Podbeskidzie. Ogrywani w dziecinny sposób

Może do marazmu z końcówki jesieni jeszcze daleko, ale w ostatnich meczach „górale” nie przypominają drużyny z początku wiosny. I znów przegrywają.


Niedzielne starcie Warty Poznań z Podbeskidziem było meczem… na remis. Przez ponad godzinę żaden z zespołów praktycznie nie stworzył klarownej sytuacji pod bramką, ale to gospodarze, przy znacznej pomocy rywala, otworzyli wynik meczu. Po wszystkim trener Robert Kasperczyk nie miał dla swoich graczy usprawiedliwienia.

– Było jasne, że ten, kto strzeli bramkę, wygra mecz – przesądził szkoleniowiec bielskiej drużyny. Tak właśnie się stało, a sposób, w jaki „górale” pierwszego gola stracili, był zbyt banalny.

Kasperczyk określił go dosadniej. – Popełniliśmy dziecinny błąd i rywal strzelił gola. Później dokonaliśmy zmian, ale – co jeszcze bardziej zatrważające – popełniliśmy kolejny błąd przy stałym fragmencie gry – dodał szkoleniowiec „górali”, który sfrustrowany był tym bardziej, bo uznał, że jego drużyna lepiej rozpoczęła starcie z Wartą, aniżeli niedawny, przegrany 1:2, mecz ze Stalą Mielec.

– Mieliśmy zupełnie inny początek spotkania. Ale wszystko zniweczyły te pomyłki. Mogę dziękować piłkarzom za walkę i determinację – podkreślił trener bielszczan, którego drużyna reprezentacyjną przerwę spędzi na ostatnim miejscu w tabeli. Dobrą pośród złych wiadomości dla kibiców Podbeskidzia była ta, która – niedługo po porażce w Grodzisku Wielkopolskim – przyszła z Krakowa. Gdzie Stal Mielec, a więc zespół bezpośrednio wyprzedzający Podbeskidzie w tabeli, przegrał z Wisłą Kraków. Przegrała również, dwa dni wcześniej, Cracovia, a więc na dole tabeli, w stosunku do poprzedniej kolejki, nic się nie zmieniło.

Układ sił jest zatem taki, na osiem kolejek przed zakończeniem sezonu i po rozegraniu połowy zaplanowanych serii gier na wiosnę, że Podbeskidzie ma punkt straty, ale lepszy bilans starć bezpośrednich, do Stali, a także dwa „oczka” mniej od „Pasów” i gorszy bilans z tym zespołem. Wszystko wskazuje bowiem na to, że te trzy zespoły rozstrzygnął między sobą kwestię spadku z ekstraklasy.


Czytaj jeszcze: „Górale” w odwrocie i zamykają tabelę

Wisła Płock, wyprzedzająca Cracovię, ma już od niej pięć punktów więcej, a także siedem „oczek” zapasu nad „góralami”. A zatem w Bielsku-Białej, Mielcu i przy Kałuży w Krakowie, najbliższe dni, czyli reprezentacyjna przerwa, powinny upłynąć pod znakiem wytężonej pracy. Opiekun „górali” cieszy się, że właśnie teraz – po dwóch porażkach z rzędu i sześciu spotkaniach bez wygranej – taka pauza następuje.

– Musimy dobrze tę przerwę wykorzystać. Te dwa tygodnie powinny nam pomóc. Szczególnie nowym zawodnikom. Marco Tulio i David Niepsuj mogą być wartością dodaną w spotkaniach, które zadecydują o utrzymaniu w ekstraklasie – podkreślił szkoleniowiec beniaminka ekstraklasy. Jasne, że ostatnie porażki nie są tak dotkliwe, jak te z końcówki jesieni, ale pewnego rodzaju marazm w grze Podbeskidzia powrócił. A przecież wiosnę zespół Kasperczyka rozpoczął tak udanie…




Na zdjęciu: Robert Kasperczyk cieszy się, że przerwa na reprezentację następuje teraz. Po dwóch kolejnych porażkach i sześciu meczach bez zwycięstwa.

Fot. Krzysztof Dzierżawa/Pressfocus