Przed Legia – Cracovia Budziński wypada z gry

Ten sezon nie jest na razie udany dla Marcina Budzińskiego. Jesienią, po powrocie z Australii, nie zdołał wywalczyć miejsca w podstawowym składzie Cracovii. Przeżywał pan trudne momenty. Pierwszy kryzysowy moment miał pan we wrześniu. W meczu z Piastem Gliwice dostał czerwoną kartkę, potem trener Michał Probierz dał mu tydzień wolnego, by odpoczął i oczyścił głowę.

Kontrola trenera

– Musiałem gdzieś pojechać, ponieważ trener powiedział, że nie mogę zostać w Krakowie, chciał abym, wyjechał i odpoczął od całej tej sprawy. Miałem nadajnik GPS, bo dostałem rozpiskę treningów biegowych, więc faktycznie musiałem wyjechać, gdyż trenerzy wiedzieli, gdzie jestem. Wyjechałem do brata i do taty, którzy są w Niemczech, w Monachium – mówi.

Niewiele to wtedy dało, bo po powrocie do Krakowa wciąż grał słabo, w końcu na dobre przegrał walkę o miejsce w składzie z Javim Hernandezem. – Nie wiem, dlaczego tak to wyglądało. Czasami przychodzi taki okres, gdy człowiek ma słabszy moment – mówi Budziński. – Myślę, że w moim przypadku po prostu głowa trochę gorzej pracowała, nie potrafiłem wejść na poprawny poziom – dodaje.

W poniedziałek zabieg

Zimą odzyskał jednak miejsce w podstawowym składzie. – Sam byłem trochę tym zaskoczony, ale było tak, jak trener powiedział. Runda się skończyła, zaczyna się okres przygotowawczy i teraz zaczynamy od zera. Jestem przykładem tego, że naprawdę tak było – mówi. Rozegrał niezłe spotkanie, ale teraz znów wypada, tym razem z powodu kontuzji. Budziński ma problem z kolanem, nie zagra w niedzielę z Legią, a w poniedziałek przejdzie zabieg łąkotki. Potem czeka go 3 – 4 tygodnie przerwy.

Dla Cracovii oznacza to powrót do scenariusza z jesieni, gdy na pozycji ofensywnego pomocnika grał Hernandez. Hiszpan miał wtedy bardzo dobry okres, a z pięcioma bramkami był najlepszym strzelcem zespołu Probierza. W meczu z Piastem pojawił się na boisku dopiero w końcówce spotkania, ale w niedzielę w Warszawie powinien zagrać od pierwszej minuty.

Trener zmienia skarpetki

Cracovia jedzie do stolicy ośmielona passą pięciu zwycięstw z rzędu. To najlepszy wynik Pasów od… 1948 roku. Czy w meczu z Legią krakowianie podtrzymają zwycięską serię? – Bardzo dużo zespołów przegrywa już przed meczem w Warszawie, dlatego bardzo ważne jest odpowiednie podejście mentalne. Gospodarze będą w niedzielę pod presją, bo walczą o tytuł i muszą wygrywać. My jednak też chcemy wygrywać, by kontynuować walkę o górną ósemkę – mówi Probierz.

Ale w Warszawie Pasy po raz ostatni wygrały w 1951 roku. – Nie przejmuję się klątwami i przesądami, bo to oznaki słabości. Nie noszę tej samej bielizny, skarpetek, nie zwracam uwagi na to, gdzie siedzę. Cały tydzień trenujemy po to, by się pokazać w meczu ligowym – dodaje trener Cracovii.

Mecz Legia – Cracovia, niedziela, godz. 18.