PP siatkarzy – trofeum dla Zaksy Kędzierzyn-Koźle

Ładunek emocjonalny wczorajszego finału Pucharu Polski, ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – Jastrzębski Węgiel, był olbrzymi. Było to widać zarówno na parkiecie, jak i na ławkach rezerwowych obu zespołów. Kiedy pierwszy set wchodził w decydującą fazę – jastrzębianie prowadzili w nim niemal od początku – po obu stronach siatki zrobiło się gorąco, a sędziowie nie w pełni zapanowali nad wydarzeniami. Najpierw niepotrzebną żółtą kartkę obejrzał Łukasz Kaczmarek, a chwilę później napominany został, na wyraźny „wniosek” trenera Andrei Gardiniego, szkoleniowiec JW, Roberto Santilli. Włoski temperament dał o sobie znać, a na boisku kontrolę nad partią zaczęli zdobywać kędzierzynianie.

Wszystko przez to, że w pewnym momencie jastrzębianie zacięli się w ataku. Ponadto liderowi PlusLigi kilka razy dopisało szczęście. Na przykład przy pierwszej piłce meczowej, zagrywka Tomasza Kalembki – po taśmie – spadła na boisko po stronie jastrzębskiej.

Na początku drugiej partii jastrzębianie zupełnie pogubili się w przyjęciu. Rywal kilka razy zaskoczył ich lekkim, kierunkowym serwisem, z którym nie radził sobie zarówno Christian Fromm, jak i Julien Lyneel. Efekt? Prowadzenie kędzierzynian aż 7:1 na samym początku seta. Dodając do tego świetną grę w obronie ZAKSA utrzymywała przewagę.

Kolejny blok punktowy na Dawidzie Konarskim, efektowny atak Rafała Szymury i błąd zmiennika, Wojciecha Ferensa, który uderzył w antenkę, oznaczał wynik… 16:5 dla kędzierzynian. Set był już dla „Pomarańczowych” nie do uratowania. Kędzierzynianom wychodziło wszystko, a rozbici psychicznie jastrzębianie ugrali w drugiej partii zaledwie 13 punktów. Tylko radykalna zmiana sposobu gry ratowała zespół Roberto Santilliego przed porażką w trzech setach.

Credit: Lukasz Sobala / Press Focus

Początek trzeciej odsłony był dla jastrzębskich kibiców obiecujący. W końcu „Pomarańczowi” zaczęli punktować blokiem, a dobrą zmianę dał Ferens, który zastąpił na parkiecie Fromma i w pięknym stylu, dwa razy, „zgasił” na skrzydle Łukasza Kaczmarka.

Jeżeli jeden zawodnik ZAKSY miał słabszy moment, to od razu zastępował go drugi. W tym przypadku Aleksander Śliwka, który skończył bardzo ważną piłkę na 16:15. Chwilę później Mateusz Bieniek posłał asa serwisowego, ale jastrzębianie postanowili jeszcze powalczyć. Po asie Fromma, który wrócił na zagrywkę, to zespół trenera Santilliego prowadził 20:19. Wszystko miało się zatem rozstrzygnąć w końcówce.

Jastrzębianie trzy razy mieli piłkę setową w górze, ale nie potrafili jej skończyć! Udało się dwie akcje później kiedy Konarski wybił piłkę po bloku. Na początku czwartego seta Jastrzębski Węgiel stracił trzy punkty w zbyt prosty sposób. Lyneel przekroczył linię przy zagrywce, następnie odgwizdano mu podwójne odbicie, a blok dotknął siatki. Dodając do tego „czapę” na Konarskim i asa serwisowego Kaczmarka, zrobiło się 8:2 dla ZAKSY.

Jastrzębianie robili wszystko, aby zbliżyć się do rywala, ale ten nie pozwalał na zbyt wiele. Kiedy Łukasz Wiśniewski zatrzymał na środku Dawida Gunię i zrobiło się 21:15 dla ZAKSY wygrana lidera tabeli PlusLigi była właściwie przesądzona.

Tym samym siódmy raz w swojej historii drużyna z Kędzierzyna-Koźla sięgnęła po Puchar Polski.

 

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – Jastrzębski Węgiel 3:1 (25:20, 25:13, 25:27, 25:17)

Sędziowali Maciej Maciejewski i Jarosław Makowski (obaj Szczecin). [Widzów] 3000.

ZAKSA: Toniutti (2), R. Szymura (15), Bieniek (9), Kaczmarek (17), Śliwka (16), Wiśniewski (15), Zatorski (libero) oraz Stępień, Koppers, Kalembka (1). Trener Andrea GARDINI.

JW: Kampa (2), Lyneel (9), Kosok (7), Konarski (20), Fromm (4), Hain (4), Popiwczak (libero) oraz Bucki, Wolański (1), Ferens (16), Gunia (2). Trener Roberto SANTILLI.

Bohater Łukasz WIŚNIEWSKI.

 

Przebieg meczu
I set: 6:10, 13:15, 20:18, 25:20.
II set: 10:4, 15:5, 20:7, 25:13.
III set: 8:10, 14:15, 19:20, 24:25, 25:27.
IV set: 10:4, 15:10, 25:17.

Credit: Lukasz Sobala / Press Focus