Piast Gliwice. Rotacja pomoże napastnikom?

 

Na razie Piotr Parzyszek usiadł na ławce po raz pierwszy od ponad roku, a Patryk Tuszyński na ligowego gola czeka od 25 meczów.

Dla wielu brak Parzyszka w pierwszym składzie w meczu z Cracovią był niespodzianką. Ostatni raz taka sytuacja w lidze miała miejsce 9 lutego 2019 roku w meczu z… Cracovią. Od tamtej pory w lidze i europejskich pucharach Parzyszek wychodził w podstawowym składzie.

Amulet mistrzów

Dla napastnika nie była to przyjemna informacja, ale sportowa złość może mu wyjść tylko na dobre. Zresztą wejście Parzyszka na ostatnie dwadzieścia minut wyglądało bardzo dobrze, bo napastnik, który w tym sezonie strzelił sześć goli, na kolejnego czeka od 15 grudnia 2019.

Co ciekawe, w tym sezonie, gdy Parzyszek trafia do bramki w lidze mistrz Polski za każdym razem zgarnia trzy punkty. Jak zmianę tłumaczy szkoleniowiec gliwiczan?

– Latem, kiedy graliśmy w europejskich pucharach i mieliśmy mecze co trzy dni, Piotr był osamotniony, nie miał wsparcia. Teraz możemy sobie pozwolić na rotację i nie ukrywam, że będziemy ją stosować. Często też pod kątem przeciwnika, z którym akurat będziemy grać.

Nie ma w tym niczego nadzwyczajnego, robi się tak w wielu klubach na świecie. Przypomnijmy sobie sezon mistrzowski, gdzie rotowaliśmy napastnikami. Piotrek razem z Michalem Papadopulosem często grali na zmianę – wyjaśnia Waldemar Fornalik.

Nie tam, gdzie miał być

Skoro trener zapowiada częste zmiany w ataku, warto przyjrzeć się Patrykowi Tuszyńskiemu. Ten powodów do zadowolenia ma chyba mniej niż wspomniany wcześniej Parzyszek. Statystyki i liczby nie przemawiają na jego korzyść.

Tuszyński na gola w Ekstraklasie czeka od 25 meczów. Ostatni raz trafił do bramki w lidze 26 kwietnia 2019 roku w meczu Zagłębia Lubin z Jagiellonią. Jak zaprezentował się „Tuszek” w meczu z Cracovią? Uczciwie trzeba powiedzieć, że średnio.

Z jednej strony był bardzo aktywny, pokazywał się, ale… Są też i spore mankamenty. Tuszyński często cofał się po piłkę lub uciekał do boków pola karnego, przez co nie było go w miejscu, gdzie powinien być, jako wysunięty napastnik.

Raport pomeczowy pokazuje, że z „Pasami” wyżej od Tuszyńskiego biegał Jorge Felix. Tuszyński miał z kolei najniższy w zespole InStat Index, zaliczył najwięcej strat w zespole i wygrał tylko 16% pojedynków. Drużyna jednak wygrała, a sam napastnik jesienią przyznawał, że przyszedł do Piasta nie po to, by siedzieć na ławce rezerwowych.

Dziecko pomoże rozwiązać worek?

Brak gola w lidze (w PP trafił) coraz mocniej mu ciąży, ale Patryk stara się szukać pozytywów i zwiastunów lepszej skuteczności. — Takie okazje, jak ta, którą miałem z Cracovią się śni. Mam nadzieję, że worek z bramkami się rozwiąże. W poniedziałek urodził mi się syn Natan, liczę, że strzelimy w Bełchatowie gola, może mnie się to uda i będzie okazja do kołyski. Żona mówiła, że musi już urodzić, bo chyba jest jakaś klątwa – puszcza oko „Tuszek”.

Niezależnie kto zagra z Rakowem w ataku, czekać go będzie trudne zadanie. Częstochowianie najczęściej grają ustawieniem z trójką stoperów. Ostatnio tworzą ją Jarosław Jach, Tomasz Petraszek i Kamil Kościelny. Gliwiczan czeka trudna, fizyczna walka o to, by stanąć oko w oko z bramkarzem beniaminka.

– Widać też, że Raków po tej początkowej aklimatyzacji do obiektu w Bełchatowie poczuł się już jak w domu. Czeka nas niełatwy mecz, bo jest to bardzo agresywna drużyna występująca w ustawieniu innym niż większość klubów Ekstraklasy i pod tym kątem się przygotowujemy. Pamiętamy mecz rozgrywany u siebie, wygrany 2:1 po trudnej rywalizacji – mówi trener Piasta Waldemar Fornalik.

Na zdjęciu: Patryk Tuszyński (z lewej) w barwach Piasta strzelał tylko w Pucharze Polski.