Górnik Zabrze. A jednak poza podium

Przez całą jesień zabrzanie utrzymywali się albo na szczycie, albo w czołowej trójce, a przyjdzie im przezimować na pozycji numer 5.


Drużyna prowadzona przez Marcina Brosza w znakomitym stylu rozpoczęła rozgrywki, wygrywając pierwszych pięć spotkań, na początek w Pucharze Polski z Jagiellonią, a potem kolejno w lidze. Górnik był liderem i na wszystkich spoglądał z góry. Niestety dla siebie gorsza końcówka tego roku sprawiła, że górnicza jedenastka osunęła się w ligowej tabeli.

Mogło być lepiej i strata do prowadzącej Legii mogła być ledwie trzy punktowa, ale nie udało się w niedzielę wygrać w Białymstoku, a była na to przecież ogromna szansa. Przez pierwszych 50 minut zabrzanie stworzyli sobie multum okazji do zdobycia bramek. Sytuacji sam na sam nie wykorzystała przede wszystkim dwójka napastników, Jesus Jimenez oraz Alex Sobczyk.

Ten pierwszy chybił, a w przypadku Sobczyka kapitalną interwencją popisał się bohater meczu, ledwie 17-letni Xavier Dziekoński, odbijając piłkę nogą. Nastolatek popisał się jeszcze kapitalną interwencją przy obronie piłki po atomowym strzale Bartosza Nowaka. Dodajmy jeszcze, że dwa gole dla zabrzan, zdobyte przez Sobczyka i Piotra Krawczyka nie zostały uznane, z powodu minimalnych spalonych. Tymi świetnymi okazjami można by obdarzyć co najmniej z dwa mecze Górnika, a tak?


Czytaj jeszcze: Na własne życzenie

Znowu jest zero punktów na koncie. Podobnie jak w 13. kolejce i w starciu z Cracovią, rywalowi do wygranej wystarczyło oddanie ledwie kilku strzałów. O porażce z „Jagą” na jej terenie zdecydował akurat błąd ustawienia defensywy i nieudane wyjście z bramki Martina Chudego.

– Zdawaliśmy sobie sprawę, że na takim terenie nie tylko stwarzanie sytuacji i gra do przodu, ale w szczególności wykorzystywanie tych sytuacji, to klucz do sukcesu. I na pewno stworzyliśmy sobie kilka sytuacji, tego ogromnie szkoda, że lepiej ich nie sfinalizowaliśmy. Czuliśmy, że możemy tę bramkę zdobyć, ale popełnialiśmy też błędy z tyłu i zostało to wykorzystane.

Do końca próbowaliśmy zmienić wynik, ale nie udało się. Jestem jednak pewny, że ci młodzi chłopcy, nasi zawodnicy, nabędą doświadczenia, które kiedyś będzie procentowało, ale na teraz na pewno szkoda wyniku – komentował po meczu trener Górnika Marcin Brosz. Zabrzanie kończą rok na piątym miejscu. To ich najgorsza pozycja od początku tegorocznych rozgrywek…


TRZY PYTANIA DO…

MARTINA CHUDEGO, bramkarza Górnika

1.Jak skomentować straconą przez was bramkę w Białymstoku? Zdecydowało pana spóźnione wyjście czy kunszt Jesusa Imaza?

Martin CHUDY: – Tak to jest przy stylu naszego wysokiego grania, gdzie koledzy w obronie liczą na mnie, na moje wyjścia. Doszło do nieporozumienia, piłka poszła „za plecy”, a my zostaliśmy w blokach. Za późno wyszedłem do tej zagranej piłki i doświadczony oraz dobry napastnik przeciwnika zdołał to wykorzystać. Zdarzył się tak błąd, no i szkoda, bo w pierwszej połowie mieliśmy naprawdę wiele sytuacji. Żal, że nie udało się ich wykorzystać.

Pan w pierwszej połowie nie miał praktycznie nic do roboty. Co w takim razie stało się po przerwie?

Martin CHUDY: – Często tak jest, że jak masz okazje, a ich nie wykorzystujesz, to potem przytrafia się takie jedno nieporozumienie i strata bramki. Tak właśnie było z Jagiellonią. Potem grało się już dużo ciężej, bo rywal bronił korzystnego dla siebie wyniku. Nie mieliśmy już zresztą tylu okazji. Można powiedzieć, że obraziliśmy szczęście przez to, że nie wykorzystaliśmy do przerwy tylu bardzo dobry okazji. To się potem zemściło. Gra się na bramki, oni strzelili tą jedną i zwyciężyli. Równie dobrze do przerwy mogło być 3:0 na naszą korzyść. Niestety dla nas tak nie było, no i przegrywamy.

Piąta pozycja na koniec tego roku jest zadowalająca czy jest jednak niedosyt, bo przecież całą jesień byliście w trójce?

Martin CHUDY: – Nie jest to złe miejsce, ale uważam, że mogliśmy mieć na koncie z pięć, sześć punktów więcej i mogliśmy być w okolicach pierwszego miejsca. Zobaczymy jak będzie wiosną. Zostało jeszcze 16 gier, więc jest jeszcze sporo do ugrania.


Gdzie na obóz?

– Chociaż jesteśmy przed świętami, to nie wiadomo jeszcze, jak będą do końca wyglądały nasze przygotowania – mówi [Dariusz Czernik], prezes Górnika. Chodzi o wyjazd na zimowy obóz. W grę wchodzi wylot do Hiszpanii lub na Cypr. – Patrząc jednak na to się dzieje z pandemią, to bierzemy też pod uwagę to, że będziemy trenować na miejsc, w Polsce – mówi nam szef Górnika. Na początku przygotowań, które rozpoczną się 7 stycznia, „górników” czeka atrakcyjny sparing. Rywalem piątego obecnie zespołu ekstraklasy, podobnie jak w lutym tego roku, będzie mistrz Austrii RB Salzburg. Mecz rozegrany zostanie na terenie rywala.


Na zdjęciu: Zabrzanom nie wyszedł mecz w Białymstoku, gdzie przegrali w niedzielę 0:1.

Fot. Michał Kość/Pressfocus