Powrót z zaświatów

Napastnik do Rakowa powrócił zimą 2018 roku, ale na początku nie pograł zbyt wiele. Prawie sześć miesięcy trwała rozłąka 28-letniego zawodnika z piłkarskimi boiskami. Wszystko przez feralną kontuzję barku, która miała miejsce w kwietniu poprzedniego roku w meczu z Chojniczanką. Zachara, który po powrocie do Polski i Częstochowy był nadzieją fanów Rakowa na gole, po zaledwie sześciu rozegranych meczach, wypadł na długie miesiące.

Strzelał w sparingach

„Zaki” do świata żywych wrócił jesienią, a konkretnie w listopadzie. Zagrał w trzech meczach ligowych i jednym pucharowym, co prawda bramki nie strzelił, ale dał wyraźny sygnał trenerowi Markowi Papszunowi, że jest gotowy na grę na najwyższym poziomie.

Kto wie czy zakończony okres przygotowawczy kompletnie nie odmieni jego sytuacji? Zachara w zdrowiu przepracował ostatnie tygodnie, wywalczył sobie miejsce w składzie i podczas zimowych meczów kontrolnych prezentował się bardzo dobrze, chyba najlepiej ze wszystkich napastników, strzelając dwa gole. Gdy do tego dodamy problemy z jakimi borykał się najlepszy strzelec Rakowa, Szymon Lewicki, to Zachara jest faworytem do gry w ataku w piątkowym, inaugurującym wiosnę meczu częstochowian z Chrobrym Głogów.

Ma coś do udowodnienia

– Chciałbym w końcu wskoczyć na właściwy poziom – przyznał podczas prezentacji drużyny [Mateusz Zachara], który przed wiosną jest podwójnie zmotywowany. – Mam tutaj coś do udowodnienia. Gra i postawa w sparingach cieszy. Najważniejsze jest dla mnie to, że jestem zdrowy i dzięki temu mogłem skupić się na przygotowaniach. Mam nadzieję, że tak będzie do końca sezonu – stwierdza Zachara, który w Rakowie stawiał pierwsze kroki w przygodzie z piłką, a Częstochowę opuścił dziewięć lat temu przenosząc się do Górnika Zabrza, w którym zaistniał w ekstraklasie. – Gdy odchodziłem z Rakowa, to w klubie nie było kolorowo. Wszystko tutaj jednak się posunęło do przodu i zmieniło na korzyść. Stoimy przed ogromną szansą i zrobimy wszystko, aby ją wykorzystać – podkreśla doświadczony napastnik.

 

Na zdjęciu: Mateusz Zachara (z lewej) zimą prezentował się bardzo dobrze. Czy tak też będzie wiosną na pierwszoligowych boiskach?