Piłka ręczna. Jest osiem, ma być dziesięć

Coś, o czym od dłuższego czasu mówiono po cichu, wczoraj zostało ogłoszone. Od sezonu 2023/24 w superlidze kobiet rywalizować będzie więcej drużyn.


Rewolucja to za duże słowo, ale nie da się ukryć, że najwyższą ligę kobiet czekają spore zmiany. Ogłoszono je wczoraj podczas wspólnej konferencji prasowej w siedzibie ZPRP. Wzięli w niej udział: Kinga Achruk, reprezentantka Polski i rozgrywająca Perły Lublin, Henryk Szczepański, prezes związku, Sławomir Szmal, wiceprezes do spraw sportowych i Piotr Należyty, prezes PGNiG Superligi.

Wzrost o 300 procent

– Powoli dobiega końca trzeci sezon rozgrywek jako PGNiG Superliga Kobiet. W tym czasie udało się zrobić bardzo wiele w kierunku podnoszenia standardów najwyższego szczebla rozgrywek, zarówno w aspekcie sportowym, jak i organizacyjnym. Trzeba przyznać, że przeszliśmy ogromną drogę, wprowadzając szereg rozwiązań, które pozwoliły podnieść chociażby przychody i zainteresowanie piłką ręczną. Dziś możemy oglądać wszystkie mecze w ujednoliconym standardzie telewizyjnym, systematycznie notując wzrost zainteresowania i oglądalności, który wzrósł z 500 tysięcy do 1,5 miliona, czyli o 300 procent. Obecnie PGNiG Superliga Kobiet jest w czołówce najchętniej oglądanych kobiecych lig w kraju. Posiadamy atrakcyjną oprawę wizualną, partnerów i sponsorów. Zainwestowaliśmy też w nowe technologie, dzięki czemu – na różnych kanałach – mecze oglądają miliony widzów. To pozwoliło nam zwiększyć świadczenia i środki inwestowane w kluby – powiedział Piotr Należyty.

Otwarci na współpracę

Wszystko o czym mówił prezes ma być kontynuowane w kolejnych sezonach, a od rozgrywek 2023/24 superliga zostanie powiększona o dwa kluby, które spełnią warunki licencyjne i docelowo będzie liczyć dziesięć ekip. „Warunki licencyjne” to termin klucz; od ich spełnienia uzależnione będzie wszystko.

– Superliga w ośmiozespołowym kształcie nie do końca nas zadowala. Otrzymaliśmy jednak wyraźny sygnał od klubów liderujących trzem grupom pierwszej ligi (MKS Gniezno, Ruch Chorzów, UKS Varsovia – przyp. red.), które zgłosiły akces do procesu licencyjnego. Nie oznacza to, że już teraz będziemy powiększać superligę, ale za rok będziemy na to gotowi – podkreślił prezes Należyty, występując z apelem do pierwszoligowców.

– Jesteśmy otwarci i będziemy współpracować zarówno z ZPRP, jak i klubami, namawiać je do metamorfozy i dołączenia do czołówki pod kątem całościowym. Co to oznacza? Zależy nam na tym, aby kluby występujące w superlidze były w pełni zawodowe i gwarantowały nie tylko odpowiedni poziom sportowy, ale również organizacyjny. Mam tu na myśli bezpieczeństwo wynagrodzeń dla zawodniczek i sztabów trenerskich. Liczymy, że za rok dwa kolejne kluby będą w stanie przejść proces licencyjny i do nas dołączyć – dodał szef PGNiG Superligi.

– Proces licencyjny i kontrola budżetu daje nam duży bufor bezpieczeństwa. Dzięki temu możemy się skupić tylko na grze. PGNiG Superliga Kobiet – jako produkt – jest opakowana wysokim standardem, a fakt, że do grona partnerów dołącza na przykład Tik Tok świadczy o nowoczesnym podejściu do promocji naszej dyscypliny – zauważyła Kinga Achruk.

Drugi strzał w „dychę”

Plan rozszerzenia najwyższej klasy rozgrywkowej kobiet niesie za sobą również zmiany na jej zapleczu. Do superligi będzie można awansować z ligi centralnej, która ma zostać powołana. Jej celem będzie przygotowanie drużyn do rywalizacji po awansie do elity. ZPRP i PGNiG Superliga pragną tym samym zmniejszyć dysproporcje sportowo-organizacyjne pomiędzy dwoma najwyższymi szczeblami rozgrywek szczypiorniaka w Polsce. W tym sezonie liga centralna funkcjonuje u mężczyzn. Stanowi ona ścisłe zaplecze superligi i cieszy się sporym zainteresowaniem.

– Stworzenie ligi centralnej był przysłowiowym strzałem w dziesiątkę – chwalił się [Henryk Szczepański], nie mając wątpliwości co do wzrostu rozwoju dyscypliny – dlatego planujemy pójść sprawdzonym szlakiem i ligę centralną powołać dla kobiet. Do rywalizacji przystąpi najprawdopodobniej 12 drużyn, a rozpocznie się ona we wrześniu przyszłego roku. Głównym zadaniem tego projektu będzie budowa kolejnych silnych ośrodków zawodowej piłki ręcznej, kontynuacja procesu profesjonalizacji klubów, a także podniesienie jakości rozgrywek i widowiska sportowego. Będzie to jeden z naszych kluczowych projektów – podkreślił szef ZPRP.


Komentarz Sportu. Przydałby się Salomon

Na razie nie ustalono, jak będzie wyglądał format rozgrywek PGNiG Superligi Kobiet, bo do funkcjonowania w nowym kształcie zostało dobre 16 miesięcy. Gdyby jednak zdecydowano się powiększyć elitę do 12 zespołów, a taki pomysł swego czasu był brany pod uwagę, większego problemu by nie było – system mecz i rewanż daje 22 kolejki w sezonie. Przy 10 drużynach i analogicznym systemie każda z nich wybiegnie na parkiet raptem 18 razy, a to na ligę w pełni zawodową trochę za mało. Bo gdyby przyjąć granie co weekend, jedną rundę można byłoby „opędzić” w dwa miesiące. Nawet jeśli w międzyczasie byłyby mecze Pucharu Polski i przerwy na potrzeby reprezentacji, to jedna runda zamknęłaby się w kwartale. Obecnie, przy ośmiozespołowej lidze, rozgrywki składają się z czterech rund, co daje 28 kolejek „kiszenia we własnym sosie” – jak często mawiają zawodniczki, trenerzy i działacze. Ponoć rozważany jest pomysł powrotu do play offu, ale wymaga on konsultacji z klubami. Zalezienie salomonowego rozwiązania będzie konieczne, ale już teraz wiadomo, że władze spółki staną wkrótce przed niemałym dylematem.


Na zdjęciu: Powiększenie superligi spowoduje, że droga rywalizujących zwykle o mistrzostwo Polski zespołów z Lubina i Lublina nieznacznie się wydłuży.
Fot. Tomasz Folta/PressFocus