było nie do ideału, ale do normalności. Tak jest i z Piastem, który mimo dobrego zarządzania nie może stawać na równi z wieloma klubami w ekstraklasie.

Po drugie, Lech w przeszłości już kilka razy interesował się Fornalikiem, a szkoleniowiec był łączony z pracą przy Bułgarskiej. Tak było w 2014 roku, gdy notowania Mariusza Rumaka poleciały na łeb na szyje. Fornalik z kolei po rozstaniu z reprezentacją Polski chciał wrócić do ligi. Niektóre media donosiły wtedy, że trener jest o krok od zatrudnienia. Władze Lecha zaprzeczały i do niczego nie doszło.

Drugi raz Fornalik był łączony z „Kolejorzem” rok temu, zanim podpisał nowy kontrakt z Piastem, a w Poznaniu szukano lepszej opcji za Dariusza Żurawia. Fornalik 18 lat temu w Amice Wronki pracował z Maciejem Skorżą, gdy ten przed sezonem 2004/2005 przejął zespół po Stefanie Majewskim. Wówczas jego asystentem został właśnie Fornalik, który przeniósł się z Górnego Śląska do Wielkopolski.

Odszkodowanie się należy

Dochodzimy jednak do sedna sprawy. Zainteresowanie zainteresowaniem, ale kluczowe pytanie brzmi, czy taki trenerski transfer jest możliwy? Piszemy transfer, bo szkopuł tkwi w tym, że trener Fornalik ma ważny kontrakt z Piastem do lata 2024 roku. A to oznacza, że Lech musiałby zapłacić Piastowi za „wyciągnięcie” szkoleniowca. Co ciekawe, już raz płacono „odszkodowanie” za przejęcie tego trenera. Było tak w 2012 roku, gdy Polski Związek Piłki Nożnej musiał negocjować z Ruchem Chorzów odejście Waldemara Fornalika.

Dla gliwiczan odejście szkoleniowca byłoby mało komfortowe, nawet pomimo odszkodowania. Z prostego powodu. Fornalik po sukcesach, przebudowuje drużynę i utrzymuje ją w czołówce ligowej. Jest pewnego rodzaju gwarantem stabilności. Poza tym przy Okrzei musieliby w trybie równie szybkim znaleźć jego następcę. To sprawia, że sam fakt zainteresowania to jedno, ale konkrety to drugie.


Na zdjęciu: Maciej Skorża (z lewej) doskonale zna Waldemara Fornalika ze wspólnej pracy we Wronkach.

Foto Tomasz Kudala / PressFocus