Był już Lewandowski, teraz krytyka ze środowiska Neuera. Bayern Monachium ma problem z atmosferą

Manuel Neuer jest jednym z symboli Bayernu i piłkarzem, który nie bez powodu znajduje się na szczycie listy płacowej – razem z Thomasem Muellerem i Robertem Lewandowskim. Mentalność niemieckiego bramkarza jest powszechnie znana, a sam 33-latek ma w drużynie niepodważalną pozycję. Tym głośniejszym echem rozniosły się w świecie słowa wypowiedziane przez jego agenta, Thomasa Krotha.

 

Piłkarz prawdę ci powie

– Manu jeszcze raz chce wygrać Ligę Mistrzów, jest nastawiony na sukces. Mam wrażenie, że różnica między angielskimi klubami a Bayernem jest już naprawdę spora i na ten moment skład FCB nie jest wystarczająco konkurencyjny, aby całkowicie pasować do celów Manu. On nie chce skończyć kariery w 2021 roku (wtedy wygasa jego kontrakt – przyp. red.). Teraz nadeszła chwila, w której musi zadecydować, jak wszystko ułoży się w przyszłości. Idealny model to taki, w którym przedłuża kontrakt i zostaje w Bayernie, ale to nie jedyna opcja – stwierdził na łamach „Sueddeutsche Zeitung” Kroth, dość wyraźnie trzęsąc posadami bawarskiego giganta.

Sprawę zgłębił nieco również „Bild”, który w niedzielnym wydaniu zamieścił rzekomą wypowiedź anonimowego piłkarza monachijczyków dotyczącą letnich transferów klubu.

– Wolę tego nie komentować, znacie moje zdanie – miał stwierdzić zawodnik. Tabloid napisał, że wielu graczy z obecnej kadry Bayernu uważa, że nie jest ona wystarczająco konkurencyjna do walki o najwyższe cele, a sam Niko Kovacz nie jest trenerem, który mógłby przyciągać na Allianz Arenę największe gwiazdy.

 

Nie ma kim grać

W tej chwili monachijczycy mają w swoim składzie zaledwie 15 piłkarzy na 10 pozycji z pola. Dwaj z nich to w dodatku Jerome Boateng i Renato Sanches, którzy od dawna są bliżej odejścia z zespołu niż pozostania w nim. Ewentualnie jako piłkarzy pierwszego składu można policzyć dwóch przedstawicieli rocznika 2000: skrzydłowego Alphonso Daviesa oraz napastnika Janna-Fiete Arpa, ale tak naprawdę trudno uważać ich za realne wzmocnienia dla zespołu pokroju mistrza Niemiec. Obaj są raczej awizowani do gry w rezerwach i ewentualnie mogą notować krótkie epizody w seniorskiej kadrze, a to oznacza, że po potencjalnym odejściu Boatenga i Sanchesa skład Bayernu będzie za wąski, aby walczyć o cokolwiek. Już w poprzednim sezonie Bawarczycy mieli trochę za mało zawodników, choć i tak było ich więcej – ok. 18/19 graczy na 10 pozycji z pola.

Co więcej, na razie nie widać żadnych przełomów w negocjacjach transferowych. Sprawa Leroya Sane stoi w miejscu i jeśli Bayern w końcu nie wyłoży kilku dodatkowych milionów, spali na panewce. Callum Hudson-Odoi z Chelsea wkrótce ma podpisać z londyńczykami nowy kontrakt, Ousmane Dembele raczej nie odejdzie z Barcelony, Nicolas Pepe z Lille nie jest już w orbicie zainteresowań klubu…

W Monachium nie wieje optymizmem, a rywale z Dortmundu nie śpią.

 

Zobacz jeszcze: Historia Antoniego Jelenia, jednego z pierwszych Polaków w Unionie Berlin

Antoni Jeleń, czyli… nasz człowiek w Berlinie. „Nie raz słyszałem okrzyki »ty polska świnio«”

 

 

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ