Raków Częstochowa. Bez chwili odpoczynku

Raków mimo zwycięstwa w finale Pucharu Polski nie zamierza zwalniać tempa.


Częstochowianie, podobnie jak przed rokiem, nie mieli zbyt wiele czasu by świętować zdobyty tytuł. Podopieczni Marka Papszuna już dzień po spotkaniu mieli zaplanowany trening. Dopiero w środę zawodnicy mogli odetchnąć i nabrać sił na przygotowania do niedzielnego spotkania z Cracovią.

Przełamać „klątwę”

Finał Pucharu Polski na pewno dał częstochowianom komfort psychiczny. Cel minimum został zrealizowany, jednak apetyt rośnie w miarę jedzenia. Tym bardziej że Raków, inaczej niż przed rokiem, jest liderem i ma wszystko po swojej stronie, by zakończyć rozgrywki z podwójną koroną. Do końca sezonu zostały zaledwie trzy mecze z rywalami, którzy w teorii powinni nie sprawić Rakowowi wielkich problemów.

Jest jednak jedno „ale” – Cracovia. Zespół z Krakowa częstochowianom wyjątkowo nie leży. W ostatnich latach drużyna Marka Papszuna nie potrafiła znaleźć na niego sposobu. Wyjątkiem był półfinał Pucharu Polski w ubiegłym roku, kiedy to Raków po bramce Vladislavsa Gutkovskisa w końcówce spotkania pokonał zespół „Pasów”. Teraz będą musieli powtórzyć tamten wyczyn, aby zrobić kolejny krok w stronę mistrzostwa.

Sentyment pozostał

Rywalizacja z Cracocią będzie ważnym spotkaniem dla jej byłego zawodnika, Mateusza Wdowiaka. Pomocnik w poniedziałek wygrał trzeci raz z rzędu Puchar Polski. Pierwsze trofeum osiągnął będąc piłkarzem „Pasów”. Jego historia w zespole z Krakowa zakończyła się jednak niezbyt przyjemnie. Pomocnik został zesłany do rezerw po tym, jak nie chciał przedłużyć umowy z klubem.

Ostatecznie zamiast spędzić w nich rundę wiosenną i dopiero trafić do Rakowa, to częstochowianie wynegocjowali jego przenosiny zimą. Mimo tych niezbyt miłych wspomnień pomocnik nadal ma sentyment do Cracovii. – Emocje na pewno będą przed i po spotkaniu. W jego trakcie będę się starał wyłączyć. Emocje to na pewno nie jest dobry doradca. Wszystko zależy od tego jak wszystko się potoczy. Na pewno będzie sentyment, bo jednak spędziłem w Cracovii wiele lat – mówi Wdowiak.

Kolejny egzamin

Pucharowy tydzień jest także ważny dla innego zawodnika Rakowa, Kacpra Trelowskiego. 18-letni bramkarz ostatnie zwycięstwo częstochowian w Pucharze Polski obserwował z perspektywy telewizora. Młodzieżowiec rundę wiosenną spędził w drugoligowym Sokole Ostróda. Nowy sezon był dla niego szansą, aby zaprezentować się na poziomie ekstraklasy.

Trelowski rozegrał już w tym sezonie 13 spotkań w lidze i Pucharze Polski. To dobry wynik jak na 18-latka, tym bardziej że nie był on „zapychaczem” pozycji młodzieżowca. Bramkarz kilkukrotnie pokazał się z bardzo dobrej strony. Sześciokrotnie zachował czyste konto. Dodatkowo z nim w bramce Raków nie przegrał, a wygrał za to 11 meczów.

Teraz jednak młodego bramkarza absorbują zupełnie inne zadania. 18-latek po piłkarskim egzaminie dojrzałości w poniedziałek przystąpił do kolejnego – tym razem pod „patronatem” Centralnej Komisji Egzaminacyjnej. Tegoroczny maturzysta musi więc szybko wyrzucić z głowy przyjemne wydarzenia z Warszawy. Tym razem musi „spisać się” w szkolnej ławie.


Na zdjęciu: Niedzielne spotkanie będzie dla Mateusza Wdowiaka wyjątkowe.

Fot. Tomasz Kudala/PressFocus