PlusLiga. Jak mistrz z wicemistrzem

Kędzierzynianie kroczą od zwycięstwa do zwycięstwa i w Warszawie nie zamierzają się zatrzymywać. Jastrzębski Węgiel o pozycję wicelidera powalczy w Rzeszowie.

To powinien być szlagier ostatnich dni 2020 roku. Wicemistrz kraju, VERVA Warszawa ORLEN Paliwa podejmuje mistrza Grupę Azoty ZAKSĘ. Faworytami są goście, którzy wygrali wszystkie 14 meczów. Do rekordu PlusLigi w ilości kolejnych wygranych trochę im jednak jeszcze brakuje. Należy on do PGE Skry Bełchatów i wynosi 24 spotkania. Ustanowiony został w rozgrywkach 2010/11. Najlepszy wynik ZAKSY to z kolei 19 meczów z sezonów 2016/17 i 2017/18.

Niezłomni

Kędzierzynianie od początku rozgrywek imponują formą. Znakomicie radzą sobie zwłaszcza obaj przyjmujący, Kamil Semeniuk i Aleksander Śliwka. Na przyjęciu są nie do złamania, a do tego wybornie spisują się w ataku. W dobrej grze mistrzom Polski nie przeszkodziły ani problemy z koronawirusem, ani transferowe plotki, które mogłyby zdekoncentrować zawodników. Po sezonie ma odejść Benjamin Toniutti. Francuskiego rozgrywającego miałby ponoć zastąpić Micah Christenson.

Sebastian Świderski, prezes Grupy Azoty ZAKSY, przyznał, że wysłał zapytanie do menedżera Amerykanina, ale szanse na transfer są znikome. Christensona obowiązuje bowiem kontrakt z Leo Schoes Modena, a do tego nie wiadomo czy kędzierzynian będzie po prostu na niego stać. Śliwka z kolei miałby w przyszłych rozgrywkach bronić barw Asseco Resovii.

W Warszawie ZAKSĘ czeka trudna przeprawa. Gospodarze wprawdzie grają w kratkę, ale na mecze z mocnymi zespołami potrafią się zmobilizować. A że potencjał mają spory przekonał ich ostatni występ w turnieju Ligi Mistrzów. Mocno postawili się gwiazdom z Modeny i nie dali żadnych szans mocnemu Kuzbassowi Kemerowo.

Atak rezerwowych

Do ostatniego w tym roku spotkania PlusLigi siatkarze Jastrzębskiego Węgla przystąpią z szansą, by wskoczyć na fotel wicelidera rozgrywek. Obecnie zajmują 3. miejsce, ale tylko dlatego, że rozegrali aż o cztery spotkania mniej od zajmującego 2. lokatę Trefla Gdańsk. Choćby punkt wywalczony w Rzeszowie pozwoli im przeskoczyć ekipę z Trójmiasta.

Podopieczni Luke’a Reynoldsa niezmiennie są w dobrej dyspozycji. Z 13 spotkań wygrali aż 11. Za nimi połowa meczów sezonu zasadniczego, choć o klasycznym półmetku rywalizacji mówić nie można. Koronawirusowe zamieszanie spowodowało, że „pomarańczowi” z jednymi drużynami grali już dwa razy, a z innymi jeszcze nie mieli okazji się mierzyć.

Z Asseco Resovią skonfrontują swoje umiejętności po raz drugi. We wrześniu w Jastrzębiu zespół z Podkarpacia był bez szans. Przegrał 0:3, a mecz trwał zaledwie 70 minut. Pierwsze skrzypce wśród gospodarzy grał Mohamed Al Hachdadi. Marokańczyk zdobył 15 punktów i został MVP spotkania.

Nie gorzej od niego radził sobie Tomasz Fornal (12 „oczek”). Wydawało się wtedy, że obaj będą motorami napędowymi zespołu. Życie zweryfikowało te przypuszczenia. Fornal miesiąc po meczu z Resovią doznał kontuzji stawu skokowego. Potem jastrzębian dopadł koronawirus, a gdy odpuścił, Al Hachdadi spuścił z tonu. Teraz wyżej stoją akcje Jakuba Buckiego i Rafała Szymury, którzy odmienili losy ostatniego meczu z PGE Skrą Bełchatów.

Ciekawe zatem, na kogo w Rzeszowie postawi trener Reynolds…

– Jeżeli zagramy na poziomie, który potrafimy prezentować, to jesteśmy w stanie zwyciężyć za 3 punkty – powiedział Fornal. – Resovia jest w naszym zasięgu. Wiemy jednak, że nasi rywale grają bardzo dobrze u siebie, a z meczu na mecz ich poziom rośnie. Spodziewamy się trudnego meczu.

(mic, jk)


Na zdjęciu: Aleksander Śliwka w ZAKSIE rozgrywa życiowy sezon.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus

DZISIAJ GRAJĄ

PLUSLIGA

WARSZAWA, 17.30: VERVA – Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle

RZESZÓW, 20.30: Asseco Resovia – Jastrzębski Węgiel