Podsumowanie sezonu – GKS Tychy. Trenerska karuzela

GKS Tychy nie zakwalifikował się w minionym sezonie nawet do baraży, co było planem minimum.


Uchodzący za specjalistę od awansów do ekstraklasy Ryszard Tarasiewicz prowadził tyski zespół do 22. kolejki. Jego bilans to 8 zwycięstw, 7 remisów i 7 porażek. Po tej 1:5 w Głogowie 58-krotny reprezentant Polski stracił pracę, a pieczę nad drużyną plasującą się na 8. miejscu i tracącą 3 punkty do strefy barażowej, przejął określany mianem „tymczasowy trener” dyrektor sportowy Ryszard Komornicki. Co prawda od 8 marca do 14 czerwca upłynęły ponad trzy miesiące, ale więcej w nich było przerwy spowodowanej koronawirusem niż treningów i gry.

W dodatku w przeddzień restartu w piłkarskim światku zaczęło się już mówić głośno o tym, że od nowego sezonu tyski zespół poprowadzi Artur Derbin. Efekt był taki, że w trzech pierwszych czerwcowych meczach na swoim boisku GKS Tychy zdobył zaledwie 1 punkt i po przegranej 2:4 ze Stalą Mielec 20-krotny reprezentant Polski zrezygnował z prowadzenia drużyny, która osunęła się w tabeli na 13. pozycję i z 5 punktami przewagi nad strefą spadkową musiała się z niepokojem oglądać za siebie.

„Strażacy” ugasili pożar

Rolę „strażaków” powierzono Tomaszowi Horwatowi i Jarosławowi Zadylakowi, którzy ugasili pożar. Od zwycięstwa 1:0 w Suwałkach zaczęła się seria pięciu spotkań bez porażki – 3 wygrane i 2 remisy i na ostatnią prostą tyszanie wychodzili zajmując 6 miejsce.

W drużynie coraz bardziej widoczne były już jednak podziały na tych, którzy zostają w klubie i na tych, którzy są niepewni swojego losu, albo wiedzą, że nie przedłużą kontraktu. To przełożyło się także na rezultaty, bo 1 punkt zdobyty w 3 meczach sprawił, że w zamykającym sezon meczu z GKS-em Bełchatów tyszanie walczyli już praktycznie tylko o jak najwyższe miejsce w klasyfikacji… Pro Junior System i związane z tym premie z kasy PZPN.

Pod tym względem finisz okazał się skuteczny, ale kibice trójkolorowych, patrząc na ostateczny bilans: 9 miejsce, 47 punktów i bramki 60:53, na pewno sezon 2019/2020 zapamiętają jako nieudany. Powtarzane wiele razy hasło, że celem jest walka o awans do ekstraklasy, nie znalazło pokrycia w wynikach.


Czytaj jeszcze: Sporo zmian w Tychach, a to jeszcze nie koniec

Owszem, pod względem liczby strzelonych goli GKS Tychy imponował, bo lepszym dorobkiem może się pochwalić tylko zespół Podbeskidzia, który jako pierwszy zapewnił sobie awans do ekstraklasy. Jednak liczba straconych bramek pogrzebała nadzieje. Tylko cztery zespoły w tej klasyfikacji okazały się gorsze, a fakt, że tyszanie w 34 spotkaniach tylko 5 razy – 3 razy u siebie i 2 razy na wyjazdach – zachowali czyste konto strat najlepiej pokazuje w czym tkwił największy problem.

Ze średnią 1,66

Na trenerskiej karuzeli najlepiej wypadli ci najmniej utytułowani. Duet Horwat-Zadylak w swoich 9 meczach zdobył 15 punktów i tylko trzy zespoły w tym okresie mogą się pochwalić lepszym dorobkiem. Uzyskana przez nich średnia 1,66 punktu na mecz, na dystansie całego sezonu, dałaby zespołowi miejsce w strefie barażowej, a przypomnijmy, że pracowali w najtrudniejszym okresie, bo na finiszu zawsze o punkty jest bardzo trudno.

Trudno jednak powiedzieć, że oni są zwycięzcami tego sezonu. Nie można tak powiedzieć także o żadnym z zawodników, choć Łukasz Grzeszczyk z 10 golami zaliczył swój najlepszy I-ligowy sezon. U boku kapitana pokazali się za to juniorzy, którzy będą mogli w kolejnych rozgrywkach udowadniać, że się rozwijają.

19-letni Kacper Piątek zakończył rozgrywki z 3 trafieniami na koncie, a 17-letni Jan Biegański strzelił 2 gole, choć grał dopiero od 4 czerwca, czyli wystąpił w 8 spotkaniach. Z wiekiem młodzieżowca pożegnał się natomiast Dominik Połap – 26 występów i 2 gole, ale zachował ten status 20-letni Dawid Kasprzyk – 18 występów i 1 bramka. Młodych zdolnych w GKS-ie Tychy na pewno więc nie brakuje.


Plus

Maciej Mańka – to nominalnie prawy obrońca, który gdy była taka potrzeba grał także na lewej stronie defensywy, a nawet na skrzydle. Imponował szczególnie ofensywnym włączaniem się do akcji, w których 6 razy wpisał się na listę strzelców. W nagrodę za swoją postawę w dniu 31 urodzin podpisał, a właściwie przedłużył o 3 lata, swój kontrakt i będzie grał w GKS-ie Tychy do 30 czerwca 2023 roku. Najpierw jednak musi wyleczyć kontuzję kolana, bo w przedostatnim meczu minionego sezonu zerwał więzadła krzyżowe i sezon 2020/2021 rozpocznie z kilkumiesięcznym poślizgiem.

Minus

W imponującej dorobkiem strzeleckim drużynie największe zastrzeżenia można mieć do… napastników. Ani Mateusz Piątkowski (22 występy – 6 goli), ani Szymon Lewicki (21 występów – 5 goli) nie spełnili nadziei kibiców. Pierwszy z nich 30 czerwca pożegnał się z klubem, bo z 35-letnim zawodnikiem nie przedłużono umowy. Drugi ma kontrakt ważny do 30 czerwca 2021 roku, więc 32-letni piłkarz może jeszcze udowodnić, że jest snajperem, a jego I-ligowy rekord z sezonu 2015/2016, w którym strzelił dla Zawiszy Bydgoszcz 16 goli jest do pobicia. Tym bardziej, że umowa kontraktowa zawiera opcję przedłużenia w przypadku awansu, a ten cel – gra w ekstraklasie łączy Lewickiego i GKS Tychy.


Strzelcy (60): 10 – Grzeszczyk, 6 – Mańka, Piątkowski, Szumilas, 5 – Lewicki, 3 – Biernat, Kristo, Moneta, K. Piątek, 2 – Biegański, Połap, Sołowiej, Steblecki, 1 – Kamavuaka, Kasprzyk, Szeliga; samobójcze: Hołota (Zagłębie), Osyra (Podbeskidzie), Grolik (Bełchatów), Stasik (Stal).


Na zdjęciu: Nie wszystko szło tak dobrze, jak oczekiwano po zespole z Tychów.

Fot. Dorota Dusik