Podbeskidzie. Wzmocnienie z „Kraju kawy”

Brazylijczyk Marco Tulio został nowym zawodnikiem „górali”. Brazylijczyk ostatnio występował w czeskiej ekstraklasie.


Przedwczoraj pojawił się pod Klimczokiem i strony przystąpiły do negocjacji, które wczoraj zakończyły się podpisaniem, 1,5-rocznego kontraktu. Brazylijski uniwersalny piłkarz, Marco Tulio, będzie grał w Podbeskidziu. To 23-letni zawodnik, który ostatnie 3,5 roku spędził w… Czechach dokąd trafił z niemieckiego klubu TuS Boevinghausen.

Najpierw, w drużynie FC Vlaszim, występował na zapleczu czeskiej ekstraklasy, a następnie – w styczniu 2019 roku – został piłkarzem FK Mlada Boleslav. Do tej pory, w barwach tego klubu, wystąpił w 32 spotkaniach na najwyższym poziomie rozgrywkowym za naszą południową granicą i strzelił jednego gola. Ma także na swoim koncie mecze w kwalifikacjach Ligi Europy.

Marco Tulio do Europy trafił z Belo Horizonte, skąd pochodzi. Jest wychowankiem jednego z najpotężniejszych brazylijskich klubów, czyli Atletico Mineiro, który 45 wygrywał mistrzostwo stanu Minas Geiras, był mistrzem Brazylii, a w 2013 roku zdobył Copa Libertadores. Nigdy jednak w jego barwach nowy nabytek Podbeskidzia nie zaistniał, choć potrafi grać na różnych pozycjach.

W barwach Mladej Boleslav występował zarówno na lewej obronie, jak i w środku pola. Jesienią, kiedy to rozegrał w czeskiej ekstraklasie 13 meczów, występował najczęściej na pozycji defensywnego pomocnika.

Marco Tulio, to piąty zimowy nabytek Podbeskidzia. Jak do tej pory piłkarze, którzy wzmocnili drużynę trenera Roberta Kasperczyka, odgrywają w niej ważną rolę. We wszystkich czterech meczach wiosennych komplet występów w pełnym wymiarze czasowym zaliczyli Rafał Janicki i Petar Mamić, a pierwszy z wymienionych strzelił dwa gole. Swoje dołożył też Jakub Hora, który raz trafił do siatki, a Peter Wilson zaliczył dwa występy, w tym jeden od pierwszej minuty.

Marco Tulio, to 76. obcokrajowiec w barwach Podbeskidzia, odkąd w 2002 roku zespół awansował na szczebel centralny, ale dopiero trzeci piłkarz z Brazylii, który podpisał kontrakt z „góralami”. Co więcej dwaj poprzedni piłkarze rodem z „Kraju kawy” niespecjalnie pod Klimczokiem zaistnieli.

W 2011 roku, gdy trenerem zespołu był Robert Kasperczyk, graczem bielskiego zespołu, niedługo po awansie do ekstraklasy, został Serginho. Nie rozegrał ani jednego meczu w na najwyższym poziomie, raz wystąpił w Pucharze Polski, a najciekawsze z jego pobytu pod Szyndzielnią było to, że zapowiadano jego wyjazd na testy do… Zenita Sankt Petersburg.


Czytaj jeszcze: Karol – mistrz kornerów

Jego menedżer był jednak człowiekiem całkiem operatywnym, bo załatwił mu następnie testy w innych rosyjskich klubach, czyli w Tomie Tomsk i FK Krasnodar. Nie zdołał jednak Serginho przekonać Rosjan do siebie, a po kilku miesiącach rozwiązał kontrakt z Podbeskidziem, wrócił do Brazylii i… słuch po nim zaginął.

W sezonie 2016/17 piłkarze pierwszoligowego Podbeskidzia był brazylijski bramkarz, Gustavo Busatto. Nie rozegrał on jednak ani jednego oficjalnego spotkania, nawet w rezerwach Podbeskidzia. Na zapleczu ekstraklasy był rezerwowym i po rocznym pobycie pod Klimczokiem, podobnie, jak Serginho, wrócił do Brazylii. Ale po dwóch kolejnych latach odnalazł się w Europie. Konkretnie w Bułgarii. Został piłkarzem CSKA Sofia, z którym awansował do… Ligi Europy.

Jesienią bieżącego sezonu zaliczył sześć występów w fazie grupowej tych rozgrywek, broniąc bramki CSKA m.in. w meczach przeciwko… AS Roma. A jego zespół pokonał słynny włoski klub w spotkaniu rewanżowym 3:1, choć do fazy pucharowej nie awansował. Obecnie drużyna byłego niespełnionego gracza Podbeskidzia jest wiceliderem rozgrywek bułgarskiej ekstraklasy, a Busatto należy do jej najlepszych bramkarzy.


Fot. TS Podbeskidzie Bielsko-Biała