Raków Częstochowa. Bilans zysków i strat

 

Przerwa w rozgrywkach sprawiła, że w Rakowie Częstochowa rozpoczęto proces reorganizacji kadry.

 

Do opuszczenia klubu przy Limanowskiego w pierwszej kolejności szykują się zawodnicy, którzy nie spełnili pokładanych nadziei.

Nie wszystko złoto…

Letnia ofensywa przyniosła 10 nowych piłkarzy, z różnych stron świata i Polski. W Częstochowie pojawił się zawodnik z nazwiskiem, Jarosław Jach, który ostatnie lata spędził na wypożyczeniach w Turcji i w Mołdawii, ale również gracze, o których przeciętny kibic nie miał bladego pojęcia, jak Bryan Nouvier czy Andrija Luković.

Było także kilka niespodzianek, jak Felicio Brown Forbes, który nie poradził sobie w Koronie Kielce czy Michał Skóraś, wypożyczony z Lecha Poznań.

Raków nie najlepiej rozpoczął sezon, a nowi radzili sobie przeciętnie. Emir Azemović, środkowy obrońca, popełniał proste błędy i częściej prokurował rzuty karne oraz dyskutował z arbitrami niż prezentował pewność siebie.

Podobnie Dawid Szymonowicz, choć on akurat kilka razy pokazał się z dobrej strony. Środkowi pomocnicy – Nouvier i Luković – częściej siedzieli na trybunach niż wspomagali zespół. Z kolei Aleksandar Kolew większość pobytu w Częstochowie spędził w gabinetach.

Bronili się Jach i Forbes oraz – po części – Skóraś, który jednak zimą wrócił do Poznania. Dopiero po odstawieniu od składu kilku z wymienionych zawodników Raków wjechał na dobre tory. Zimę skończył na 11. miejscu i liczył się w walce o ósemkę.

Zagadką pozostał Rusłan Babenko. Trener Marek Papszun bardzo często stawiał na tego ukraińskiego pomocnika, ale jego gra przyprawiała fanów o ciarki. Przeciwko Arce Gdynia jego niefrasobliwość zaraz po wejściu na boisko doprowadziła do utraty bramki i z 2:0 zrobiło się 2:3.

Przemyślane zakupy

Przed rozpoczęciem zimowego okienka włodarze Rakowa podeszli do transferów zupełnie inaczej. Do Częstochowy trafili Daniel Mikołajewski, Marko Poletanović, Fran Tudor, David Tjanić i Ben Lederman. Pożegnano się natomiast z Lukoviciem, Nouvierem, Kolewem i Szymonowiczem, zaś Azemović został przesunięty do IV-ligowych rezerw.

Nowe transfery spłaciły się na murawie. Do jedenastki z marszu trafili Mikołajewski i Tudor. Tego pierwszego pozyskano z Lechii Gdańsk, gdzie grał w IV lidze. Mimo sporego przeskoku, w barwach Rakowa spisywał się nad wyraz dobrze.

Z każdym meczem łapał pewność siebie, co zaowocowało stałym miejscem u boku Tomasza Petraszka i Jacha. Jego dodatkowym atutem jest młody wiek; w kolejnym sezonie nadal będzie młodzieżowcem. Tudor z kolei pokazał dynamikę, dobry drybling i przede wszystkim żelazne płuca, co przy pozycji wahadłowego jest wręcz niezbędne. Choć nie grał przez pół roku, nie było tego widać.

Poletanović był niewiadomą. Poprzednie lata spędził w Jagiellonii, gdzie nie zawsze mu się wiodło. Od pierwszego występu w czerwono-niebieskich barwach udowadniał, że może stać się jednym z liderów środka pola. Oprócz dobrego odbioru miał podejmowania właściwych decyzji.

Jednak nie wszystkie transfery Rakowa można uznać za udane; Tjanić zaliczył zaledwie 13 minut w ostatniej kolejce, a Lederman nawet nie miał okazji zadebiutować. Reasumując – na 14 transferów 5 to polscy zawodnicy, którzy w zdecydowanej większości spisywali się bardzo dobrze. Na 9 zagranicznych aż 6 zawiodło i większości nie ma już w klubie…

 

Na zdjęciu: Jarosław Jach (z prawej) udowodnił pod Jasną Górą, że jest bardzo solidnym obrońcą.
Fot. Rafał Rusek/PressFocus