Pniówek Pawłowice. „Rozkojarzeni” gospodarze

W sobotę kilku piłkarzy Pniówka Pawłowice myślami chyba było już na wakacjach, stąd porażka z lokalnym rywalem.


Z powodu kontuzji w meczu z LKS-em Goczałkowice w zespole Pniówka nie mógł wystąpić bramkarz numer jeden tej drużyny, 31-letni Bartosz Gocyk. Między słupkami bramki zastąpił go o 11 lat młodszy Mateusz Pońc, dla którego był to debiut w 3. lidze. Nie był do końca udany, bo młodemu golkiperowi w doliczonym czasie gry I połowy przydarzył się kiks, po którym goście strzelili zwycięską – jak się później okazało – bramkę.

Po dośrodkowaniu Mariusza Magiery z kornera Pońc interweniował tak niefortunnie, że próbując łapać piłkę sam wrzucił ją sobie do bramki! Ci, którzy zapisali to trafienie na konto obrońcy Goczałkowic mieli poważne zaburzenia wzroku, albo nadawali relację z… Księżyca.

Obarczanie winą za porażkę młodego golkipera Pniówka byłoby nadużyciem, ponieważ blado wypadli jego koledzy grający w polu. Niektórzy z nich grali tak, jakby byli już na wakacjach, więc nic dziwnego, że podopieczni Damiana Barona i Łukasza Piszczka dominowali niepodzielnie, rzadko dając się zaskakiwać.

Zdobycie pierwszego gola dla gości poprzedził bezmyślny faul Dawida Morcinka (słusznie został zmieniony w przerwie) na szarżującym Przemysławie Mońce, a Piotr Ćwielong nie pomylił się przy strzale z 11 metrów. Wyrównanie padło po zagraniu ręką Magiery we własnym polu karnym, tym razem niezawodnym egzekutorem „jedenastki” okazał się Dawid Weis.

Niespełna 30-letni skrzydłowy to spotkanie z czystym sumieniem może spisać na straty, bo oprócz zdobytego gola niczym się nie wyróżnił. Jeden z liderów Pniówka „brylował” w nieudanych dryblingach (udane można było policzyć na palcach jednej ręki), a dośrodkowania były niechlujne i adresowane nie wiadomo do kogo.

Sobotnia wiktoria w Pawłowicach była pierwszą wygraną LKS-u Goczałkowice na wyjeździe w rundzie wiosennej (oprócz tego było sześć porażek i jeden remis)! Pierwszą, ale w pełni zasłużoną.


Pniówek 74 Pawłowice – LKS Goczałkowice-Zdrój 1:2 (1:2)

0:1 – Ćwielong, 27 min (karny), 1:1 – Weis, 37 min (karny), 1:2 – Pońc, 45+1 min (samobójcza).

PNIÓWEK 74: Pońc – Glenc, Płowucha, Ciuberek (73. Musolik), Fulianty – Morcinek (46. D. Hanzel), Musioł, Spratek (58. Herman), Weis – Wiciński (46. Glapka) – Szatkowski (66. Pacholski). Trener Jan FURLEPA.

GOCZAŁKOWICE: Szczuka – Szymała (90+2. Danch), Zięba, Marciniak – Dragon, Ł. Hanzel, Matuszczyk, Mońka – Lipniak (86. Trytko), Kiklaisz (90+4. Furczyk), Ćwielong (90+2. Ferreri). Trener Damian BARON.

Sędziował Filip Paszczyk (Wolany). Widzów 200. Żółte kartki: Fulianty – Ćwielong.


Na zdjęciu: Bezmyślny faul Dawida Morcinka zapoczątkował kłopoty Pniówka w meczu z LKS-em Goczałkowice.

Fot. gkspniowek74@com.pl