Prestiżowa wygrana Ruchu z Zagłębiem!

Piłkarze chorzowskiego beniaminka odnieśli bardzo cenne dla ich kibiców zwycięstwo w meczu z odwiecznym rywalem!


Stadion przy Cichej po raz kolejny w ostatnim czasie gościł regionalny mecz o wielkiej randze. Znaczenie śląsko-zagłębiowskiej rywalizacji jest dla zainteresowanych ogromne, co podkreśliła oprawa na trybunach. Sam mecz natomiast był typowy dla derbowych starć. Dużo było pojedynków, mniej klarownych akcji.

Mimo tego już w 11 minucie Ruch otworzył wynik. Po ładnej akcji Łukasz Janoszka „wpuścił” w pole karne Tomasza Swędrowskiego, który na raty pokonał Michała Gliwę. Zagłębie natychmiast próbowało odpowiedzieć, ale strzał Dawida Ryndaka poszybował tuż nad poprzeczką. Później, w 16 minucie, obiecujące uderzenie w krótki róg sosnowieckiej bramki oddał Tomasz Wójtowicz, ale Gliwa był czujny.

Potem działo się relatywnie niewiele. Goście nie potrafili przebić się przez dobrze dysponowaną obronę gospodarzy, mimo że chorzowianie momentami notowali głupie straty. Jakub Bielecki nie miał wiele do roboty, Gliwa podobnie, z tą różnicą, że Ruch wykonał kilka obiecujących stałych fragmentów gry.

Dziać się zaczęło w 42 minucie. Po dośrodkowaniu z lewej strony Sebastian Bonecki trafił futbolówką w poprzeczkę, po czym… padł na murawę. Natychmiast zostały wezwane służby medyczne, a chwilę potem karetka, która zabrała pomocnika Zagłębia do szpitala. Poszkodowany został także winowajca Maciej Sadlok, ale gdy stoper Ruchu doszedł już do siebie, sędzia po interwencji VAR-u… pokazał mu żółtą kartkę i podyktował karnego dla Zagłębia! W siódmej minucie doliczonego czasu do „wapna” podszedł Maksymilian Rozwandowicz i przy ogromnym gwarze gwizdów… przestrzelił wysoko nad bramką! Tuż przed zejściem na przerwę Zagłębie miało jeszcze jedną okazję, ale piłkę zmierzającą do bramki wybił Janoszka.

Druga połowa stała pod znakiem ataków Zagłębia. Momentami było bardzo groźnie, jak chociażby krótko po wznowieniu gry, kiedy najpierw po długim rajdzie został zatrzymany wprowadzony w przerwie Szymon Sobczak, a chwilę potem fenomenalną paradą po główce Mateusza Bodziocha popisał się Gliwa. Ruch koncentrował się praktycznie tylko na obronie. Rzadko wyprowadzał raczej niegroźne kontry, a o dłuższym utrzymaniu się przy futbolówce nie było mowy.

Kibice irytowali się licznymi piłkami wybijanymi na oślep w sytuacjach, gdy można było uspokoić grę. Być może była to część planu, a gospodarze nie chcieli po prostu iść na wymianę ciosów, by nie dać dynamicznym skrzydłowym Zagłębia szans na rozwinięcie – nota bene – skrzydeł? W ataku pozycyjnym sosnowiczanie mieli zaś duże problemy.

Im bliżej było końca, tym bardziej prawdopodobna była wygrana Ruchu. Ta stała się faktem w 88 minucie, kiedy z pozornie miernej sytuacji piękną bramkę zdobył Kacper Michalski. Wahadłowy beniaminka zamykał dośrodkowanie i przyjął piłkę blisko linii końcowej. Wydawało się, że nic już z tego nie będzie, ale wtedy chorzowski zawodnik kropnął jak z armaty prosto pod poprzeczkę i ustalił wynik spotkania! Stadion oszalał, a Ruch obronił pozycję lidera.


Ruch Chorzów – Zagłębie Sosnowiec 2:0 (1:0)

1:0 – Swędrowski, 10 min, 2:0 – Michalski, 88 min

RUCH: Bielecki – Kasolik, Szur, Sadlok – Michalski, Piątek (57. Witek), Swędrowski, Wójtowicz (90+2. Szywacz) – Kwietniewski (71. Foszmańczyk), Pląskowski, Janoszka (57. Moneta). TRENER: Jarosław SKROBACZ

ZAGŁĘBIE: Gliwa – Ryndak, Bodzioch, Jończy, Gojny – Rozwandowicz (79. Szumilas), Bonecki (45+6. Masłowski) – Ziółkowski (46. Borowski), Banaszewski (79. Bryła), Pawłowski – Fabry (46. Sobczak). TRENER: Artur SKOWRONEK.

Sędziował: Marcin Kochanek (Opole). Widzów: 9300 (komplet). Żółte kartki: Sadlok – Ziółkowski, Jończy, Masłowski.


Fot. Tomasz Kudala/PressFocus