Podbeskidzie. „Siara” coraz pewniejszy

 

Dziś Podbeskidzie Bielsko-Biała zmierzy się z Chojniczanką Chojnice i patrząc na formę obu zespołów, jak również na miejsca w tabeli, „górale” są zdecydowanym faworytem tej konfrontacji. Dość powiedzieć, że w tym sezonie zespół spod Klimczoka wygrał już 10 spotkań, z czego sześć przed własną publicznością.

Chojniczanka? Zanotowała 10 porażek, a wygrała jedynie cztery mecz. Tylko raz drużynie prowadzonej od niedawna przez trenera Zbigniewa Smółkę udało się triumfować na boisku rywala. Wydarzyło się to jednak dość dawno temu, bo w trzeciej kolejce sezonu. Chojniczanka, prowadzona jeszcze przez Josefa Petrzika, pokonała na wyjeździe 5:3 ekipę Olimpii Grudziądz.

Jak na razie zmiana trenera w Chojnicach nic nie dała. Pod wodzą Smółki drużyna rozegrała dwa mecze i w obu górą byli rywale.

Tymczasem bielszczanie w ostatnim okresie punktują regularnie. Po nieco zaskakującej porażce z GKS-em Jastrzębie zespół trenera Krzysztofa Bredego, którego ze względu na zawieszenie przez PZPN zastąpi dziś asystent, Hubert Kościukiewicz, rozegrali cztery spotkania. Pokonali, na wyjeździe, Odrę Opolę, u siebie Sandecję Nowy Sącz, a następnie zremisowało w Głogowie z Chrobrym. By w ostatnią sobotę rozbić Zagłębie Sosnowiec.

Z bardzo dobrej strony pokazało się w ostatnim spotkaniu kilku piłkarzy. Przede wszystkim Rafał Figiel, który zdobył bramkę i zaliczył asystę, jak również autorzy kolejnych trafień, czyli Marko Roginić i Karol Danielak. Chorwat, ponadto, również zapisał na swoim koncie kluczowe podanie – przy bramce Danielaka – a ostatniego gola wypracował niezwykle aktywny Łukasz Sierpina, po którego zagraniu Quentin Seedorf strzelił bramkę samobójczą.

Sporej liczbie kibiców podobał się jednak jeszcze jeden zawodnik. Mowa o Konradzie Sieracki. Już kilka razy w tym sezonie zauważyliśmy, że „Siara” (rocznik 2000) rozwija się w bardzo dobrym kierunku. Na początku rozgrywek mieliśmy do czynienia z nieco nieśmiałym chłopakiem, który teraz krzepnie z każdym spotkaniem.

– Cieszę się, że takie, dobre opinie, o mojej postawie w tym spotkaniu się pojawiły. To dla mnie spore wyróżnianie. Szukałem bramki, a pod koniec spotkania nawet trochę bardziej pchałem się w pole karne. Mogłem się trochę lepiej zastawić i lepiej zachować, ale tak się nie stało. Najważniejsze jednak jest to, że wygraliśmy, a nie to, że nie strzeliłem gola – mówił po meczu środkowy pomocniki Podbeskidzia, dla którego obecne rozgrywki są pierwszymi w życiu, w których uczestniczy w gronie seniorów na tak wysokim poziomie rozgrywkowym.

Sieracki nie pęka jednak, co było doskonale widać właśnie w meczu przeciwko Zagłębiu. – W pierwszej połowie spotkania zawodnik rywala nadepnął mi na palce. Trochę to poczułem, krew się lekko polała, ale jestem twardy, wyszedłem na drugą połowę i walczyłem dalej. Niestety buty się rozpadły i muszę kupić nowe – uśmiechał się młody piłkarz, który wyraził zadowolenie przede wszystkim z wyniku spotkania

– Zagraliśmy dobrze jako cała drużyna. Mimo chwili, w której Sosnowiec strzelił nam gola. Szybko jednak podnieśliśmy się i pokazaliśmy, że mamy ten góralski charakter. Dzięki temu wygraliśmy 4:1 – podkreślił zawodnik, którego w kolejnym spotkaniu, czyli w tym dzisiejszym, interesują tylko jedno.- Prace zaczęliśmy od początku tygodnia i walczymy o kolejne trzy punkty. A w sumie, do końca grania w tym roku, chcemy zdobyć sześć „oczek” bo do rozegrania pozostały nam dwa mecze – ambitnie zapowiedział gracz bielskiej drużyny.

Oprócz dzisiejszej rywalizacji z Chojniczanką, Podbeskidzie – w przyszły weekend – zmierzy się ze Stalą Mielec. Celem zatem, według słów Konrada Sierackiego, jest to, aby po zakończeniu rozgrywek pierwszoligowych w tym roku, na koncie Podbeskidzia, znajdowało się 40 punktów. Jeżeli rzeczywiście tak się stanie, to „górale” dobiją do średniej dwóch punktów na jedno spotkanie. Nie trzeba być wybitnym matematykiem, aby stwierdzić z całą stanowczością, że tak dobrze pod Klimczokiem nie było już dawno.

 

Na zdjęciu: Konrad Sieracki, z meczu na mecz, czuje się coraz lepiej w barwach Podbeskidzia.