Odra Opole. Punktu słodki smak

Dobiegła końca imponująca zwycięska seria opolan, ale kibice mieli prawo opuszczać wczoraj Oleską w lepszych nastrojach niż po ostatnich wygranych.


Na inaugurację sezonu Odra została rozbita (0:4) przed własną publicznością przez ŁKS. Nim zmierzyła się z drugim ze spadkowiczów z ekstraklasy, zanotowała świetną serię pięciu zwycięstw, choć dla ostudzenia opolskich głów należało przypominać zdroworozsądkowo, że mierzyła się w komplecie z rywalami mającymi u startu tej rundy swoje problemy – Zagłębiem, Stomilem, Sandecją, Bełchatowem, Resovią. Pokonywała każdego z nich skromnie, różnicą jednego gola, nierzadko wymęczenie.

Dlatego patrząc z tej perspektywy, można nawet zaryzykować stwierdzenie, że wczoraj drużyna trenera Dietmara Brehmera zanotowała… najlepszy występ w sezonie. Mimo że nie zgarnęła pełnej puli, to zaprezentowała na tle jednego z faworytów rozgrywek bardzo dobry futbol, znaczącymi fragmentami będąc stroną dominującą. To ona mogła czuć po ostatnim gwizdku większy niedosyt, ale kibice opuszczający Oleską mieli prawo czynić to w lepszych nastrojach niż po ostatnich wygranych. Odra udowodniła, że w tym sezonie może być groźna dla każdego.
– Spotkały się dwie bardzo dobre drużyny. Arka ma swoje ambicje, przyjechała do nas nie po remis, a wygraną, ale myśmy się jej przeciwstawili, rozgrywając bardzo dobry mecz. Remis jest dla nas bardzo OK. Udowodniliśmy, że nieprzypadkowo zdobyliśmy tyle punktów – podkreślał Brehmer.


Choć nie można było narzekać na nudę, to pod obiema bramkami zabrakło klarownych okazji, a bramkarze – znajomi z ROW-u Rybnik Daniel Kajzer i Kacper Rosa – najwięcej pracy mieli po uderzeniach z dystansu. U gospodarzy próbowali Sebastian Bonecki czy Rafał Niziołek, po stronie gdynian Kamil Mazek i pochodzący z nieodległego Olesna Adam Deja.
– Nie chcę, by było to źle odebrane, ale w tych warunkach trudno było obu zespołom o stwarzanie sytuacji. Boisko było bardzo grząskie, nierówne, co spowalniało akcje. Remis jest sprawiedliwy. W drugim kolejnym meczu tracimy punkty i teraz musimy szukać zdobyczy u siebie, a przed nami spotkanie z ŁKS-em, który wygrał wszystko – mówił Ireneusz Mamrot, szkoleniowiec Arki.


Od tematu murawy, którą „zmęczyła” godzinę przed pierwszym gwizdkiem ulewa, nie uciekał też Dietmar Brehmer. – To boisko, które zagraża zdrowiu zawodników – zaznaczał. Jeszcze w I połowie murawę z powodu urazu opuścić musiał Dawid Kort, ale jest nadzieja, że nie będzie to nic poważnego.


ODRA OPOLE – ARKA GDYNIA 0:0


ODRA: Rosa – Tabiś, Kamiński, Żemło, Matuszewski – Mikinicz (66. Gancarczyk), Bonecki, Nowak, Kort (24. Niziołek), Janus (80. Winiarczyk) – Piech (80. Czapliński). Trener Dietmar BREHMER.

ARKA: Kajzer – Kasperkiewicz, Kwiecień, Danch, Marciniak – Mazek (65. Siemaszko), Deja, Drewniak, Młyński, da Silva (60. Wolsztyński) – Jankowski (74. Soszyński). Trener Ireneusz MAMROT.


Sędziował Tomasz Marciniak (Płock). Widzów 2100. Żółta kartka Drewniak.


Piłkarz meczu – Sebastian BONECKI.


Na zdjęciu: Sebastian Bonecki należał do pierwszoplanowych postaci meczu z Arką, a niewiele brakło, by wpisał się na listę strzelców uderzeniem z dystansu.


Fot. Krzysztof Porębski/Pressfocus