Podbeskidzie. Tajne przez poufne

Trenerzy zespołu spod Klimczoka zdecydowali o nie publikowaniu składu swojej drużyny, która dzisiaj zremisowała w ostatnim sparingu tej zimy.


W minioną środę Podbeskidzie rozgrywało mecz kontrolny z Triglavem Kranj i śmiało można stwierdzić, że wystąpiło wówczas w mocno eksperymentalnym zestawieniu. Na boisku zabrakło m.in. Kamila Bilińskigo, Julio Rodrigieza, Goku Romana, Mathieu Scaleta i Giorgiego Merebaszwiliego. Dzisiaj, w przedostatnim dniu zgrupowania w Chorwacji, bielszczanie zmierzyli się z innym słoweńskim rywalem, liderem rozgrywek zaplecza tamtejszej ekstraklasy, ND Gorica. Niestety nie jesteśmy w stanie przekazać kibicom drużyny spod Klimczoka zestawienia, w jakim zaprezentowali się „górale”. Decyzję o tym, by nie publikować składu podjęli trenerzy Piotr Jawny i Marcin Dymkowski. Powody takiego postępowania znają jedynie opiekunowie zespołu, a my nie zamierzamy tego komentować. Bo nie ma czego.

Jeżeli chodzi o sam mecz, to rozpoczął się on dla Podbeskidzie źle. Już w 4. minucie zespół ze Słowenii przeprowadził składną kontrę i objął prowadzenie. Piłkarze z Goricy niedługo jednak cieszyli się po pierwszym golu, a ich radość zmącił nikt inny, tylko Kamil Biliński. Kapitan Podbeskidzia przejął piłkę w środku pola i zdecydował się na 30-metrowy rajd w kierunku bramki rywala. Nieniepokojony przez nikogo oddał następnie strzał w kierunku dalszego słupka i piłka ugrzęzła w siatce. Lider klasyfikacji strzelców I ligi, jak zatem widać, ciągle jest nienasycony. W 21. minucie spotkania trafił bowiem po raz kolejny. Tym razem po składnej akcji całego zespołu piłka trafiła na środek pola karnego. W to miejsce, w którym znajdował się doświadczony napastnik „górali”.

Pod koniec pierwszej połowy Biliński trafił do siatki po raz trzeci, ale sędziowie dopatrzyli się faulu napastnika Podbeskidzia i bramka nie została uznana. Już w drugiej połowie drużyna ze Słowenii doprowadziła do wyrównania z rzutu karnego. Kilka minut później Gorica, po akcji boczną stroną boiska, zdobyła trzeciego gola. Nie był to jednak koniec strzeleckich popisów w tym spotkaniu, a Kamil Biliński stanął – w 79. minucie spotkania – przed szansą skompletowania hat tricka. Po zagraniu ręką jednego z graczy Goricy kapitan Podbeskidzia ustawił piłkę na 11 metrze i pewnie wymierzył sprawiedliwość. To byłoby na tyle, jeżeli chodzi o emocje w tym spotkaniu, które było dla zespołu spod Klimczoka ostatnim meczem kontrolnym tej zimy. Dziś rano bielszczanie ruszą w drogę powrotną do Polski, a od początku przyszłego tygodnia rozpoczną już bezpośrednie przygotowania do pierwszego w tym roku meczu o punkty. Rywalem zespołu trenerów Jawnego i Dymkowskiego bęfdzie GKS Tychy, a spotkanie rozegrane zostanie w niedzielę, 27 lutego, na stadionie przy ul. Eudukacji.

Na koniec sparingowego okresu warto przypomnieć, jak prezentuje się zimowy bilans „górali” w meczach kontrolnych. Bielszczanie rozegrali siedem spotkań. Dwa z nich – z rezerwami Śląska Wrocław i z serbskim drugoligowcem, Javorem Ivanjica – udało się wygrać. Ponadto ekipa z Bielska-Białej zremisowała cztery spotkania, a także doznała jednej porażki. Warto zwrócić uwagę na to, że jedyne przegrane spotkanie miało miejsce na początku okresu przygotowawczego, a zespołem, który wówczas okazał się od „górali” lepszy był słowacki MFK Rużomberok. Najskuteczniejszym piłkarzem w sparingach Podbeskidzia okazał się, rzecz jasna, Kamil Biliński, który zdobył łącznie sześć bramek.
Jakub Kubielas

Podbeskidzie Bielsko-Białą – ND Gorica 3:3 (2:1)

Bramki dla Podbeskidzia: Biliński (13, 21, 79. karny).


Na zdjęciu: Pewne jest jedno. Czy to sparingi, czy też mecze o punkty, Kamil Biliński bramki strzela zawsze.
Fot. Krzysztof Dzierżawa/Pressfocus