Prezes Ruchu Chorzów: Na szaleństwa nas nie stać

Rozmowa z Sewerynem Siemianowskim, prezesem Ruchu Chorzów.


Jarosław Skrobacz nowym trenerem Ruchu. Co o tym zdecydowało?

Seweryn SIEMIANOWSKI: – Na pewno doświadczenie, niedawny pobyt w klubie, który może nie był zbyt majętny, a wywalczył dwa awanse (GKS Jastrzębie – dop. red.). Za to duży szacunek. Ostatni sezon, w Legnicy, zakończył na 7. miejscu w I lidze, choć drużyna przed sezonem była rozebrana. To też pokazuje, że warsztat i opanowanie szatni jest na tyle dobre, by sądzić, że trener Skrobacz sprawdzi się i u nas.

To były długie negocjacje?

Seweryn SIEMIANOWSKI: – Nie. Jak to mówią – szybki szpil. Widać, że to swojski człowiek, który chce pracować. Udowodnił, że zależy mu, by trafić do naszego klubu. Takich ludzi potrzebujemy, by dalej odbudowywać Ruch.

Fot. Marcin Bulanda/PressFocus

Podpisaliście tylko roczny kontrakt. To była inicjatywa klubu?

Seweryn SIEMIANOWSKI: – Umówiliśmy się na to wspólnie. Chciałbym, by każdy pracował u nas tyle, ile Ferguson. Tego życzę też trenerowi Skrobaczowi, będę mu kibicował i pomagał, aby wspólnie odnosić sukcesy. Myślę, że trener w rozmowie z nami też mógł odczuć, jak jest normalnie. Nie mamy zamiaru rozstawać się po krótkim czasie, choć w kontrakcie jest też identyczna klauzula, jaką miał w poprzednich dwóch sezonach Łukasz Bereta.

Czyli 3-miesięczny okres wypowiedzenia, na który podczas rozmów o nowej umowie trener Bereta nie chciał przystać, co przesądziło, że po awansie się rozstaliście.

Seweryn SIEMIANOWSKI: – Jesteśmy słowni, musimy być konsekwentni i rzetelni. Trener Skrobacz się na ten zapis zgodził. Ale nie będziemy robić oszołomstwa. Praca trenera wymaga trochę spokoju. Na pewno damy czas i będziemy robić wszystko, by trenerowi się udało. Wszyscy płyniemy tym samym statkiem, jesteśmy na jednym pokładzie i nie będziemy zbaczać w innych kierunkach. Na razie umowa jest roczna, ale w każdym momencie można przecież ją przedłużyć, zmienić.

Opcji automatycznego przedłużenia nie ma?

Seweryn SIEMIANOWSKI: – Nie ma, ale wierzę, że szybko będziemy mogli o tym rozmawiać. Myślę, że to się powiedzie. Musimy też się poznać; nie znaliśmy się wcześniej na tyle, by podpisywać nie wiadomo jak długie kontrakty. Jeśli zaiskrzy – a sądzę, że tak – to chcemy działać długofalowo. O kontrakt się nie martwmy. Najważniejsze, że trenerowi chce się pracować, chce podjąć rękawicę. Wierzę, że będziemy się mogli dalej piąć. Nie wiem, czy już w pierwszym, czy dopiero drugim roku… Ale na pewno nie chcemy przegrywać.

Ktoś może odczytać roczny kontrakt tak: trener Skrobacz zrobi awans, to zostanie. Jaki cel zatem stawiacie?

Seweryn SIEMIANOWSKI: – Nie chodzi o awans, a o to, by drużyna miała styl. By było widać w tym wszystkim myśl, by była dobra atmosfera. Na pewno musimy delikatnie się wzmocnić – ale bez szaleństw, bo klubu na to jeszcze nie stać. Nie jesteśmy w miejscu, by móc sobie folgować, tak jak mogą inni.

Czyli cel jest taki: ma być widać, że drużyna Ruchu idzie w dobrą stronę.

Seweryn SIEMIANOWSKI: – Tak jest. A cofając się chwilę – naprawdę byłem załamany, że Łukasz Bereta nie chciał przedłużyć kontraktu. Nie mieliśmy niczego przygotowanego. Nie mieliśmy gotowego następcy. Jakieś nazwiska się przewijały, ale w ogóle nic nie było na rzeczy. No bo kto zwalnia trenera po 17 zwycięstwach? Taka seria mówi sama za siebie. Duży szacunek dla Łukasza. Jestem przekonany, że kiedyś tu wróci i udowodni, że mógł tę drogę kontynuować. Na tym etapie go nie ma. Rękawicę podjął trener Skrobacz i wspólnie z Jasiem Wosiem będą próbowali ten temat ogarnąć. Chcą tu osiągnąć duży sukces. Tego im życzę i będę ich wspierał w każdym momencie.

Jak blisko było powrotu Łukasza Surmy?

Seweryn SIEMIANOWSKI: – Padło pytanie, padła odpowiedź – ostatecznie negatywna. Chyba nie czuł tego tematu, może po takim sukcesie klubu nie chciał tu wskakiwać… Ale o przyczyny trzeba pytać jego samego. Życie napisało inny scenariusz. Działamy.

Dawno nie było na Cichej trenera spoza „niebieskiej rodziny”. Nawet zagraniczni szkoleniowcy, Juan Ramon Rocha czy Jan Kocian, mieli asystentów ściśle związanych z Ruchem.

Seweryn SIEMIANOWSKI: – Teraz w sztabie będzie Janek Woś. Może nie grał tu zbyt długo, ale czuje ten klimat. W Ruchu muszą być osoby, które chcą, potrafią i pójdą za ten klub w dym. Nie patrzyłbym na nazwiska, rodzinę. Potrzebujemy po prostu ludzi do roboty.

Co z resztą sztabu?

Seweryn SIEMIANOWSKI: – Obowiązującą umowę ma trener bramkarzy Rysiu Kołodziejczyk. Filipowi Czapli chcemy dorzucić do pomocy młodego fizjoterapeutę, częściowo już związanego z klubem. Wniesie trochę jakości, odciąży Filipa. Szukamy trenera przygotowania motorycznego. Trener Skrobacz kogoś wyznaczy, my niczego nie narzucamy. Jest kilka opcji. Nie będziemy mocno ingerować w wybór, choć oczywiście chcemy wiedzieć, kto by to miał być.

Zakontraktowaliście Przemysława Szkatułę z Pniówka, Tomasza Dyra ze Ślęzy, blisko jest też Filip Żagiel z Polonii. Ilu jeszcze nowych twarzy należy się spodziewać?

Seweryn SIEMIANOWSKI: – Trenerzy muszą tę kadrę wziąć i w krótkim czasie ocenić, gdzie ich boli, a wspólnie poszukamy lekarstwa. Na pewno otwarty jest temat bramkarzy. Sam trener powiedział też w wywiadzie w RuchTV o środkowym obrońcy. Zostało nam dwóch nominalnych – Bartek Kulejewski i Konrad Kasolik. Kacper Kawula wypadł na dłuższy czas z powodu zerwania więzadeł krzyżowych. Kuba Słota chciał odejść. Zostało nam dwóch ludzi na dwa albo… trzy miejsca, w zależności od tego, jakim systemem będziemy grali. Na półlewego może ewentualnie wskoczyć Tomek Dyr. Na pewno szukamy napastnika.

Co z Mariuszem Idzikiem?

Seweryn SIEMIANOWSKI: – Stwierdził, że odchodzi. Umowa kończy się 30 czerwca, rozmowy o nowej nie dotarły do mety. Nie dogadaliśmy się w kwestii wysokości tego kontraktu. Jeszcze nas nie stać i trzeba to sobie szczerze powiedzieć w oczy. Życzę Mariuszowi jak najlepszej kariery. Teraz jest tuż po kontuzji. Oby był zdrowy i nastrzelał bramek. Nie dla nas, a może dla nas? Może jeszcze będzie tak, że wróci do Chorzowa i jednak się dogadamy. Zobaczymy.

Kto jeszcze może odejść?

Seweryn SIEMIANOWSKI: – Anatolij Kozłenko po wypożyczeniu wraca do Tychów. Raczej do Cracovii wróci też Kuba Grzywaczewski. Kontrakt kończy się Danielowi Paszkowi. Trenerzy muszą go ocenić, zobaczymy, co powiedzą. Nie brakuje propozycji dla zawodników, którzy mają ważne umowy. Chcemy podpisać nowe z młodymi, Kubą Siwkiem i Tomkiem Neugebauerem, którzy chcą tu zostać i dalej się rozwijać. Kadra nie może też być zbyt liczna. Może kogoś trzeba będzie wypożyczyć… Swoją drogą, wypożyczenia kończą się też Kamilowi Lechowi i Mateuszowi Duchowskiemu, wracają do nas i trzeba będzie się zastanowić nad ich przyszłością.

Na razie sprowadzacie zawodników z III ligi. Jak po awansie ocenia pan rynek?

Seweryn SIEMIANOWSKI: – Jeśli ktoś zapyta, czy ceny zwalają z nóg, to odpowiem, że tak. Bierzemy najlepszych zawodników z III ligi – takich, których jesteśmy w stanie pozyskać, bo są w naszym zasięgu. A ci schodzący z wyższych lig… Stawki są razy trzy. Nie wiem, czy to dla Ruchu ta droga, ten czas i miejsce. Na pewno będziemy próbowali pozyskać kogoś na pozycję nr 9 – zobaczymy, czy z II, czy I ligi. Prowadzimy rozmowy. Kwestie finansowe są bardzo istotne. Nie chcemy robić kominów płacowych. Zamierzamy być racjonalni i wiarygodni – jak teraz. Przez 13 miesięcy z rzędu wypłacamy pensje, po awansie nawet 200 tysięcy złotych premii dla drużyny zostało wypłacone przed czasem, przed wakacjami. To istotne, tak trzeba robić.

Prawdopodobnie we wtorek Komisja ds. Licencji Klubowych poinformuje o decyzjach dotyczących beniaminków II ligi – czyli także Pogoni Grodzisk Mazowiecki, Raduni Stężyca i Wisły Puławy. Ruch śpi spokojnie?

Seweryn SIEMIANOWSKI: – W kuluarach są głosy, że wszyscy beniaminkowie dostaną licencję w pierwszym terminie. Liczymy się z delikatnym nadzorem finansowym – wiadomo, że jesteśmy cały czas objęci układem sądowym z wierzycielami. Nie zakładamy jednak żadnych przykrych niespodzianek, minusowych punktów. Na posiedzeniu komisji byliśmy rekordowo krótko. Zwykle działacze Ruchu spędzali tam po 8 godzin, tym razem trwało to godzinkę. A to dobry omen, pozwalający wierzyć, że licencję uzyskamy bez problemu.


Na zdjęciu: Wiele wskazuje na to, że Mariusz Idzik odejdzie z Ruchu Chorzów.

Fot. Tomasz Kudała/PressFocus