Jak to było w Gliwicach? Piast w eliminacjach Ligi Mistrzów

Przepisy UEFA zabraniają odgrywania hymnu Ligi Mistrzów w pierwszych trzech rundach kwalifikacyjnych najważniejszych europejskich rozgrywek. Piast, a raczej jego kibice nagięli ten przepis.


Piast nie dał rady

Grozi za to nawet kara finansowa, a melodię – nazywaną przez kibiców „kaszanką – można odgrywać dopiero w IV, decydującej fazie eliminacji. 17 lipca 2019 roku w Gliwicach znany wszystkim fanom futbolu nie tylko Europie fragment muzyczny wybrzmiał. Za sprawą kibiców Piasta, którzy… skorzystali z własnego nagłośnienia.  

Tego dnia, jedyny raz w historii w naszym województwie, rozegrano mecz kwalifikacyjny najbardziej popularnych i uwielbianych rozgrywek, bo gdy inne drużyny z Górnego Śląska grały o Puchar Europy, Ligi Mistrzów jeszcze nie było. Zespół Waldemara Fornalika, w I rundzie eliminacji, trafił na BATE Borysów. Zespół z Białorusi miał już za sobą występy w fazie grupowej Champions League i był faworytem tej konfrontacji.

Piast jednak osiągnął na wyjeździe bardzo korzystny wynik 1:1, a wówczas obowiązywała zasada bramek strzelonych na wyjeździe. Gdy Jakub Czerwiński trafił na 1:0 w pierwszej połowie wypełniony po brzegi stadion przy Okrzei ogarnął szał radości. Gliwice bardzo ten mecz przeżywały. Znalezienie miejsca parkingowego w obrębie stadionu, już na kilka godzin przed meczem, graniczyło z cudem. A pod osiedlowymi sklepikami gromadziły się grupki kibiców.  


Czytaj więcej o europejskich pucharach


Osobliwym momentem tego spotkania była „droga”, jaką przebyła… sektorówka BATE, bo przypomnijmy, że kibice Piasta i białoruskiego klubu są zaprzyjaźnieni. Duża flaga, miała – po rękach kibiców – trafić z sektora zajmowanego przez najzagorzalszych kibiców gliwickiego zespołu na przeciwległy sektor, gdzie znajdowali się sympatycy BATE. Ale w połowie drogi zaczęła się niepokojąco obracać, zawiodła koordynacja, aż wreszcie ją zwinięto i dostarczono w inny sposób kibicom ekipy z Borysowa.  

Na boisku, tymczasem, niecałe 10. minut dzieliło Piasta od awansu do II rundy eliminacji LM. Do dziś Frantiszek Plach pewnie nie potrafi pogodzić się z tym, co się wówczas wydarzyło. Najpierw w głupi sposób sprokurował karnego i rywal wyrównał, a następnie niepotrzebnie wyszedł do dośrodkowania. Został uprzedzony przez rywala i BATE prowadziło 2:1. W pięć minut Słowak pogrzebał szansę gliwickiego zespołu na II rundę eliminacji LM, bo wynik już się nie zmienił. Choć od tamtego spotkania minęły niespełna 4 lata, to w Gliwcach sporo się zmieniło. Nie ma już trenera Fornalika, a w zespole pozostało 5 z 14 zawodników, którzy wzięli udział w tamtym spotkaniu. Co ciekawe 3 z nich: Patryk Dziczek, Jorge Felix i Tom Hateley – w międzyczasie – opuścili na jakiś czas Gliwice i występowali gdzie indziej. Nieprzerwanie barw Piasta bronią tylko Jakub Czerwiński i… Fratiszek Plach. 


Fot. Rafał Rusek/Pressfocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.