Przyjdźcie zobaczyć „Lewego”!

Futbol nie jest dyscypliną, która wzbudza wielkie emocje w Słowenii. Pod tym względem nie pasują do Bałkanów. Serbowie i Chorwaci reagują na grę i wyniki żywiołowo, są bardziej nawykli do zwycięstw, ich reprezentacje mają wielkie ambicje. Cel zawsze jest ten sam – trzeba zakwalifikować się do finałów. Słoweńcy najwyżej mogą. Udało się im trzy razy, zawsze po barażach.

Kek nadchodzi

Przez lata reprezentacja Słowenii grała w Mariborze, w drugim co do wielkości mieście republiki. Tam na stadionie Ljudski Vrt (Ogród Ludowy) w eliminacjach Mundialu 2010 zdobyła w 5 meczach 13 punktów, strzeliła 12 goli (w tym 3 Polsce) i straciła tylko jeden. Po barażach z Rosją zakwalifikowała się do finałów w RPA. Prowadził ją Matjaż Kek, który w listopadzie 2018 roku po raz drugi został „selektorem”. Uznano, że tylko on jest w stanie wydobyć kadrę z zapaści.

Przed meczem ze Słowenią. Na jednego, czy na dwóch?

– Wiedziałem, co mnie czeka, gdy przyjmę tę pracę – powiedział selekcjoner w wywiadzie dla dziennika „Ekipa”. – Hasło „Kek nadchodzi” zabrzmiało dobrze, ale może szybko pęknąć jak mydlana bańka. Oznacza wysokie oczekiwania i wielkie zobowiązania. Wróciłem, żeby poprawić sytuację jak najszybciej. Oczekuję pochwał i krytyki, jeśli na nie zasłużyłem.

Opuścili Maribor

17 listopada 2015 roku Słowenia zagrała w Mariborze baraż z Ukrainą o udział w finałach Euro 2016. Słoweńcy mieli do odrobienia 0:2 ze Lwowa, ale tylko remisowali 1:1. Od tej pory kadra do Mariboru już nie zawitała. Mogła tam liczyć na mocny doping z trybun. W Lublanie na stadionie Stożice kibice reagują mniej żywiołowo i jednym z powodów są gorsze wyniki reprezentacji, która od dwóch lat nie potrafi odnieść tam zwycięstwa. Przed meczem z Polską dziennikarze zapytali Keka, kiedy kadra powróci do Mariboru? – Mam nadzieję, że niedługo to nastąpi. Ale trzeba uczciwie i jasno powiedzieć, że muszą być spełnione wszystkie warunki niezbędne do organizacji takich spotkań. Trzeba wezwać burmistrza Mariboru, żeby jak najszybciej odnowiono Ljudski vrt – stwierdził Kek.

Zmarznięty Belec

Jednak w meczu z Polską stadion Stożice ma być „gorący”. „Słowenia gra z mocnym przeciwnikiem, którego asem jest Robert Lewandowski. Pierwsza gwiazda polskiego zespołu przyjedzie do Lublany i to z pewnością dodatkowy motyw, żeby przyjść na stadion. Wydaje się, że futbolowa euforia w Słowenii powoli wraca, ponieważ prawie wszystkie bilety zostały sprzedane. Pozostało około 500, które bez wątpienia do piątku też się rozejdą” – piszą słoweńskie media. Dla słoweńskiej obrony nie brzmi zachęcająco, że w nowym sezonie Lewandowski zdobył już 6 goli. – On ciągle strzela, musimy zrobić wszystko, żeby go wyłączyć z gry – zapowiada bramkarz Vic Belec. Jemu spotkanie z „Lewym” na boisku raczej nie grozi. Zdecydowanie „jedynką” w kadrze jest Jan Oblak z Atletico. Belec może trochę żałować, bo przynajmniej by się rozgrzał. Latem został piłkarzem APOELu Nikozja, na Cyprze trenował w 40-stopniowym upale, a po przyjeździe na zgrupowanie do Słowenii jest mu tak zimno, że jedyny w kadrze chodzi w kurtce.

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem

 
ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ