Podbeskidzie. Będzie coraz głośniej

– Plan został zrealizowany, w dobrym stylu, z kilkoma nerwowymi momentami. Dlatego oceniam ten mecz jako dobry, ale nie bardzo dobry. Najważniejsze jednak jest to, jak się kończy, a nie, jak się zaczyna. Kreowaliśmy sytuacje z przodu, a z tyłu zagraliśmy na zero. Oddaliśmy ponad 20 strzałów na bramkę przeciwnika. Cały czas staraliśmy się dominować przeciwnika. Grać aktywnie i dlatego udało się odnieść okazałe zwycięstwo. Dziękuję sztabowi szkoleniowemu za przygotowanie zespołu do tego spotkania. Gratulują piłkarzom. Na pewno była presja związana z pierwszym meczem. Widać to było przed spotkaniem. Nawet na twarzach bardziej doświadczonych zawodników – powiedział Krzysztof Brede, trener Podbeskidzia Bielsko-Biała po tym, jak jego drużyna bardzo efektownie zainaugurowała rundę wiosenną rozgrywek ekstraklasy. „Górale” odnieśli drugie najwyższe zwycięstwo w tym sezonie, pokonując przed własną publicznością Wigry Suwałki 4:0. Poprzednio wysoki rezultat zespół spod Klimczoka osiągnął w październiku, kiedy to – również przed własną publicznością – pokonał w takim samym stosunku GKS Bełchatów.

Miejsce pięknych bramek

Niedzielne zwycięstwo mogło być jeszcze bardziej okazałe. Warto pamiętać, że w słupek trafił Łukasz Sierpina. Piłka odbiła się również od obramowania „świątyni” Wigier po zagraniu Kornela Osyry. To – poza czterema trafieniami – najlepszy dowód na słowa trenera Bredego, który podkreślił wyżej, że jego zespół cały czas dążył do zdobywania kolejnych bramek. Trzeba również zaznaczyć, że wrażenia estetyczne po trzech z czterech trafień „górali” kształtowały się na bardzo wysokim poziomie. Kacper Gach idealnie przymierzył w długi róg z pierwszej piłki. Świetnie z rzutu wolnego uderzył Rafał Figiel, a przepięknym strzałem z dystansu popisał się Michał Rzuchowski.

Zresztą w tym sezonie kibice Podbeskidzie mają wyjątkowe szczęście do oglądania pięknych goli na Stadionie Miejskim przy ul. Rychlińskiego. Tak było jesienią. Dwie świetne bramki, w meczu ze Stalą Mielec, zdobył Karol Danielak. W starciu z Zagłębiem Sosnowiec bardzo ładnym uderzeniem popisał się Rafał Figiel, by nie wspomnieć o wyczynie bielszczanina, choć… w barwach innego zespołu. Michał Bojdys z GKS-u Jastrzębie przebiegł całe boisko i trafił w okienko. Co ciekawe stało się to w jedynym domowym meczu „górali”, w którym zespół ten musiał uznać wyższość rywala. Później, łącznie z meczem przeciwko Wigrom, bielszczanie cztery razy z rzędu wygrali u siebie. Zdobywając w tych spotkaniach, aż 13 bramek.

Na odpowiednim kursie

W sumie, po rozegraniu 21 kolejek, Podbeskidzia ma na swoim koncie już 40 trafień. Od momentu spadku z ekstraklasy tak dobrze jeszcze nie było. W analogicznym momencie sezonu 2016/17 zespół mógł pochwalić się zaledwie 22 bramkami. Rok później był o dwa gole lepszy, a w poprzednim sezonie miał na swoim koncie 30 trafień. Ważne jest również to, że po ostatnim spotkaniu „górale” odrobili dwa gole straty do najskuteczniejszej drużyny zaplecza ekstraklasy, czyli GKS-u Tychy, który ma na swoim koncie 42 gole. Jeżeli tak dalej pójdzie, to niebawem drużynę „zza między” dogonią wkrótce i przejmą miano zespołu, który na zapleczu ekstraklasy strzela najwięcej bramek.

Gole, choć niezwykle ważne i decydujące o wynikach meczów, to jedno. A drugie, że gra Podbeskidzia w ostatnim spotkaniu mogła się podobać. Nie tylko ze względu na nieustanne dążenie do tego, aby trafiać do siatki. Jednak również dlatego, że zespół zachowywał się na boisku odpowiedzialnie. Oczywiście nie ustrzegł się błędów, ale były one sporadyczne. Śmiało, można stwierdzić, że zespół z Suwałk nie stworzył sobie klarownej sytuacji bramkowej. Martin Polaczek, szczególnie w drugiej połowie, trochę się nudził. Obronił w niej jeden strzał, a w sumie suwalczanie oddali dwa celne uderzenia na jego bramkę. I jedno niecelne. Przy 24 próbach „górali” – 12 celnych, 10 niecelnych i 2 zablokowanych – osiągnięcie rywala Podbeskidzia wygląda, delikatnie mówiąc, skromnie. To jedynie podkreśla, że bielski zespół znalazł się, na początku wiosny, na odpowiednim kursie.

– Ani ja, ani też zawodnicy, nie mówimy tego głośno. Jednak wiemy, jakie są oczekiwania i o czym myśli środowisko – mówił trener Brede. Chodzi, rzecz jasna, o awans do ekstraklasy. Po takim otwarciu wiosny nie ma wątpliwości, że teraz będzie się o tym mówić jeszcze głośniej.

Na zdjęciu: Zespół z Bielska-Białej, na początku wiosennego grania, jest na odpowiednim kursie w walce o awans do ekstraklasy.