Postać kolejki – Martin Kosztal

W czerwcu 2017 roku Kosztal rozpoczął testy w Wiśle Kraków, prowadzonej wówczas przez Kiko Ramíreza. Miesiąc później podpisał z „Białą gwiazdą” 2-letni kontrakt. W ekstraklasie zadebiutował 26 sierpnia ubiegłego roku zadebiutował w spotkaniu z Lechią Gdańsk (1:1).

Mimo, że de facto był odstawiony na boczny tor, nie grymasił, nie obrażał się na trenera. – Muszę cały czas pracować, bo tylko w ten sposób mogę pokazać trenerowi, że zasługuję szansę. A jak taką szansę dostanę, to muszę dobrze zagrać. Wtedy będę mógł liczyć na częstsze występy w lidze, nie tylko w sparingach.

Nigdy nie żałował, że trafił do Wisły. – To była bardzo dobra decyzja, bo to jest wielki klub – przekonywał. W niedzielę w meczu przeciwko Lechowi zademonstrował próbkę swoich nietuzinkowych umiejętności – zdobył kontaktowego gola dla „Białej gwiazdy” , wykorzystując błąd Rafała Janickiego. Dołożył do tego dwie asysty – przy bramce Zdenka Ondraszka (na 4:2) i… samobójczym trafieniu Christiana Gytkjaera (3:2).

– Taki mecz oczywiście na długo pozostanie w mojej pamięci – powiedział dla klubowej telewizji „Białej gwiazdy” Martin Kosztal. – W każdym razie dla nas najważniejsze jest to, że udało nam się zdobyć trzy punkty. Gdy przegrywaliśmy 0:2, cały czas wierzyliśmy w to, że możemy wygrać. Niezależnie od tego, czy jest wynik 0:0, czy 0:2, to zawsze staramy się walczyć do końca. Strzelony gol smakuje mi bardzo dobrze, ale jeszcze bardziej cieszy mnie to, że udało nam się odwrócić losy meczu i wygrać spotkanie ze stanu 0:2.

Obecna wartość rynkowa Słowaka to 100 tysięcy euro. Po takim występie jak przeciwko Lechowi, cena na pewno poszła w górę…