Premier League. Guardioli apel do „Świętych”

Manchester City już dziś wieczorem może zostać mistrzem Anglii. Warunkiem jest porażka Liverpoolu z Southamptonem.


Liverpool zdobył w sobotę Puchar Anglii, a dzień później kibice tego zespołu, w szampańskich pewnie nastrojach, zasiedli przed telewizorami i śledzili to, co działo się w innej części Londynu. Z uwagą oglądali starcie, w którym West Ham mierzył się z Manchesterem City. Przypomnijmy, że „The Reds” nadal są w grze o mistrzostwo Anglii, ale wszystko przed niedzielnym meczem „Obywateli” wskazywało na to, że ekipa z miasta Beatlesów zachowa już jedynie czysto teoretyczne szanse na zdobycie tytułu. Drużyna Pepa Guardioli mierzyła się bowiem z West Hamem i była faworytem tego spotkania. W dwóch poprzednich meczach – z Newcastle i Wolverhamptonem – Manchester City strzelał po pięć bramek i wygrywał bardzo pewnie. Tym razem jednak tak łatwo nie było.

Mało tego, to faworyt uratował w tym spotkaniu punkt. „Młoty” znakomicie bowiem weszły w mecz. Przed przerwą dwa razy na listę strzelców wpisał się Jarrod Bowen. 26-letni Anglik, którego West Ham pozyskał w styczniu 2020 roku z Hull City, od dłuższego czasu przymierzany jest do kolejnego transferu. Interesują się nim niemal wszystkie czołowe kluby Premier League i podobno najkonkretniejszy jest Liverpool. West Ham znajduje się jednak w komfortowej sytuacji. Piłkarz ma ważny kontrakt do końca czerwca 2025 roku i właśnie dlatego „The Hammers” mogą dyktować warunki. Niespełna 2,5 roku temu West Ham zapłacił za zawodnika nieco ponad 20 mln euro. Teraz jest przesądzone, że negocjacje zaczynają się od przynajmniej dwukrotności tej sumy. Za mniej niż 40-45 mln euro klub z Londynu zawodnika nie sprzeda. Bowen, który najlepiej czuje się na prawym skrzydle, ale może też grać w roli piłkarza podwieszonego pod napastnika, w tym sezonie Premier League strzelił 12 goli i uzyskał tyle samo asyst. To znakomite osiągi, jeżeli chodzi o angielską ekstraklasę. I o klub, który znajduje się jednak w cieniu tych najsilniejszych.

Niedzielny mecz na Stadionie Olimpijskim zakończył się remisem. W drugiej połowie Manchester City zdobył dwa gole i wywalczył punkt. Który może przesądzić o mistrzostwie Anglii Zresztą mistrza sezonu 2021/22 możemy poznać już dziś późnym wieczorem. Liverpool mierzy się na wyjeździe z Southamptonem. Jeżeli wygra – będzie tracił na kolejkę przed końcem rywalizacji punkt do Manchesteru City. Jeśli przegra – Manchester City zostanie mistrzem Anglii. A co w przypadku remisu? Wówczas strata wynosić będzie trzy punkty, ale i tak w błękitnej części Manchesteru będzie można mrozić szampany, bo „Obywatele” mają zdecydowanie lepszy bilans bramek. Należy jednak pamiętać, że w ostatniej kolejce Manchester City zagra u siebie z Aston Villą i nawet jeżeli Liverpool pokona dziś „Świętych”., to nadal będą mieć „Obywatele” wszystko w swoich rękach.

Pep Guardiola, po niedzielnym starciu z West Hamem, był sfrustrowany. Kataloński szkoleniowiec mówił o zmarnowaniu wielkiej szansy. Na myśli miał przede wszystkim drugą połowę, w której jego drużyna zupełnie rywala zdominowała. W 86 minucie spotkania Manchester City miał rzut karny. Do piłki podszedł Riyad Mahrez, który jednak został powstrzymany przez Łukasza Fabiańskiego. Polski golkiper obronił jedenastkę, czym uniemożliwił Manchesterowi City wygranie meczu. Tuż po nieudanej próbie algierskiego piłkarza kamery pokazały reakcję Guardioli, który złapał się za głowę i nie mógł uwierzyć jak to się stało, że jego podopieczny nie wykorzystał znakomitej szansy na zdobycie zwycięskiego gola. Po zremisowanym meczu trener Manchesteru City zwrócił się z humorystycznym apelem do piłkarzy Southaptonu.

– Wygrajcie z Liverpoolem. Wygrajcie… 4:0 – powiedział szkoleniowiec „The Citizens”.


Dziś grają:
  • Southampton – Liverpool
W czwartek:
  • Everton – Crystal Palace
  • Aston Villa – Burnley
  • Chelsea – Leicester

Na zdjęciu: Pep Guardiola był w szoku po tym, jak Łukasz Fabiański obronił w końcówce niedzielnego spotkania West Hamu z Manchesterem City rzut karny.
Fot. Pressfocus