Marchwiński razy dwa. Lech wygrywa w Gliwicach na inaugurację

Piast Gliwice – Lech Poznań. Choć prowadził do przerwy, Piast nie dał rady zespołowi z Poznania.


Niepokonani od połowy lutego gliwiczanie otrzymali na początek jednego z najmocniejszych możliwych rywali. Co więcej, Lech wystawił na mecz skład złożony z piłkarzy doskonale znanych z poprzednich, jakże udanych rozgrywek, a nowy był tylko lewy obrońca Elias Andersson. Piast także pokazał starą twarz, ponieważ Aleksandar Vuković wystawił jedenastkę taką, jaką wybierał przez dużą część rundy wiosennej.

Faworyzowany Lech od początku starał się dyktować tempo gry. Gospodarze nie potrafili przejąć inicjatywy, często broniąc się głęboko w swojej tercji defensywnej. Robili to jednak książkowo, bo „Kolejorz” realnie nie zagroził bramce Frantiska Placha, który mógł być zadowolony z postawy kolegów.

Po jakichś 20 minutach Lech się nieco wyszalał, zaś Piast częściej meldował się w okolicy jego pola karnego. Z reguły skutkowało to stałymi fragmentami gry wokół jego obszaru, ale te nie powodowały zagrożenia. Dopiero w 32 minucie coś drgnęło, kiedy sytuację strzelecką na linii „szesnastki” próbował ustawić sobie Kamil Wilczek (po dynamicznym wejściu Arkadiusza Pyrki), lecz został zablokowany. Chwilę później niewiele brakło Michaelowi Ameyawowi, który zmienił tor lotu piłki po strzale Grzegorza Tomasiewicza i minimalnie się pomylił.


Czytaj więcej o ekstraklasie


Kluczowa była 39 minuta. Joel Pereira zamiast wybić futbolówkę spod pola karnego Lecha w niezrozumiały sposób… kopnął ja wysoko w jego środek, gdzie nieuważny Filip Bednarek sfaulował Ameyawa. Sędzia Szymon Marciniak podyktował rzut karny, a tego na gola zamienił Patryk Dziczek. „Kolejorz” mógł odpowiedzieć krótko po wznowieniu gry, lecz Filip Marchwiński trafił w słupek. Popularny „Marchewa” nie pomylił się natomiast w pierwszych sekundach drugiej połowy i było już 1:1 – Pereira zrekompensował się za wcześniejszy błąd asystą. Marchwiński dał się we znaki gliwiczanom także w 53 minucie, kiedy po precyzyjnym dograniu Kristoffera Velde głową umieścił piłkę w siatce. Po tej bramce trener gości John van den Brom dokonał potrójnej zmiany, zapewne myśląc już o czwartkowym spotkaniu eliminacji Ligi Konferencji. Potem z przymusu musiał dokonać też czwartej – bo kontuzji doznał Radosław Murawski.

W takiej sytuacji więcej od siebie znów musiał dać Piast. W 61 i 65 minucie okazje po uderzeniach głową mieli Dziczek i Ameyaw, ale brakowało im precyzji. Trener Vuković próbował dynamizować grę zmieniając skrzydła i wpuszczając debiutanta Serhija Krykuna oraz Damiana Kądziora. Najlepszą okazję na wyrównanie jego gracze mieli natomiast w 77 minucie, kiedy Bednarek wypluł” piłkę po główce Dziczka, a dobijający z 2-3 metrów Jakub Czerwiński trafił we wstającego golkipera.

Chęci gospodarzom odmówić nie można było, lecz po„ stronie „Kolejorza” widać było doświadczenie i jakość, jaką prezentowali zmiennicy. Sędzia Marciniak przedłużył nadzieje Piasta o 8 dodatkowych minut, w trakcie których próbował chociażby… nożycami Kamil Wilczek, a tuż przed ostatnim gwizdkiem do pustej bramki akcji nie domknął Pyrka. Gospodarze nie dali rady zdziałać nic więcej i Lech wywiózł z Gliwic komplet punktów.


Piast Gliwice – Lech Poznań 1:2 (1:0)

1:0 – Dziczek, 42 min (karny), 1:1 – Marchwiński, 46 min, 1:2 – Marchwiński, 53 min

PIAST: Plach – Pyrka, Mosór, J. Czerwiński, Katranis – Dziczek (87. Bykowski), Tomasiewicz – Ameyaw (72. Kądzior), Chrapek, Felix (59. Krykun) – Wilczek. Trener: Aleksandar VUKOVIĆ

LECH: Bednarek – Pereira, A. Czerwiński, Milić, Andersson – Karlstroem (54. Sousa), Murawski (70. Douglas) – Ba Loua (54. Hotić), Marchwiński, Velde (80. Szymczak) – Ishak (54. Sobiech). Trener: John VAN DEN BROM

Sędziował: Szymon Marciniak (Płock). Widzów: 5784. Żółte kartki: Mosór – Karlstroem, Murawski, Sousa, Sobiech


Fot. Łukasz Laskowski/Pressfocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.