Podbeskidzie. Szykuje się wielki powrót?

Robert Kasperczyk, który w 2011 roku wprowadził „górali” do ekstraklasy, ponownie może objąć fotel trenera pod Klimczokiem.


Choć wczoraj nie ogłoszono nazwiska nowego szkoleniowca Podbeskidzia, to rozmowy z kandydatami i poszukiwania następcy Krzysztofa Bredego są już na ostatniej prostej, a decyzja podjęta zostanie przed świętami, czyli dziś albo jutro. W ubiegłym tygodniu informowaliśmy, że w kontekście objęcia fotela szkoleniowca pod Klimczokiem przewinęło się kilka nazwisk.

W ostatnich dniach trochę się w tym względzie pozmieniało. Od początku dosyć mocnymi kandydatami do przejęcia zespołu byli Artur Skowronek, zwolniony niedawno z Wisły Kraków, a także Ireneusz Mamrot. Ten drugi w zeszłym tygodniu odszedł z Arki Gdynia.

Z nieoficjalnych informacji wynika, że były trener m.in. Jagiellonii Białystok był brany pod uwagę przez Podbeskidzie, ale pracy w Bielsku-Białej nie podejmie. Opiekunem „górali” nie zostanie też Skowronek. W międzyczasie pojawiły się doniesienia, że klub podjął rozmowy z jednym z pracujących obecnie w I lidze trenerów.

Udało nam się dowiedzieć, że był nim Tomasz Tułacz, szkoleniowiec Puszczy Niepołomice. Ale to raczej nie on na początku przyszłego roku rozpocznie z bielską drużyną przygotowania do rundy wiosennej rozgrywek ekstraklasy.

Dał niezapomniane chwile

W ostatnich dniach, tymczasem, pojawiła się kandydatura, która – z całą pewnością – wzbudza bardzo duże zainteresowanie wśród kibiców bielskiego klubu. Otóż nowym trenerem Podbeskidzia może zostać szkoleniowiec doskonale pod Klimczokiem znany. Mowa o [Robercie Kasperczyku], którego żadnemu z sympatyków bielskiego klubu przedstawiać nie trzeba.

Pod koniec 2009 roku trener ten został zatrudniony w Podbeskidziu i miał za zadanie utrzymać zespół w I lidze. Udało się, a w następnych rozgrywkach drużyna pod jego wodzą szła, jak burza. Kasperczykowi pamięta się m.in. to, że z rezerw Viktorii Żiżkow sprowadził do Podbeskidzia, Roberta Demjana. Słowak, wraz z kolegami, dotarł wkrótce do półfinału Pucharu Polski, a – co najważniejsze – wywalczył awans do ekstraklasy.

Pierwszy, historyczny sezon na najwyższym poziomie rozgrywkowym drużyna prowadzona przez Kasperczyka zakończyła pewnym utrzymaniem w gronie najlepszych. Zajęła 12. miejsce w rozgrywkach. Była pamiętna, wyjazdowa wygrana z Legią Warszawa 2:1, a także kilka innych spotkań. Jak chociażby inauguracyjne 2:2 z Jagiellonią Białystok w strugach deszczu, porażka… 0:6 z GKS-em Bełchatów, czy wygrana 1:0 w Krakowie, na Wiśle, co też osobiście było wielkim sukcesem trenera, pochodzącego przecież spod Wawelu.

Robert Kasperczyk pracował w Podbeskidziu niecałe trzy lata. Rozstał się z zespołem jesienią 2012 roku, po bardzo słabym starcie sezonu 12/13. Zawsze jednak podkreślał, ile klub z Bielska-Białej dla niego znaczy. A kiedyś powiedział nawet, że jego wielkim marzeniem jest poprowadzić zespół spod Klimczoka na nowym Stadionie Miejskim w europejskich pucharach. Pierwsza część powyższego marzenia może się zatem spełnić niebawem. O drugiej, przynajmniej na razie, nie ma co mówić. Bo wiadomo, że zadaniem nowego trenera „górali”, na rundę wiosenną, jest utrzymanie zespołu w ekstraklasie.

Jeszcze Surma i Kafarski

Po tym, jak w 2012 roku Robert Kasperczyk odszedł z Podbeskidzia, pracował w kilku klubach. Stali Rzeszów, Motorze Lublin, Limanovii Limanowa i Sandecji Nowy Sącz. Ale w żadnym z tych klubów nie zagrzał miejsca na dłużej. Z ostatnią z wymienionych drużyn rozstał się w styczniu 2016 roku, czyli prawie pięć lat temu.


Czytaj jeszcze: Czekając na trenera

Od tego momentu znajduje się poza pracą szkoleniową z seniorami, bo w lutym 2016 roku został szefem skautingu w Cracovii, a także odpowiada za funkcjonowanie akademii w tym klubie. Jego ewentualny powrót na ławkę trenerską w przypadku Podbeskidzia nie jest pozbawiony sensu, bo trudno jest w tej chwili znaleźć szkoleniowca, który byłby tak blisko związany z klubem. Leszek Ojrzyński czy Czesław Michniewicz, którzy również w historii Podbeskidzia zapisali się złotymi zgłoskami, pracują w ekstraklasie. Jeżeli zatem władze bielszczan chcą podążyć tym tropem, czyli zatrudnić kogoś, kto realia klubowe zna, to powinny postawić właśnie na 53-letniego trenera.

Kto, obok Roberta Kasperczyka, pozostaje aktualnie w grze o posadę trenera ostatniego zespołu jesieni w ekstraklasie? Niezmiennie, od zeszłego tygodnia, jednym z kandydatów jest szkoleniowiec Garbarni Kraków, Łukasz Surma. W weekend, tymczasem, pojawiło się nazwisko jeszcze jednego trenera. Mowa o Tomaszu Kafarskim. Który od lipca 2018 do lipca 2020 roku był szkoleniowcem Sandecji Nowy Sącz. Wcześniej prowadził m.in. Lechię Gdańsk, Cracovią i Górnika Łęczna


Na zdjęciu: Robert Kasperczyk, to ktoś, kogo kibicom Podbeskidzia nie trzeba bliżej przedstawiać. Czy to on poprowadzi „górali” na wiosnę?

Fot. Krzysztof Dzierżawa/Pressfocus