Zawalczą o lidera

Przed meczem Albania – Czechy. Wygrany tego meczu będzie praktycznie pewny awansu na przyszłoroczne mistrzostwa Europy.


Aktualnym liderem „polskiej” grupy eliminacyjnej są Albańczycy, mający 2 „oczka” przewagi nad Czechami. Nasi południowi sąsiedzi rozegrali jednak mecz mniej, stąd ta różnica tak wielkiego znaczenia nie ma. Aczkolwiek jeśli bałkańskie „Orły” wygrają u siebie najbliższe starcie, trudno będzie wyobrazić sobie przyszłoroczne Euro bez ich udziału.

Gwiazda do dyspozycji

Pierwsze spotkanie tych reprezentacji zakończyło się w Pradze remisem 1:1. Albańczycy oddali wtedy… jeden strzał, efektowną „bombę” Nedima Bajramiego, który krótko po golu Czechów dał swojej reprezentacji wyrównanie. Należy przy tym podkreślić, że choć „Lwy” miały optyczną przewagę, znacznie częściej uderzały, to w praktyce lepsze sytuacje… mieli zawodnicy selekcjonera Sylvinho. Zawsze coś im jednak przeszkadzało – a to minimalny spalony, a to o centymetry pojedynek o piłkę wygrał bramkarz, a to było zagranie ręką, które uratowało faulujących we własnym polu karnym Czechów.

– Jesteśmy świadomi entuzjazmu naszych kibiców, ale piłkarze wiedzą, że to coś, nad czym nie mamy kontroli. Są absolutnie spokojni i świadomi. Wygrana będzie niezwykle ważna, ale nie zapewni nam jeszcze awansu – tonował nastroje Sylvinho. A te naprawdę w Albanii dopisują, tym bardziej że w Tiranie drużyna dostaje dodatkową energię od żywiołowych, ognistych trybun.


Czytaj także:


Przekonali się też o tym Polacy, którzy ulegli tam gospodarzom 0:2. Wcześniej „Orły” w takim samym stosunku pokonały Mołdawię, więc ich bramkarz jeszcze nie wpuścił u siebie ani jednej bramki. Czesi w delegacji zanotowali natomiast lekko kompromitujący bezbramkowy remis z Mołdawianami (i pokonali Wyspy Owcze, ale to najsłabszy przeciwnik w grupie).

– Chcemy być dobrze zorganizowanym zespołem, strzelać wspaniałe gole i organizować piękne akcje, ale obstaję przy założeniu, że zespół musi zachować swoją tożsamość, czyli ducha walki. Wola, zapał i motywacja w każdym meczu. Piłkarze zrozumieli to od samego początku – dodał Sylvinho. Brazylijczyk może być zadowolony również z tego powodu, że do jego dyspozycji będzie najwyżej wyceniany albański zawodnik, napastnik Chelsea Armando Broja, który wrócił do gry po zerwaniu więzadeł krzyżowych. W spotkaniu z Fulham zdobył nawet bramkę, co sprawia, że siła rażenia „Orłów” będzie jeszcze większa. Broja jak na razie nie zagrał w eliminacjach ani jednego meczu.

Albańczycy ich zjedzą

Pewność siebie jest w Czechach postrzegana jako główny atut Albanii. – Wiemy, że atmosfera będzie gorąca. Ludzie są tam bardzo zainteresowani tym meczem, są temperamentni. Jednak nasi chłopcy grają w klubach europejskich, gdzie na trybunach zasiada nieraz po 50 tysięcy ludzi i są do tego przyzwyczajeni. Myślę, że sobie z tym poradzimy, choć atmosfera będzie bez wątpienia atutem gospodarzy – powiedział selekcjoner naszych południowych sąsiadów Jaroslav Silhavy.

– Każdy wie, jaka jest stawka i o co toczy się gra – dodał czeski trener. – Musimy się do tego wewnętrznie przygotować, chociaż z drugiej strony nie wydaje mi się, aby trzeba było specjalnie motywować zawodników. Musimy ich jednak przekonać, że są dobrzy, silni, pewni siebie i chcą odnieść sukces. To bardzo ważne. Jeśli nie uwierzymy w siebie, Albańczycy nas zjedzą. Możemy zwyciężyć tylko jako zespół, co w przeszłości wielokrotnie się udawało – ocenił Silhavy.

Warto dodać, że z racji nieparzystej liczby drużyn w grupie swojego meczu eliminacyjnego dzisiaj nie będzie rozgrywać Mołdawia. Pogromcy Polaków zagrają towarzysko ze Szwecją, a w niedzielę ponownie zmierzą się z biało-czerwonymi, tym razem w Warszawie.


Na zdjęciu: Czesi bardzo poważnie traktują wyjazd do Albanii. Że nie gra się tam łatwo, przekonali się chociażby Polacy.

Fot. Andrew SURMA/SIPA USA/PressFocus