Raków Częstochowa. Czas na przełamanie!

Raków Częstochowa w rewanżowym spotkaniu eliminacji Ligi Konferencji Europy zmierzy się w Kazaniu z wiceliderem ligi rosyjskiej, Rubinem.


Podopieczni Marka Papszuna, po remisie w Bielsku-Białej nie stoją na straconej pozycji. Częstochowianie są w stanie osiągnąć pozytywny wynik w Kazaniu. Wiele będzie jednak zależało od tego, czy ofensywa wicemistrzów Polski w końcu przełamie się w europejskich pucharach.

300 minut posuchy

Raków od powrotu do ekstraklasy w 2019 roku plasuje się w czołówce najbardziej bramkostrzelnych drużyn ligi. W 70 spotkaniach podopieczni Marka Papszuna strzelili łącznie 102 bramki. To daje im trzecie miejsce za Legią i Lechem. Problem w tym, że tej wybornej ligowej skuteczności częstochowianie nie są w stanie przekuć na rozgrywki europejskie. Rozegrali w nich już 300 minut (3 spotkania + dogrywka z Suduvą) i jak do tej pory nie zdobyli bramki.

Można tę nieskuteczność wytłumaczyć niezwykle defensywną grą Litwinów z Mariampola oraz klasą dzisiejszego przeciwnika, Rubina Kazań. Ponadto częstochowianie do meczów w Europie przystępowali w osłabionym składzie, przez co choćby Ivan Lopez, nominalnie w ustawieniu Rakowa grający na „10” musiał zagrać w środku pola i miał wiele zadań defensywnych. Mimo to częstochowianie przez 300 minut powinni strzelić choć jednego gola, by te statystyki lekko poprawić, a zarazem uatrakcyjnić widowiska w pucharach dla swoich kibiców.

Poczekają na karne?

Z drugiej strony Raków dysponuje solidną linią defensywną, która mimo problemów i przesuwania do niej Frana Tudora radziła sobie bardzo dobrze nawet z Rubinem. Nie ma przypadku w tym, że przez trzy spotkania częstochowianie nie dali się pokonać ani razu. Być może to właśnie taktyka Papszuna na rozgrywki pucharowe – lepiej nie strzelić gola, niż stracić bramkę i dać się wyeliminować. Możliwe, że dzisiaj w Kazaniu Raków znów nie będzie chciał regulaminowy czas gry zakończyć bez straconej bramki.

Przy założeniu, że linia ofensywna znów będzie nieskuteczna, to kibiców ponownie czeka dogrywka, potencjalne karne i podwyższone ciśnienie krwi. Dodatkowo przy pozytywnym scenariuszu i awansie Rakowa do kolejnej rundy byłby to chyba ewenement na skalę polską, a może i nawet europejską.

Trudno jest znaleźć drużynę w Polsce, która awansowała do kolejnej rundy eliminacji po dwóch bezbramkowych remisach, a co dopiero, gdyby ta sztuka udała się w dwóch dwumeczach. Nie byłaby to dobra reklama dla polskiej piłki, ale z drugiej strony – nie zawsze liczy się styl, tylko wynik.

Stracili tylko jednego gola

Rywalizacja w Kazaniu nie będzie jednak należała do najłatwiejszych. Podopieczni Leonida Słuckiego po trzech ligowych kolejkach są wiceliderem Primjer-Ligi. W trzech spotkaniach zdobyli sześć goli oraz komplet punktów. Dobrą formę pokazali na inaugurację rozgrywek, gdy na własnym obiekcie poradzili sobie ze Spartakiem Moskwa. Ostatnie spotkanie ligowe nie było jednak równie udane co poprzednie.



Po zwycięstwie ze Spartakiem i spokojnym rozprawieniu się z Arsjenałem Tułą (zwycięstwo 3:0) na własnym stadionie rywalizowali z Achmatem Groznym. Mimo że Rubin od 53 minuty grał w przewadze, tak do samego końca spotkania drżeli o wynik. Dopiero samobójcze trafienie Gabriela Inacu sprawiło, że zespół z Kazania mógł cieszyć się ze zwycięstwa. Dodatkowo w tym spotkaniu wystąpił praktycznie w takim samym zestawieniu personalnym, co w czwartek w Bielsku-Białej. Częstochowianie mają więc idealny materiał szkoleniowy, jak poradzić sobie z Rubinem.


RUBIN KAZAŃ – RAKÓW CZĘSTOCHOWA
Czwartek, 12 sierpnia godz. 18.00

Transmisja: TVP Sport


Na zdjęciu: Raków dzięki dobrej postawie w defensywie jedzie do Kazania z pewnymi nadziejami. Jeżeli do dobrej obrony dołoży też skuteczność w ataku, to mecz z Rubinem może zakończyć się dla nich pozytywnie.

Fot. Tomasz Kudala/Pressfocus