Awans musi być!

– Nie jestem selekcjonerem reprezentacji Polski, ale podejrzewam, że Michał zdecyduje się na grę trójką stoperów i dwoma wahadłami – mówi Janusz Białek

Rozmowa z trenerem Januszem Białkiem, byłym selekcjonerem reprezentacji Polski U-19 i U-20.

Kiedy mój redakcyjny kolega przed meczem z Wyspami Owczymi zapytał Huberta Kostkę, czy powinniśmy obawiać się tego przeciwnika, były znakomity bramkarz, a później trener wybuchnął: „Myślałem, że zada pan poważniejsze pytanie. Jak my się mamy obawiać Wysp Owczych, to po jaką cholerę gramy?!”. Pan zareagowałby podobnie lub identycznie, gdybym pana w ten sposób „sprowokował” przed meczem z Mołdawią?

Janusz BIAŁEK: – Tak. Brak awansu naszej reprezentacji do przyszłorocznych mistrzostw Europy w Niemczech – przy obowiązujących teraz zasadach – byłby skandalem na skalę europejską. Może będzie ciężko, może niezbędny będzie element szczęścia, lecz nie wyobrażam sobie, byśmy zostali na przysłowiowym lodzie. Lekko, czy ciężko, ale awans po prostu musi być!

Finalizacja akcji zaczepnych

Wiemy, że z Mołdawią zagramy bez Roberta Lewandowskiego. Mimo jego absencji powinniśmy wygrać w niedzielę bez problemu? Z nim w składzie przegraliśmy w Kiszyniowie…

Janusz BIAŁEK: – Że niby nie wygramy w Warszawie z Mołdawią?! Nie dopuszczam do siebie takiego scenariusza. Przecież Arkadiusz Milik, Karol Świderski i Adam Buksa nie są przypadkowymi napastnikami i mogą zrobić piłkarską krzywdę każdej drużynie. Powinni wziąć na siebie ciężar gry w ofensywie,a konkretnie przy finalizacji akcji zaczepnych. Nie oczekuję, że będą mieli niezliczoną ilość sytuacji do zdobycia bramki, ale gdyby każdy z nich strzelił po jednym golu, nie byłbym zdziwiony.

Fot. Łukasz Laskowski/PressFocus

Ile procent tracą na wartości biało-czerwoni bez „Lewego” w składzie? Jak słyszałem tzw. „ekspertów” i innych mądrali, że jego brak nie będzie odczuwalny, to szlag mnie trafił. To tak, jakby wmawiać kibicom z Argentyny, że brak w ich drużynie narodowej Leo Messiego nie ma żadnego znaczenia.

Janusz BIAŁEK: – W polskim narodzie, chociaż chyba nie tylko u nas, granica między miłością i nienawiścią jest bardzo cienka. W jednej chwili uwielbiamy naszych piłkarzy, by za moment zmieszać ich z błotem, odsądzić od czci i wiary. Z Robertem nie jest inaczej. Żaden selekcjoner przy zdrowych zmysłach nie odważy posadzić się na ławce rezerwowych, albo co gorsza – odesłać na trybuny, napastnika pokroju Roberta Lewandowskiego.

– Pozostaje tylko kwestia wykorzystania jego umiejętności, wyciągnięcia z niego wszystkiego, co najlepsze. Ale w takich sytuacjach awaryjnych, gdy „Lewy” nie może grać, mamy do dyspozycji innych napastników, grających w dobrych lub bardzo dobrych klubach zagranicznych. To oni wtedy muszą zastąpić piłkarza Barcelony i załatwić sprawę.

Odmłodzenie zaskoczeniem

Dobra, cofnijmy się trochę w czasie. Powołanie którego piłkarza „pod broń” przez Michała Probierza było dla pana największym zaskoczeniem?

Janusz BIAŁEK: – Największym zaskoczeniem było dla mnie gruntowne odmłodzenie kadry. To wcale nie oznacza, że potępiam lub nie zgadzam się z wyborami dokonanymi przez obecnego selekcjonera. Michał Probierz po prostu zna tych chłopaków, ich potencjał i możliwości oraz ma do nich zaufanie. Kiedyś Kazimierz Górski pociągnął za sobą do pierwszej reprezentacji zawodników z młodzieżówki i ten manewr przyniósł wspaniałe efekty. Widać, że Michał Probierz poszedł w tę samą stronę i wierzę, że da im szansę. Teraz przed nimi zasieki i płot do przeskoczenia o wiele wyższy niż wszystkie poprzednie, ale liczę na to, że dadzą radę.

Bardziej myślałem o konkretnym piłkarzu. Ja na przykład wskazałbym 21-letniego obrońcę Patryka Pedę, który gra w Serie C (trzeciej lidze włoskiej), w drużynie SPAL 2013, który ma swoją siedzibę w mieście Ferrara.

Janusz BIAŁEK: – Dla mnie największym zaskoczeniem jest obecność w kadrze obrońcy Jagiellonii Białystok Bartłomieja Wdowika, który dołączył do ekipy Michała Probierza – ujmijmy to tak – w trybie awaryjnym. Ma potężne uderzenie z lewej nogi, doskonale egzekwuje rzuty wolne i w tym sezonie w rozgrywkach ekstraklasy strzelił już cztery bramki. To jest mój faworyt w rozdziale „niespodzianki”.

Bez wątpliwości

A jaka decyzja selekcjonera o pominięciu konkretnego zawodnika wywołała u pana zdziwienie i dlaczego?

Janusz BIAŁEK: – Na pewno na usta ciśnie się od razu pytanie, dlaczego pominięty został obrońca Southamptonu Jan Bednarek? Ja jednak nie podważam wyborów Michała Probierza, bo on spokojnie podchodzi do tych wyborów. Nie postawił na takich, a nie innych zawodników, bo mu pasują z wyglądu. Nie mam żadnych wątpliwości, że dokonując wyboru konkretnych piłkarzy brał pod uwagę tylko ich aktualną dyspozycję.

– To pewne, jak amen w pacierzu, że bardzo dokładnie ich monitorował, brał pod uwagę nie tylko sprawy stricte sportowe, ale również zdrowotne. Jestem pewien, że Bednarka na pewno nie skreślił definitywnie, tak jak kilku innych piłkarzy. Zdecydował, że jeszcze nie są gotowi na teraz, ale może na później. Poza tym troszkę „zamieszania” w kadrze się przyda, by zawodnicy nie popadli w samozadowolenie, nie dopadła ich stagnacja. Taki ruch w interesie wszystkim wyjdzie na zdrowie.

„Wjeżdżać” w pole karne

Gdyby to pan był na miejscu Michała Probierza, w jakim ustawieniu rozpocząłby pan mecz z Mołdawią i jakich konkretnie piłkarzy desygnowałby pan do gry od pierwszego gwizdka arbitra?

Janusz BIAŁEK: – Nie jestem selekcjonerem reprezentacji Polski, ale podejrzewam, że Michał zdecyduje się na grę trójką stoperów i dwoma wahadłami. Gdybym to jednak ja ustalał skład drużyny w niedzielnym meczu, postawiłbym na wariant 1-4-4-2. Wiem, że da wielu trenerów i fachowców jest on archaiczny, trochę zapomniany i wyszydzany, wręcz zmarginalizowany.

– Nam jednak nie potrzeba rzeczy skomplikowanych, ale prostych rozwiązań, bo w prostocie jest siła. Ja preferuję grę dwójką stoperów i dwójką bocznych obrońców, ofensywnie usposobionych. To po ich akacjach w bocznych sektorach boiska można wypracować sobie przewagę liczebną, a stamtąd „wjeżdżać” w pole karne przeciwnika i dokładnymi podaniami obsługiwać kolegów grających w ataku.


Czytaj także:


– Postawiłbym na zagęszczenie środka boiska. Jeżeli w osobie Piotrka Zielińskiego mamy kreatora z prawdziwego zdarzenia, to nie zabierajmy mu piłki spod nogi. On ma przy niej być trzy razy na minutę, a nie raz na trzy minuty. Grał u mnie w młodzieżówce i wiem co mówię, bo znam jego umiejętności i możliwości. No bo jak to jest, że w Napoli gra znakomicie, a w reprezentacji traci połowę na wartości? Po prostu trzeba do maksimum korzystać z jego inwencji i pozwolić mu rozgrywać. Tak przy okazji – nie ma na świecie magazyniera w składzie porcelany, który by czegoś nie stłukł.

Broni się pan nogami i rękami przed grą trójką środkowych obrońców?

Janusz BIAŁEK: – Nic podobnego, ale w obecnej sytuacji kadrowej kto miałby być tym trzecim stoperem? Zastanawiałbym się nad tym wariantem, gdyby do dyspozycji Michała Probierza był Paweł Dawidowicz, a tak do wyboru mamy tylko Tomasza Kędziorę i Jakuba Kiwiora. Ale to właśnie obrona spędza sen z moich powiek, to w moim przekonaniu najbardziej niebezpieczna strefa.

Nutka obawy korzystna?

No to konkretnie, proszę podać swoją jedenastkę na mecz z Mołdawią.

Janusz BIAŁEK: – W bramce Wojciech Szczęsny, w obronie od prawej Matty Cash, Tomasz Kędziora, Jakub Kiwior i Bartosz Bereszyński. W drugiej linii na prawej stronie Paweł Wszołek, w środku Sebastian Szymański i Piotr Zieliński, na lewej stronie Przemysław Frankowski. W ataku Karol Świderski i Arkadiusz Milik. Pasuje panu?

Może być. Brnijmy jednak dalej. Jaka myśl przewodnia powinna przyświecać naszym reprezentantom w niedzielnym meczu? Zwycięstwo, albo śmierć?

Janusz BIAŁEK: – Czytałem kiedyś wywiad z jednym z naszych wielkich piłkarzy. Mniejsza o nazwisko, bo to nie o to chodzi. Powiedział, że nutka obawy i niepewności zawsze korzystnie wpływa na grę naszych reprezentantów. Jak lekceważyliśmy przeciwnika, byliśmy zbyt pewnie siebie, pewni wygranej, to z reguły była klapa. Ale jak komuś drżały łydki lub ręce, włos się jeżył na głowie, to wychodziliśmy z opresji obronną ręką. Teraz też powinno to zadziałać.

Zabawmy się w graczy zakładów bukmacherskich. Jaki będzie wynik meczu Polska – Mołdawia? Ja stawiam 3:1 dla biało-czerwonych…

Janusz BIAŁEK: – Nie zamierzam panu robić na złość, więc postawię na naszą wygraną 2:0…


Na zdjęciu: Karol Świderski zdaniem Janusza Białka powinien być taranem, który rozbiję defensywę Mołdawii.

Fot. Adam Starszyński/PressFocus