Solenizant w krainie Basków

W niedzielę Robert Lewandowski kończy 34 lata. Może sobie sprawi prezent pierwszym golem w lidze hiszpańskiej, na razie próbowano go… okraść.


Ligowa premiera Barcelony rozczarowała. W okresie przygotowań strzelała dużo bramek, tydzień przed spotkaniem z Rayo Vallecano nawet sześć, ale jak się Barcelonie postawić, to za dużo argumentów nie ma. Czekano na bramkę Lewandowskiego i była, ale z ofsajdu. Może powinien być podyktowany rzut karny za faul na nim, ale skoro sędzia tak nie zdecydował, to dyskusje niczego i tak nie zmienią.

Niech spełnia marzenie

Zaraz po tym pierwszym oficjalnym meczu pojawiły się krytyczne oceny „Lewego”, więcej ich w Polsce niż w Hiszpanii. Wyrażaliśmy wcześniej wątpliwości, czy to liga dla niego, podobnie jak włoska. Ale skoro gra w Hiszpanii była jego marzeniem, to niech je realizuje jak potrafi. Jego sprawa, życzmy mu jak najlepiej. Da radę to dobrze, jak nie, to trudno. Lionel Messi też nie błyszczał w pierwszym sezonie w Paris SG, a Cristiano Ronaldo nie potrafi odnaleźć się w Manchesterze United, chociaż ten klub i angielski futbol nie są dla niego nowością. Bramki Lewandowskiego dla Barcelony mają dla nas takie samo znaczenie jak te, zdobywane prxez niego wcześniej w Borussi Dortmund czy Bayernie – czyli żadnego. Naprawdę chwały Polsce przez to nie przybyło. Lewandowski odnosi sukcesy z klubami i z nimi jest kojarzony. Nas powinno interesować to, co kapitan naszej reprezentacji robi dla niej. W przypadku Rayo Vallecano przypomnijmy, że w ubiegłym sezonie ten zespół dwa razy pokonał Barcelonę 1:0. „Lewego” przy tym nie było.

Depay niczego nie musi

W jednym z tych meczów rzutu karnego nie wykorzystał Memphis Depay. Teraz Barcelona stara się pozbyć Holendra, który ma umowę do 2023 roku i nie zamierza jej rozwiązać bez odszkodowania, czyli wypłaty tego, co należy mu się do końca kontraktu. W takiej sytuacji Barcelona straci i piłkarza i pieniądze, więc to żaden dla niej interes. Depay jest panem sytuacji, bo niczego nie musi. Jeśli będzie w klubie tylko rezerwowym, swoją kasę dostanie, a na mundial i tak pojedzie. Dla selekcjonera Louisa van Gaala jest to bez znaczenia, czy zawodnik gra, byle solidnie trenował i utrzymał odpowiednią formę. Dla najlepszego strzelca reprezentacji miejsce w kadrze „Oranje” na turniej w Katarze na pewno się znajdzie. Bardziej skłonny do opuszczenia Barcelony jest Pierre-Emerick Aubameyang, któremu pozostanie rola zmiennika Lewandowskiego i to Gabończykowi nie odpowiada. Natomiast powrót do Londynu jak najbardziej. Były zawodnik Arsenalu grałby teraz w Chelsea, która jest skłonna wyłożyć 26 milionów euro. Z tego klubu Barcelona chce pozyskać Marcosa Alonso, żeby wzmocnić defensywę.

Komórka i zegarek

Jednak pozbywając się Depaya i Aubameyanga „Barca” pozostaje z jednym Lewandowskim w ataku, który nie wiadomo jaką będzie prezentował skuteczność. Kolejną próbą dla niego będzie niedzielny mecz w San Sebastian z Realem Sociedad. Tego dnia „Lewy” kończy 34 lata, więc bramka byłaby najlepszym prezentem, jaki może sobie sprawić. W przygotowaniach do meczu zdarzył się incydent i to przed bramą ośrodka treningowego Ciutat Esportiva Joan Gamper. Lewandowski zatrzymał się na prośbę kibiców, co wykorzystali dwaj napastnicy, zabrali mu komórkę i zegarek wart 75 tysięcy euro. Zatrzymał ich patrol policji. Polak przekonał się, że miasto Barcelona to nie tylko uwielbienie ze strony kibiców, ma też swoje ciemne strony. Zdarzenie jednak nie wpłynęło negatywnie na „Lewego”, o czym miał świadczyć zamieszczony przez klub filmik w internecie z treningu, na którym strzelił efektownego gola.

Gol po japońsku

Jak będzie w San Sebastian? Barcelona nie przegrała tam od 2016 roku. W ostatnim meczu w kwietniu tego roku zwycięstwo 1:0 zapewnił jej Aubameyang z podania Ferrana Torresa. Obaj piłkarze zostali pozyskani w styczniu, udanie wprowadzili się do zespołu, ale mimo to Barcelona w tym roku niczego nie zdobyła. W 2021 zdobyła Puchar Króla odbierając go… Realowi Sociedad. Pokonała go wtedy w lidze na jego boisku aż 6:1. Ten wynik bardzo poprawia strzeleckie statystyki ostatnich 3 ligowych spotkań obu drużyn, w których padło aż 14 bramek. Zwykle mecze są bardzo zacięte i zwycięstwa odnoszone są różnicą jednego gola. W pierwszej kolejce Real Sociedad wygrał w Kadyksie 1:0, bramkę zdobył debiutujący Japończyk Takefusa Kubo. Pozyskano go Realu Madryt, którego „Królewscy” przez trzy lata wypożyczali (Mallorca, Villarreal, Getafe ), aż wreszcie pożegnali na dobre.

Joao Felix jak Gabi

Real Madryt w ligowej premierze wygrał z Almerią 2:1. Bohaterem spotkania był David Alaba, który minutę po wejściu na boisku popisowo wykonał rzut wolny. Przy pierwszej bramce Realu, zdobytej przez Lucasa, miał udział Karim Benzema. Było w tym trochę przypadku, ale i tak uznano, że premierę Francuz miał lepszą od Lewandowskiego. Drugi mecz mistrzowie Hiszpanii także rozegrają poza Madrytem, w sobotę w Vigo z Celtą. W kwietniu wygrali tam 2:1, co zapewniły dwie „jedenastki” Benzemy. Francuz miał szansę na „karnego hat tricka”, ale jeden jego strzał z 11 metra bramkarz obronił.

Atletico w pierwszym spotkaniu wygrało w derbach Madrytu na boisku Getafe 3:0. Dwa gole Alvaro Moraty i trzy asysty Joao Felixa przekonują, że odrzucenie wszystkich ofert było słusznym krokiem „colchoneros”. Portugalczyk jest drugim piłkarzem Atletico w XXI wieku, który zaliczył tyle asyst w jednym spotkaniu. 11 lat temu dokonał tego Gabi w meczu z Gijon i to w ciągu 13 minut. Atletico wygrało 4:0, pierwszy gol był samobójczy. Po przerwie pozostałe uzyskali Alvaro Dominguez i Kolumbijczyk Radamel Falcao, dzisiaj już 36-letni zawodnik Rayo Vallecano, który przed tygodniem przez 29 minut walczył z Barceloną.


Na zdjęciu: Po ligowej premierze Robert Lewandowski nie miał powodów do zadowolenia. W San Sebastian też łatwo nie będzie.
Fot. Pressfocus