Przewaga bez efektu

 

Obie drużyny podchodziły do tego starcia w dobrych nastrojach. Lech po raz ostatni przegrał niemalże dwa miesiące temu, z kolei Arka w poprzednich trzech spotkaniach zdobyła aż siedem punktów. Na trybunach humory także dopisywały, ponieważ fani obu klubów żyją ze sobą w zgodzie.

Niespodzianka do szatni

Od początku dużo było twardej gry, zaś kości trzeszczały. Sporo było kartek, a kulminacja nadeszła w 25 minucie, kiedy z boiska został wyrzucony Damian Zbozień, który przegrał pojedynek biegowy z Tymoteuszem Puchaczem, a następnie sfaulował go, gdy ten wbiegał w pole karne
Poznaniacy radzili sobie lepiej nawet w grze po jedenastu, jednak Arka w bramce miała rewelacyjnego Pavelsa Steinborsa Łotewski golkiper dwukrotnie popisał się efektownymi paradami – w 8 minucie wybijając piłkę, którą Kamil Jóźwiak chciał wkręcić przy słupku, zaś w 39 minucie instynktownie zatrzymując uderzenie Chrystiana Gytkjaera. Swoje okazje miał także Puchacz, lecz za każdym razem bardzo nieczysto trafiał w futbolówkę.

Co ciekawe, w ostatnich kilkunastu minutach osłabieni gdynianie zaczęli prezentować się całkiem nieźle, a już w doliczonym czasie gry… wyszli na prowadzenie. Najpierw rozegrali dość płynną kontrę, a z prawej strony w pole karne dograł Mateusz Młyński. Tam przysnął nieco Dorde Crnomarković, który dał się wyprzedzić strzelającemu Fabianowi Serrarensowi. Dla Holendra był to dziesiąty mecz w ekstraklasie w tym sezonie, ale dopiero… drugi strzał celny.

Atak za atakiem

Druga połowa to ciągłe ataki, które w wielu przypadkach arkowcy ofiarnie przerywali, blokując strzały poznaniaków na wszelkie sposoby. „Kolejorz” próbował z każdej strony, ale trudno było mu złamać szeregi rywali, dowodzonych oczywiście przez Steinborsa.

W 74 minucie bramkarz przyjezdnych popisał się kolejną fantastyczną interwencją przy uderzeniu Joao Amarala, które odbiło się jeszcze rykoszetem. Minutę później 34-latek był jednak bez szans, bo Lechowi w końcu udało się wyrównać. Darko Jevtić dośrodkował z rzutu rożnego, Gytkjaer przedłużył piłkę, a stopę w polu bramkowym dołożył Lubomir Szatka, zdobywając swoją pierwszą bramkę w barwach „Kolejorza”. Chwilę później kolejną paradę zaliczył Steinbors… Lech atakował już do samego końca, ale był bardzo nieskuteczny. Arka powinna być wdzięczna za remis.

 

Lech Poznań – Arka Gdynia 1:1 (0:1)

0:1 – Serrarens, 45+1 min (asysta Młyński), 1:1 – Szatka, 75 min (asysta Gytkjaer)

LECH: van der Hart – Szatka Dejewski, Crnomarković, Kostewycz – Muhar (55. Amaral), Moder (77. Tomczyk) – Jóźwiak, Jevtić, Puchacz (82. Puchacz) – Gytkjaer. Trener: Dariusz ŻURAW. Rezerwowi: Mleczko, Letniowski, Skrzypczak, Szymczak, Klupś, Marchwiński, Kamiński.

ARKA: Steinbors – Zbozień, Marić, Helstrup, Marciniak – Vejinović, Nalepa (90+1. Busuladzić) – Młyński (69. Wawszczyk), Budziński (29. Danch), Jankowski – Serrarens. Trener: Aleksandar ROGIĆ. Rezerwowi: Krzepisz, Olczyk, Antonik, Nando, da Silva, Siemaszko.

Sędziował: Krzysztof Jakubik (Siedlce). Widzów 7641. Żółte kartki: Puchacz (16. dyskusje z sędzią), Crnomarković (18. faul) – Helstrup (16. faul). Czerwona kartka: Zbozień (25. faul) 
Piłkarz meczu – Pavels STEINBORS

Na zdjęciu: To po faulu na Tymoteuszu Puchaczu czerwoną kartkę zobaczył zawodnik Arki.