Proszę tylko o cierpliwość

Włodzimierz SOWIŃSKI: Biało-czerwoni bez podium w najważniejszej imprezie sezonu – mistrzostwach świata w chińskim Wuxi. Trochę to smuci.

Adam KONOPKA: – Oczywiście, że brak medalu w mistrzostwach boli, bo przecież nie takie były nasze oczekiwania. Patrzę jednak na występy naszej reprezentacji szerzej i jestem przekonany, że w tym  sezonie pokazaliśmy się z niezłej strony. Mam na myśli cztery medale mistrzostw Europy i dobre występy w niektórych broniach w mistrzostwach w Chinach. Choć nie było tam medalu, to jednak z optymizmem patrzę w przyszły sezon – jakże ważny, bo w kwietniu rozpoczynamy kwalifikacje do igrzysk w Tokio w 2020 roku. I z tej właśnie perspektywy oceniam dokonania w tym sezonie.

Byliśmy optymistycznie nastawieni do występów szpadzistek w Wuxi, a skończyło się 7. miejscem drużyny i 14. indywidualnym Barbary Rutz. Czuję się pan rozczarowany tymi występami?

Adam KONOPKA: – Absolutnie nie! To nadal nasza najsilniejsza broń, nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Jeżeli w turnieju drużynowym miejsce w czołowej „4” przegrywa się z Rosjankami zaledwie jednym trafieniem, to trudno mieć pretensje. Trzeba mieć łut szczęścia, a nam tego zabrakło. Nie boję się powiedzieć, że gdyby nasze panie wygrały to spotkanie, to byłoby złoto. Wówczas nasza rozmowa toczyłaby się w zupełnie innej tonacji. Trzy szpadzistki, i nie tylko one, przegrały swoje walki jednym trafieniem i nad tym musimy popracować, bo wszystko się rozgrywa w sferze emocjonalnej.

Myślę, że Ewa Nelip, nasza liderka, jest rozczarowana swoim występem. To jednak profesjonalistka w każdym calu i ona na pewno wyciągnie właściwe wnioski. Ponadto warto zwrócić uwagę, że impreza była rozgrywana nieco w innym systemie, tzn. najpierw eliminacje grupowe i po dwóch dniach turniej główny. To również odbiło się na psychice; nie tylko naszych reprezentantów, ale chyba wielu innych Europejczyków. Z tego też musimy wyciągnąć wnioski.

Najmilsza, pańskim zdaniem, niespodzianka?

Adam KONOPKA: – Zdecydowanie zrobili ją floreciści, którzy systematycznie awansują w hierarchii swojej broni, a trzeba powiedzieć, że mamy najmłodszą drużynę w czołówce światowej. Michał Siess i Krystian Gryglewski mają po 24 lata, Andrzej Rządkowski – 21 i jedynie zmiennik Leszek Rajski jest powyżej 30. Dwa lata temu w mistrzostwach Europy byli na 5. miejscu, zaś w tym roku zdobyli na tej imprezie brąz. W poprzednich mistrzostwach świata byli poza czołową „8”, a teraz zajęli 6. miejsce.

Trener Stanisław Szymański stworzył drużynę, która się świetnie uzupełnia i jest głodna sukcesu. Wygraliśmy z groźną Ukrainą, silnymi Japończykami, a ulegliśmy Włochom, mistrzom świata, którzy sięgnęli po ten tytuł drugi raz z rzędu. Na razie jest takie rozstawienie, wynikające z listy światowej, że teraz w ważnych imprezach trafiamy na Włochów, ale kiedyś w końcu ich pokonamy. Uważam, też, że jeszcze nie wykorzystaliśmy potencjału chłopaków w walkach indywidualnych. Mają dostateczne umiejętności techniczne, by walczyć o miejsca w czołowej „16”, ale to może przyjdzie już niebawem.

I na tym chyba koniec dobrych wieści. Rozczarowań było znacznie więcej, nieprawdaż?

Adam KONOPKA: – Oj, było i wcale nie zamierzam wcale tego ukrywać. Zdecydowanie więcej spodziewałem się po florecistkach, bo przecież kilka z nich już nie raz meldowało się w „8” turniejów Pucharu Świata. Martyna Synoradzka w czerwcu zdobyła brązowy medal w mistrzostwach Europy. Ale tego potencjału nie przełożyły w Chinach na wynik. Dlatego niebawem przyjdzie nam rozmawiać nie tylko ze sztabem szkoleniowym florecistek, ale i z pozostałymi trenerami. I nie chodzi jedynie o jakość pracy, lecz również sprawy organizacyjne. Również występ szablistek jednoznacznie kojarzy się z wielkim rozczarowaniem, bo przecież niedawno również trafiały do „8” pucharowych zmagań. Marta Puda kilka tygodni temu zdobyła brąz ME, a i Aleksandra Shelton zapewne również więcej oczekiwała od siebie. No i występ drużyny był bardzo blady (15. miejsce – przyp. red.).

Szabliści wystąpili tylko indywidualnie, nawet nie wysłaliśmy z nimi trenera i ten fakt już o czymś świadczy. Szabla męska jest po „pożarze” i mam wrażenie, że musimy poczekać jeszcze kilka lat, by znów tę broń odbudować. W grupach młodzieżowych mamy sporo utalentowanych zawodników, więc teraz mogę tylko prosić o cierpliwość. Z kolei w szpadzie męskiej, po latach tłustych, mieliśmy lata zaniedbań. Niedawno pieczę nad kadrą przejął wicemistrz olimpijski z Pekinu w drużynie, Robert Andrzejuk. Trzeba mu pozwolić spokojnie popracować. W ubiegłorocznych mistrzostwach świata nie było szpadzistów w czołowej „64”, zaś teraz było ich trzech. Coś drgnęło, ale poczekajmy, co z tego się wykluje.

Jaka jest najpilniejsza potrzeba?

Adam KONOPKA: – Przede wszystkim musimy poprawić jakość szkolenia w klubach. Tam, gdzie stoi ona na wysokim poziomie, jak np. w przypadku szpadzistek, nie musimy się wstydzić występów międzynarodowych. Liczymy na powołane do życia ośrodki okręgowe, czyli wspólne treningi zawodników z  kilku klubów.

Niebawem będziemy rozmawiać z władzami Sosnowca o powołaniu takiego ośrodka w szabli pań i panów, bo tam dzieje się wiele dobrego. Ponadto czekają nas rozmowy z trenerami i analiza występów w Chinach. A w sumie musimy podczas wrześniowego posiedzenia zarządu związku podjąć strategiczne decyzje szkoleniowe i organizacyjne, uwzględniając realia ekonomiczne. Trzeba wspomóc przedstawicieli najlepszych broni, co jednak wcale nie oznacza, że pozostałe będziemy zaniedbywać. Musimy się przecież poruszać w ramach określonego budżetu.