Podbeskidzie. Polaczek czeka na czyste konto

Martin Polaczek pozostaje tym golkiperem w ekstraklasie, który – jak dotąd – wpuścił najwięcej bramek.


11 lipca w Jastrzębiu-Zdroju, gdzie Podbeskidzie Bielsko-Biała wygrało 3:0 i postawiło przedostatni krok w kierunku awansu do ekstraklasy, Martin Polaczek, golkiper „górali”, po raz ostatni zachował czyste konto.

W kolejnym meczu, tym właśnie na wagę promocji – z Odrą Opole – Słowak skapitulował dwukrotnie. Przeciwko Sandecji nie zagrał, ale w ostatnim spotkaniu sezonu, z Chrobrym Głogów, wystąpił i znów nie zdołał zachować czystego konta. Został pokonany z rzutu karnego.

Często sięga do siatki

Gola z jedenastu metrów wpuścił również na inaugurację sezonu w ekstraklasie, w Zabrzu, przeciwko Górnikowi, ale wcześniej, bo już w pierwszej minucie spotkania, dał się pokonać z gry. W sumie aż czterokrotnie musiał w tym spotkaniu wyciągać piłkę z siatki.

Tyle samo razy kapitulował w dwóch kolejnych spotkaniach, czyli łącznie – spoglądając na przełom dwóch sezonów – w żadnym z pięciu ostatnich spotkań Polaczek nie był w stanie zachować czystego konta. Trudno go jednak za to, że Podbeskidzie traci – jak na razie – najwięcej bramek w elicie, winić. Tak naprawdę trudno jest znaleźć takiego gola w wymienionych spotkaniach dla „górali”, kiedy doświadczony golkiper powinien zachować się lepiej.

W meczach tych wprawdzie nie za bardzo drużynie pomagał, ale też niczego nie zawalił. Po prostu Podbeskidzie na zbyt wiele pozwala przeciwnikom, z czego zresztą – i o czym mówił głośno – trener Krzysztof Brede doskonale zdaje sobie sprawę. – Szkoda początku drugiej połowy w Białymstoku – kręcił głową Martin Polaczek.

– Gdybyśmy dłużej utrzymali dwubramkowe prowadzenie, to jestem przekonany, że wygralibyśmy ten mecz – powiedział golkiper, któremu przed przerwą w tym spotkaniu dopisywało… szczęście. Dwa razy rywale trafiali w poprzeczkę i raz z słupek.

Różnicę widać gołym okiem

Jeżeli chodzi o wpuszczone przez Polaczka gole w tym właśnie spotkaniu, to słowacki bramkarz był bliski skutecznej interwencji w pierwszej sytuacji. – Bardzo niewiele zabrakło mi do tego, aby obronić ten strzał. To było uderzenie na bliższy słupek. Szkoda, że nie udało mi się zatrzymać piłki. Mam tylko nadzieję, że w kolejnych meczach uda mi się zachować czyste konto i w ten sposób pomogę drużynie – podkreślił golkiper „górali”.

Trzeba jednak pamiętać, że jeżeli chodzi o czyste konta w poprzednim sezonie, to Polaczek nie prezentował się w tym elemencie nadzwyczajnie. Siedem razy kończył mecz na zero z tyłu, choć z drugiej strony trzeba podkreślić, że kiedy wpuszczał gole, to nierzadko zdarzało mu się kapitulować tylko raz w danym spotkaniu. W sumie dał się pokonać 26 razy w 26 występach i jest to statystyka, którą należy uznać za przynajmniej przyzwoitą.


Czytaj jeszcze: Strzelca już mają

Wszyscy pod Klimczokiem zdawali sobie sprawę, że w ekstraklasie będzie trudniej. Martin Polaczek, wraz z kolegami z linii defensywnej, również. Warto przytoczyć jeszcze jeden fakt. W ubiegłym sezonie bielski zespół był najskuteczniejszą drużyną I ligi jeżeli chodzi o grę obronną. Teraz, w ekstraklasie, po trzech rozegranych kolejkach, ma najwięcej straconych bramek spośród wszystkich zespołów.




Na zdjęciu: Martin Polaczek, od dłuższego czasu, nie potrafi zachować czystego konta. Czeka na nie jeszcze od końcówki zeszłego sezonu.

Fot. Michał Kość/Pressfocus