Podbeskidzie. Zdecydowała jedna niefortunna sytuacja

Mierzyli się z zespołem, który w tym sezonie traci bardzo mało bramek, ale też niewiele goli strzela. Dlatego można było się spodziewać, że o losach spotkania może zadecydować jeden błąd. Tak też się stało, a chodzi o bramkę, którą bielszczanie stracili przed przerwą. Po źle rozegranym rzucie rożnym rywal umiejętnie skontrował i gol ten zdeterminował pozostałą część spotkania.

– Straciliśmy tę bramkę bardzo głupio. To było zupełnie niepotrzebne i powinniśmy tego uniknąć – przyznał po meczu Kacper Kostorz, skrzydłowy bielskiego zespołu, a Bartosz Jaroch posunął się nieco dalej. – Strata tego gola była kluczowa. To ustawiło mecz. Doskonale zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że to będzie trudny mecz i tak też było – przyznał prawy obrońca bielskiego zespołu.

Pechowa porażka Podbeskidzia z Sandecją

Podbeskidziu, mimo porażki, należą się słowa uznania za II połowę, bo trzeba przyznać, że zespół dążył do zdobycia wyrównującej bramki. – Po przerwie dobrze graliśmy w piłkę. Kontrowaliśmy nawet grę, stwarzaliśmy sytuację, a rywal nie miał kolejnych okazji bramkowych – podkreślał Kostorz.

– Byliśmy zdeterminowani, aby wygrać to spotkanie. Niestety, straciliśmy gola z karnego, którego – moim zdaniem – nie było. Dwubramkowej straty już nie byliśmy w stanie odrobić – przyznał zawodnik, który po zakończeniu sezonu trafi do warszawskiej Legii.

Najbliższe spotkanie „górale” rozegrają już w Wielki Czwartek. Podejmą wówczas Wigry Suwałki, a mecz ten pierwotnie miał odbyć się w Wielką Sobotę. Klub zdecydował się nieco przyspieszyć rywalizację m.in. ze względu na sygnały docierające od kibiców, którzy na Wielkanoc wyjeżdżają.

 

Na zdjęciu: Bartosz Jaroch nie może przeboleć, że Podbeskidzie straciło gola, który ustawił cały mecz.

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ