Bundesliga. Praca w Dortmundzie wrze

O tym, że dortmundczycy rzucą Bawarczykom rękawicę wiadomo nie od dziś. Mówili o tym wprost klubowi oficjele, mówili zawodnicy, jak chociażby niedawno Axel Witsel: – Chcę zdobywać trofea z tą drużyną. Klub jak Borussia Dortmund musi mieć postawione takie cele – stwierdził Belg. Na początku okresu transferowego BVB potwierdziła nabycie Thorgana Hazarda, Juliana Brandta i Nico Schulza, którzy załatali dziury kadrowe i dodali zespołowi sporą dawkę jakości. Łącznie klub wydał na nich ponad 75 mln euro, a potem dołożył do tego transferowy hit w postaci Matsa Hummelsa za kolejne 30 mln euro. Jednak same zakupy nie wystarczą do poprawnego funkcjonowania.

Czyszczenie kadry

Przede wszystkim BVB musi oczyścić swoją kadrę ze zbędnych zawodników, których ma w swoich szeregach dość sporo. Transferowe niewypały, tj. Sebastian Rode, Jeremy Toljan i Alexander Isak, już z Dortmundu odeszły, z kolei Abdou Diallo przestraszył się rywalizacji z Hummelsem i za dobre pieniądze (32 mln euro) odszedł do PSG. To jednak nie koniec, bo piłkarzami Borussii wciąż pozostają Andre Schuerrle i Maximilian Philipp, którzy raczej nie są częścią wizji trenera Luciena Favre’a. Ten pierwszy wrócił z wypożyczenia do Fulham, ale już od dłuższego czasu szuka sobie nowego klubu – na razie bezskutecznie.

Dla Philipa BVB okazała się zbyt dużym rozmiarem kapelusza, przez co Niemiec nie dał rady wywalczyć sobie mocnego miejsca w zespole, a jego występy pozostawiały najczęściej sporo do życzenia. Wydawało się, że z jego usług skorzysta Wolfsburg, lecz transfer wysypał się, a 25-latka zaczęto łączyć z ligą rosyjską (podobnie zresztą jak Schuerrlego). Głos w całej sprawie zabrał agent Philippa, który stwierdził, że nic nie wie o rzekomo negocjowanym transferze do Dynama Moskwa, choć jego klientem jest zainteresowanych wiele klubów z Niemiec, Anglii i Hiszpanii. Innym graczem mogącym opuścić żółto-czarne szeregi jest Shinji Kagawa – ostatnio wypożyczonemu do tureckiego Besiktasu.

Kosztowny Goetze

Podczas robienia porządków oberwało się także jednemu z najbardziej rozpoznawalnych piłkarzy wicemistrzów Niemiec – Mario Goetzemu. Po tym, jak Niemiec wrócił na Signal Iduna Park z Bayernu Monchium, nie jest tym samym zawodnikiem, co przed wyjazdem. Problemy zdrowotne dały mu się we znaki, ale nawet jeśli akurat jego ciało funkcjonowało, jak należy, to i tak 27-latek nie dawał zespołowi odpowiednio dużej jakości. Prawda jest taka, że gdyby Goetze odszedł teraz z klubu, nie byłoby to żadną wielką stratą, tym bardziej że wychowanek Borussii jest drugim najlepiej zarabiającym graczem Borussii.

https://sportdziennik.com/bundesliga-ofensywa-na-sprzedaz/

Według najnowszych doniesień „Bilda”, najwięcej inkasuje Marco Reus – 12 mln euro. Później w hierarchii znajdują się Goetze z Hummelsem, otrzymujący 10 mln euro. Następny jest Witsel (7,5 mln), później Brandt, Schuerrle oraz Paco Alcacer (cała trójka po 7). Kontrakt Goetzego wygasa po zakończeniu nadchodzącego sezonu, a BVB nie jest skłonna do tego, aby przedłużać go na obecnie obowiązujących warunkach. Dortmundczycy chcieliby zapłacić Niemcowi maksymalnie 7-8 mln euro za sezon, na co ten – zgodnie z doniesieniami „kickera” i „Bilda” – nie chce przystać.

Piłkarz chce pozostać na poziomie Reusa i Hummelsa, co nie odpowiada Borussii. W związku z tym jeśli Goetze nie obniży swoich oczekiwań, jego umowa najprawdopodobniej nie zostanie przedłużona, a zawodnik po sezonie opuści Dortmund po raz kolejny. Kto wie, czy nie zostanie sprzedany już teraz.

Na zdjęciu: Mario Goetze to jeden z najlepiej opłacanych piłkarzy Borussii, czego niestety nie pokazuje na boisku swoją grą.

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ