Podbeskidzie. Nic na siłę

W porównaniu z poprzednimi beniaminkami Podbeskidzie Bielsko-Biała dość oszczędnie porusza się po rynku transferowym.


Podbeskidzie jest jednym z najbardziej wstrzemięźliwych klubów ekstraklasy jeżeli chodzi o transfery. Zarówno te do klubu, jak i te z klubu. „Górale” pozyskali trzech nowych piłkarzy, a zespół – biorąc pod uwagę kadrę z rudny wiosennej poprzedniego sezonu – opuściło dwóch zawodników.

Na tle pozostałych beniaminków rotacja jest bardzo skromna. Stal Mielec pozyskała sześciu piłkarzy, a pożegnała się z siedmioma, Warta Poznań sprowadziła siedmiu graczy, rozstając się z dziewięcioma.

Bez przypadkowych ruchów

Przyczyn takiego stanu rzeczy daleko szukać nie trzeba, bo w trakcie rozgrywek I ligi, również po przerwie spowodowanej pandemią, władze klubu postawiły sobie za cel, by wszyscy piłkarze pierwszego zespołu mieli ważne kontrakty na kolejny sezon.

Dlatego też bielszczanie – pod względem ilościowym – nowych piłkarzy nie za bardzo potrzebują, bo w kadrze znajduje się ich obecnie 30. Jeżeli chodzi o jakość, to zawsze drużynie, która wskoczyła klasę wyżej, wzmocnienia się przydadzą. Pod Klimczokiem wychodzą właśnie z takiego założenia, choć odpowiedzialnym za transfery przyświeca prosta zasada – nic na siłę.

– Mamy zespół zbudowany i zorganizowany. Te pozycje, które wymagały podniesienia rywalizacji, zostały – w stopniu jeszcze niepełnym – wzmocnione. Chcemy jeszcze ściągnąć 1-2 seniorów, ale nie będziemy tego robić przypadkowo. Staramy się dokonać ruchów transferowych, które dadzą nam większą jakość i zaostrzą rywalizację – jasno stawia sprawę trener Krzysztof Brede.

W swojej wypowiedzi szkoleniowiec Podbeskidzia wyraźnie rozgraniczył priorytety. Jednym z nich było przecież wzmocnienie rywalizacji wśród młodzieżowców. Pozyskano już Maksymiliana Sitka z Puszczy Niepołomice, a także Dominika Frelka z Olimpii Grudziądz.

Zgodnie z planem

Wiadomo, że celem nadrzędnym na sezon jest utrzymanie. – To plan minimum – nie ukrywa trener Brede, ale jednocześnie zapewnia, że chce zrealizować inne cele. – Jednym z nich jest odpowiednie wzmacnianie kadry – tłumaczy opiekun bielskiej drużyny.

– Zobaczymy, czy jeszcze w tym okienku transferowym, które otwarte jest do 5 października, czy też na przykład zimą. Decyzję podejmować będę wspólnie z działem sportowym i zarządem. To, co chcemy robić, robimy. Wszystko idzie zgodnie z planem. Nasi skauci byli za granicą, by oglądać potencjalnych kandydatów. Podchodzimy do tego spokojnie – wyjaśnił Krzysztof Brede.


Czytaj jeszcze: Pracują jak zawsze

Nie jest tajemnicą, że Podbeskidzie chciałoby pozyskać lewego obrońcę, bo jedynym nominalnym zawodnikiem na tej pozycji jest w zespole Kacper Gach. Podczas krótkich letnich przygotowań sztab szkoleniowy przyglądał się Ukraińcowi Władysławowi Szapowałowi, ale nie zyskał on ostatecznie uznania w oczach Krzysztofa Bredego i jego współpracowników.

Nie jest wykluczone, że wspomniany przez szkoleniowca zagraniczny wyjazd skautów dotyczył właśnie obserwacji kandydata, którego naturalnym „środowiskiem” jest lewa strona defensywy. Daleko szukać nie trzeba. Słowacka ekstraklasa ma już za sobą trzy kolejki nowego sezonu…


Na zdjęciu: Kacper Gach (z prawej) to jedyny nominalny lewy obrońca w kadrze Podbeskidzia.
Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus