Podbeskidzie. Bez mentalnych pułapek

Nastroje, po dwóch z rzędu zwycięstwach 4:0, są pod Klimczokiem znakomite i trudno jest się temu dziwić.


Triumfy z Widzewem Łódź i Górnikiem Polkowice spowodowały, że Podbeskidzie Bielsko-Biała jest w czubie pierwszoligowej klasyfikacji, a strata do ścisłej czołówki, czyli miejsc gwarantujących nawet bezpośredni awans do ekstraklasy, jest nieduża, bo wynosi 4 punkty.

– Dwa razy po 4:0, to super wyniki. Zawodnicy się rozwijają, idą do przodu. Chcemy być pewnym zespołem. Tak, aby w naszej grze było, jak najmniej przypadku. W tym kierunku staramy się iść – powiedział Piotr Jawny, dla którego kluczem, jeżeli chodzi o zwycięstwo z Górnikiem Polkowice, była sfera mentalna. Wiadomo, że „górale” są od beniaminka i drużyny z dna tabeli zespołem lepszym, ale trzeba było to pokazać na placu gry.

– Po 4:0 z Widzewem najważniejsze było to, by zespół nie osiadł na laurach. By nie pomyślał sobie, że gra z beniaminkiem i ten mecz sam się wygra. By nie wpadł w mentalną pułapkę. Najważniejsze było to, by nie zlekceważyć rywala, choć na początku meczu drobne symptomy tego mieliśmy, bo Martin obronił przecież bardzo trudną sytuacją jeszcze przy wyniku 0:0 – przypomniał opiekun bielskiego zespołu.

Który chwalił swoich podopiecznych, choć miał do nich pewne zastrzeżenia.

– Zespół z Polkowic gra dosyć otwarty futbol i stąd się brała spora liczba sytuacji bramkowych dla nas. Jeżeli miałby mieć jakieś zastrzeżenie do swojej drużyny, to chciałbym, abyśmy jeszcze mocniej cisnęli do końca. Chciałbym, abyśmy byli jeszcze bardziej pazerni na bramki. Nie po to, by upokorzyć przeciwnika, ale aby zaszczepić w sobie chęć budowania akcji i stwarzania sytuacji i strzelania goli – wyjaśnił szkoleniowiec drużyny spod Klimczoka. W istocie, gdyby „górale” wykazali się większą pazernością na gole, to mogli strzelić rywalowi z Polkowic więcej bramek. Jednak może to i dobrze, że się nie wystrzelali, bo przecież w tym roku czekają ich jeszcze dwa spotkania. To najbliższe już pojutrze. Przed własną publicznością z Odrą Opole.


Fot. Krzysztof Dzierzawa / Pressfocus