Rakoczy: Nowy stadion nas „nakręca”

W ostatnim meczu z Pniówkiem Pawłowice „nos” pana nie zawiódł – w 90 minucie wpuścił pan na boisko Kevina Rockiego, który 2 minuty później strzelił dla was zwycięskiego gola…
Kamil RAKOCZY: – To prawda, ale Kevin ciężko pracuje na treningach, by przebić się do podstawowego składu. Widać, że robi postępy, bo na każdym kolejnym treningu jest coraz lepszy. W spotkaniu z Pniówkiem była trudna sytuacja, bo boisko w Pawłowicach jest małe, wąskie, a murawa nie najlepszej jakości. Kevin dostał mało minut do grania, ale wykorzystał je perfekcyjnie.

Rakoczy
Fot. Mirosław Szozda/400mm

Zwycięstwo 1:0 było chyba tym cenniejsze, że przyjechaliście do Pawłowic przetrzebieni kontuzjami.
Kamil RAKOCZY: – Nie będę zaprzeczał, bo to prawda. Mamy ogromne kłopoty kadrowe. Na tę chwilę nie możemy liczyć na Tomasza Harmatę, naszego podstawowego stopera, oraz na najlepszego snajpera, Roberta Wojsyka.

Długo jeszcze nie będą zdolni do gry?
Kamil RAKOCZY: – Harmata pauzuje już czwarty miesiąc, a powodem tego jest przewlekłe zapalanie mięśni przywodzących pachwin. Niewykluczone jednak, że w ciągu najbliższych dni wróci do treningów i to byłaby dla nas bardzo optymistyczna wiadomość. Natomiast Wojsyk, który przeszedł artroskopię kolana, w trening będzie mógł wejść dopiero za miesiąc.

Na tym kończy się lista kontuzjowanych zawodników w pańskim zespole?
Kamil RAKOCZY: – Niestety nie. W fazie rehabilitacji po urazie mięśni strzałkowych jest Szymon Małecki i na razie nie wiem, kiedy wznowi treningi. Rafał Deptała skręcił staw skokowy, ale niedługo powinien normalnie trenować. Ponadto musimy czekać na powrót Amine’a Mohameda Boudguiga, który w meczu z MKS-em Kluczbork został ukarany czerwoną kartką i został dyskwalifikowany na cztery kolejki. Przy ustalaniu składu mogę go uwzględnić dopiero w meczu z Foto-Higieną Gać, który rozegramy 20 kwietnia.

Jaki cel wyznaczył pan przed sobą i drużyną w bieżącym sezonie?
Kamil RAKOCZY: – Dla mnie najważniejsze jest utrzymanie Ruchu w III lidze i na tym się skupiamy. Każde zwycięstwo nas do tego przybliża. Po wygranej w Pawłowicach jestem optymistą.

W ubiegłym roku stadion przy Narutowicza w Bytomiu został zburzony, a wy w rundzie jesiennej mecze rozgrywaliście w sąsiednim Orzechu. Od niedawna wreszcie gracie u siebie, na nowym stadionie w Radzionkowie. To dla pańskich zawodników dodatkowy impuls?
Kamil RAKOCZY: – Oczywiście, bo mamy wreszcie swój dom, mamy się gdzie podziać. Wcześniej tułaliśmy się, trenując na obiektach ościennych klubów, między innymi Polonii Bytom. Teraz mamy swój wymarzony obiekt i dobrze się na nim czujemy. Pierwsze zwycięstwo – 2:0 ze Stilonem Gorzów Wielkopolski – nas „nakręciło”, publiczność też dopisała, bo na trybunach zasiadło około 1000 naszych kibiców. Czego chcieć więcej?

 

Na zdjęciu: Kamil Rakoczy ma w tym sezonie jeden cel – utrzymać zespół w III lidze.