Piast Gliwice. Małymi kroczkami w dobrą stronę

Gdy Waldemar Fornalik w połowie września 2017 roku rozpoczynał pracę w gliwickim klubie. Układanie „puzzli” rozpoczął przede wszystkim od uszczelnienia defensywy, od sprawienia, że Piastowi zdecydowanie trudniej było strzelić gola. Podstawą miała być gra „na zero”, co w najgorszym scenariuszu oznaczało remisy ekipy z Okrzei. Proces ten był trudny i mozolny. Jednak w długiej perspektywie przyniósł nie tylko poprawę, ale i mistrzowski tytuł w poprzednim sezonie, w którym to gliwiczanie mieli najlepszą defensywę w ekstraklasie.

Taktyczna poprawa

Być może odejście Aleksandara Sedlara miało większy wpływ na drużynę, niż ktokolwiek mógł przypuszczać. Jednak obrona, choć nie zmieniła się tak bardzo, to jednak od początku sezonu łatwo i w newralgicznych momentach meczów traciła gole. I nie pomogła nawet świetna indywidualna gra w niektórych meczach Jakuba Czerwińskiego, czy poprawna Urosza Koruna. Zawsze coś nie funkcjonowało tak, jak powinno i gliwiczanie obchodzili się smakiem.

Nie może więc dziwić, że to właśnie naprawę i powrót do nie tak dawnej formy sztab szkoleniowy mistrzów Polski rozpoczął właśnie od tyłów. Zmiana ustawienia i wystawienie obrońców Jakuba Czerwińskiego, Tomasza Huka oraz Marcina Pietrowskiego wspieranych po bokach przez Bartosza Rymaniaka i Mikkela Kirkeskova miało z jednej strony wybić z uderzenia rozpędzoną Pogoń. Z drugiej odbudować solidność w tyłach.

I tak oto pierwszy mecz w tym sezonie – licząc Superpuchar Polski, ekstraklasę oraz spotkania w europejskich pucharach – Piast zakończył „na zero” z tyłu. Mała rzecz, a cieszy – powiedzą gliwiczanie i coś w tym jest. – Zmieniliśmy ustawienie taktyczne, było mało czasu na zgranie tej formacji, ale zawodnicy dobrze na to zareagowali. Zagraliśmy na zero z tyłu, a z przodu też mieliśmy swoje szanse – stwierdził Waldemar Fornalik.

Wartość (w końcu) dodana

Idąc tropem narracji trenera Fornalika, szukamy dalszych pozytywnych znaków wyjścia mistrzów Polski z ostrego zakrętu.

Skoro już jesteśmy przy formacji defensywnej, to nie sposób zauważyć, że krok po kroku formę odbudowuje Frantiszek Plach. Słowacki golkiper, który zawalił rewanżowy mecz z BATE Borysów, gra coraz pewniej i przypomina siebie z poprzedniego sezonu. Być może negatywnie na Placha wpłynęły plotki o zainteresowaniu Newcastle.

Ligowiec. Piast Gliwice przypomina faceta, który poznał tajemnicę kopalni złota, tylko gdzieś zgubił mapę

Po drugie, jakość zaczyna pokazywać Tomasz Huk. Słowacki stoper zaliczył ligowy falstart, gdy w meczu z Lechem otrzymał czerwoną kartkę, a potem gliwiczanie nie byli w stanie obronić prowadzenia. Huk w meczu z Pogonią nie dość, że dobrze spisywał się w obronie, to jeszcze pokazał, że potrafi – nomen omen – huknąć z dystansu.

– W meczu z Pogonią zagraliśmy uważnie w obronie i dobrze to wyglądało. Kryliśmy jeden na jednego, staraliśmy się pracować solidnie i nie dopuszczać do żadnej okazji piłkarzy rywala. Szkoda, że nie udało się nic strzelić, bo mieliśmy przewagę. To było wymagające spotkanie, dlatego cieszy zdobyty punkt. Nie udało się zdobyć bramki, ale zagraliśmy na zero z tyłu i będziemy chcieli podtrzymać to w kolejnych meczach – powiedział Tomasz Huk.

Czas na odpoczynek i trening

Drugi dobry mecz w lidze rozegrał boczny defensor, czasem wahadłowy – Bartosz Rymaniak. Widać, że to kolejny letni nabytek, który z czasem będzie dawał coraz więcej jakości drużynie.

Choć wciąż nie przełamał się Piotr Parzyszek, a Jorge Felix tym razem gola nie strzelił, to jednak można też dostrzec inne pozytywy. W spotkaniu z Pogonią gliwiczanie lepiej zaprezentowali się w drugiej połowie. Nie tylko dlatego, że nie stracili – jak bywało poprzednio – gola po 80 minucie, ale byli stroną przeważającą i im bliżej końca spotkania, tym ich ataki były konkretniejsze, a sytuacje lepsze. Tym samym zawodnicy Piasta w najlepszy sposób pokazali, że są odpowiednio przygotowani do sezonu i mimo maratonu spotkań dają radę łączyć granie na kilku frontach.

Być może najważniejszym atutem będzie teraz fakt, że pierwszy raz w tym sezonie sztab Piasta będzie miał tydzień czasu na popracowanie z drużyną i na odpowiednią regenerację. Jeżeli wszystko pójdzie po myśli, brakującym elementem do pokonania słabości będą zwycięstwa, których tak ekipie mistrzów Polski wciąż brakuje…

 

Na zdjęciu: Symptomy poprawy były widoczne w meczu Piasta z Pogonią. Do stanu idealnego droga jednak wciąż daleka.

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ

 

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem