Podbeskidzie. Osyra, czyli pewniak

Podbeskidzie Bielsko-Biała wygrało w środę z Miedzią Legnica 2:1 i dzięki temu znalazło się w ścisłej czołówce rozgrywek pierwszoligowych. Sposób na sukces w wyżej wymienionym spotkaniu polegał na tym, że od pierwszych minut „górale” zagrali agresywnie, a jednocześnie mądrze. Co zresztą po meczu przyznał Kornel Osyra, środkowy obrońca bielskiej drużyny. – Gramy teraz na większej intensywności, więc nie chcieliśmy przez cały mecz atakować przeciwnika. Wiedzieliśmy, że dojdzie w tym meczu do sytuacji, kiedy Miedź będzie chciała grać w piłkę. I my się wówczas cofniemy, co nie sprawiało nam żadnego problemu – podkreślił stoper drużyny Podbeskidzia i nie sposób jest się z nim nie zgodzić.

Bo „górale”, rzeczywiście, umiejętnie regulowali tempo gry, choć błędów się nie ustrzegli. – W drugiej połowie, trochę na własne życzenie, narobiliśmy sobie problemów. Mieliśmy o jednego zawodnika więcej na boisku, ale nie atakowaliśmy przeciwnika, co powinniśmy robić. Musimy się tego nauczyć. Że skoro mamy rywala na łopatkach, to musimy go dobić, a nie podawać mu tlen. Przecież Miedź, w jednej akcji, miała dwa słupki. Gdyby wpadła z tego bramka, to wszyscy mielibyśmy do siebie ogromne pretensje. Zdajemy sobie sprawę z tego, że za nami dziewięć kolejek. A przed nami sporo ciężkiej pracy. Trzeba się cieszyć ze zwycięstwa, bo wygraliśmy z kandydatem do awansu. A jednocześnie odnieśliśmy już trzecie zwycięstwo u siebie – przyznał Kornel Osyra, który podkreślił, że przed starciem z Miedzią miał coś do udowodnienia.

Ryszard Tarasiewicz. Brawo chłopaki, Brawo, brawo!

Przypomnijmy, że poprzedni sezon zawodnik ten spędził właśnie w drużynie z Legnicy. Rozegrał 20 spotkań w ekstraklasie, a w dwóch meczach w grupie spadkowej przedwcześnie kończył swój udział, bo oglądał czerwone kartki. – Pokazać chciałem, że jednak coś znaczę. Czasami w piłce potrzebna jest odrobina zaufania. I wiary w czyjeś umiejętności. Wiadomo skąd przyszedłem do Bielska-Białej i ostatni mecz był dla mnie bardzo ważny – zaznaczył środkowy obrońca Podbeskidzia, który dobrze uzupełnia się w Dmytro Baszłajem. Ukrainiec, który niedawno wrócił do wyjściowego składu bielskiej drużyny, niewątpliwie jest zespołowi potrzebny. Pokazał to właśnie w środę. Nie tylko niemal bezbłędnie wywiązywał się z zadań defensywnych, ale też potrafił wyprowadzić piłkę, dzięki czemu cały zespół sprawnie przechodzi z obrony do ataku.

To ważne, w szczególności, że „górale” ciągle znajdują się w trakcie swoistego maratonu. Niemniej jednak Kornel Osyra nie widzi w tym najmniejszego problemu. – Umówmy się, że jesteśmy piłkarzami Podbeskidzia i w sezonie czeka nas około 40 spotkań. Poza granicami Polski gra się dużo częściej. Nawet po 80 meczów w sezonie. Trenujemy po to, aby grać i wytrzymywać takie obciążenia. Rotacje w składzie są – rzecz jasna – nieuniknione. Każdy z nas ciężko pracuje, aby otrzymać swoją szansę – mówi pewniak, jeżeli chodzi o ligowe mecze, w składzie Podbeskidzia.

 

Na zdjęciu: Kornel Osyra (z prawej) zdaje sobie sprawę, że przed nim i kolegami jeszcze sporo pracy.

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem

 
ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ