Piast Gliwice. Progres wyczekiwany

Po rozczarowującej jesieni w wykonaniu Piasta i wielu pogubionych punktach na własne życzenie, w gliwickim klubie robią wszystko, by wiosna była znacznie lepsza.


Piast do sezonu 2021/22 przystępował w dobrych humorach i pewny siebie. Udane poprzednie sezony, w końcu spokojny okres przygotowawczy, wciąż ciekawa i mocna kadra, transfer Damiana Kądziora – to wszystko sprawiało, że prezes Grzegorz Bednarski na naszych łamach nie bał się powiedzieć, że celem jest gra w europejskich pucharach. Do tej pory przy Okrzei tak śmiało nikt nie mówił i być może ta wypowiedź przyniosła pecha…

Brak Jakuba Świerczoka, napastnika, który był w stanie strzelać gole „z niczego” i przez niemal całą drugą część sezonu „ciągnął” Piasta w górę tabeli, nie zachwiał tą pewnością. To jednak musiało się stać w trakcie jesieni, gdy zespół notorycznie tracił gole w końcówce, gdy grając całkiem nieźle, nie zdobywał punktów. A one uciekały i uciekały… W efekcie rok 2021 gliwiczanie zakończyli poza górną ósemką, która jest przecież zawsze celem podstawowym. Oczywiście straty punktowe nie są spore, ale kibice i pewnie nie tylko oni, odczuwali spory niedosyt i jesień przy Okrzei nie można było zaliczyć do tych udanych.

W Gliwicach nikt głośno o błędach nie powiedział, ale zmiany w kadrze, szybkie i konkretne transfery były jasnym sygnałem, że coś wiosną musi się zmienić, inaczej cały sezon będzie stracony i pójdzie w zapomnienie. Spadek Piastowi nie grozi, ale przy podobnej grze, co jesienią walka o medale również. Przy Okrzei chcą jednak, by podobnie jak to miało miejsce w poprzednich sezonach, wiosna była znacznie lepsze; i żeby udana druga część poprawiła pozycję Piasta.

Kibice mają nadzieję oglądać bardziej ofensywną i skuteczniejszą grę drużyny. Wykończenie akcji pod bramką rywali, gra napastników i błędy obrońców to były elementy, które mogły irytować. Teraz w Piaście jest nowy napastnik, który w swoim poprzednim klubie bramki strzelał regularnie. Są nowi pomocnicy z różnym wachlarzem umiejętności i do tego rosły stoper. Zimowe sparingi pokazały, że mają oni jakość i mogą ją dać drużynie. Jeśli tylko te trybiki zostaną odpowiednio zamontowane i naoliwione, to „maszyna Fornalika” powinna ruszyć z kopyta.

Z drugiej jednak strony w gliwickim klubie nie ma już najlepszego pomocnika, mającego sporo kreatywności, czyli Patryka Sokołowskiego. Po sezonie kończy się też kilka kontraktów, w tym z kluczowymi piłkarzami, bramkarzem Frantiszekiem Plachem, obrońcą Martinem Konczkowskim i pomocnikiem Michałem Chrapkiem. Piast w ostatnich latach nie bał się wydawać pieniędzy na transfery i kontrakty, ale budżet bilansował wysokimi miejscami na koniec sezonu, lub sprzedażą zawodników za gotówkę. Jeśli po tym sezonie nie będzie ani jednego, ani drugiego, to w klubie będą mieli problem.

Również trener Waldemar Fornalik po raz kolejny będzie musiał udowadniać, że jest dobrym budowlańcem, bo w ostatnich sezonach ubywało mu kolejnych materiałów, które zastępował nowymi, a konstrukcja nie tylko nie może się zawalić, ale jeszcze wszyscy liczą, że architektonicznie będzie pięknie wyglądała. Czy tak się stanie, przekonamy się wiosną. Z pewnością przy Okrzei będzie bardzo ciekawie.


Czy wiesz, że…

  • Władze Piasta dokonując zimowych transferów musiały trochę głębiej sięgnąć do kieszeni. Wygranie rywalizacji o snajpera Rauno Sappinena miało kosztować ok. 400 tys. euro, natomiast klauzula wykupu Michała Kaputa z Radomiaka opiewała ok. 85 tys. euro.
  • Zimą doszło do zmian nie tylko w kadrze drużyny, ale również w sztabie szkoleniowym. Z Okrzei odszedł asystent trenera Krzysztof Sierocki oraz analityk Mariusz Narel. Nowym asystentem został Zygmunt Biliński, a rolę analityka pełnić będzie Mateusz Sobota.

Na zdjęciu: Piłkarze Piasta wiedzą, że jesień nie była udana w ich wykonaniu. Postanowienie poprawy jest, a jak wyjdzie na boisku?

Fot. Paweł Jaskółka/PressFocus