Piorunujący debiut. Raków wygrywa z Karabachem po emocjonujący meczu!

Raków Częstochowa – Karabach Agdam. W pierwszym meczu II rundy eliminacji wygrali z Karabachem za sprawą debiutującego Sonnego Kittela.


Rywalizacja na stadionie przy Limanowskiego zapowiadała się interesująco. Wzmocniony w porównaniu do poprzedniej rundy mistrz Polski walczył z Azerami. Karabach w czterech ostatnich rywalizacjach z polskimi klubami za każdym razem wygrywał. Raków chciał oszukać przeznaczenie i awansować. Najpierw trzeba było wywalczyć korzystny wynik przed rewanżem w Agdam.

Trzeba jednak przyznać, że obie strony na murawie traktowały się z ogromnym szacunkiem. Oznacza to ni mniej, ni więcej jak to, że w pierwszych minutach poza faulami w środkowej strefie nie było widać zbyt wiele ciekawych akcji. Raków „wpuszczał” rywala na swoją połowę, przejmował piłkę i szybko wyprowadzał akcje. Ekipa z Azerbejdżanu faulowała graczy gospodarzy. Mistrz Polski próbował zaskoczyć z rzutów wolnych i rożnych. Nic jednak z tego nie wychodziło.

Pierwsze, spokojne 10 minut nie zwiastowało ciekawej rywalizacji. Były to jednak złe dobrego początku. Mecz powoli się otwierał. Częstochowianie, między innymi za sprawą Marcina Cebuli, oddawali celne strzały. Bramkarz Karabachu, Szachrudin Magomiedalijew, miał duże problemy z interwencjami. Nie był on najpewniejszym punktem zespołu z Agdam.


Czytaj więcej:


Zdecydowanie lepiej prezentowała się ofensywa gości. Potrafili oni celnie zagrywać w „szesnastkę” Rakowa. Tam brakowało im wykończenia lub szczęścia. Podobnie jak w starciu z Florą dobrze zaprezentował się Vladan Kovacević, odbijając dobrą akcję Yassiny Benzii. Później wyłapał strzał Marko Jankovicia, choć pomógł mu rykoszet.

Zamiast jednak sportowej rywalizacji na boisku widoczna była coraz twardsza gra, szczególnie ze strony graczy z Agdam. Co gorsza szwajcarski arbiter, Lukas Faehndrich, pozwalał na taką grę i to w momentach, gdy piłkarze z Azerbejdżanu zasługiwali na indywidualne kary. Atmosfera gęstniała z minuty na minutę. Do przerwy kibice bramki nie zobaczyli. Mieli jednak czym się martwić. Częstochowianie musieli się obudzić i zagrać lepiej po przerwie.

Sonny Kittel na ratunek

Druga połowa, na nieszczęście gospodarzy, wyglądała momentami podobnie do pierwszej. Mistrz Polski nadal był wysoko naciskany przez rywala i nie potrafił wyprowadzić solidnej akcji na bramkę Magomiedalijewa. Raków jednak przyzwyczaił do tego, że nawet w takich sytuacjach jest w stanie wyjść na prowadzenie. Świetną akcję przeprowadził Cebula. Dograł w pole karne. Tam w zamieszaniu piłkę do własnej bramki „wepchnął” Elvin Cafarquliyev. Mistrz Polski objął prowadzenie i nie chciał na tym poprzestać.

Tak też się stało. Piłkę dośrodkowaną w pole karne wykończył Fabian Piasecki. Jego uderzenie głową powinien wyłapać Magomiedalijew. Zamiast tego przepuścił ją między rękami, przez co Raków podwyższył prowadzenie. Dwie minuty później Karabach za sprawą Redona Xhixhi zmniejszył stratę. To pierwszy stracony gol przez Raków w tym sezonie. Chwilę później Kovacević zachował się podobnie do Magomiedalijewa i także popełnił błąd. Hamidou Keyta doprowadził do wyrównania. W sześć minut kibice zobaczyli trzy gole.

Mecz zaczął się od nowa. Wydawało się, że Raków już nie wyjdzie na prowadzenie. Sonny Kittel uznał jednak, że trzeba przywitać się z częstochowską publicznością. Uderzył sprzed pola karnego tak mocno i precyzyjnie, że mistrz Polski znów wyszedł na prowadzenie. Raków ostatecznie wygrał i jedzie do Baku z niewielką przewagą.


Raków Częstochowa – Karabach Agdam 3:2 (0:0)

1:0 – Cafarquliyev, 55 min (samobójcza), 2:0 – Piasecki, 71 min, 2:1 – Xhixha, 74 min, 2:2 – Keyta, 76 min, 3:2 – Kittel, 90+1 min.

RAKÓW: Kovacević – Racovitan, Arsenić, Svarnas – Tudor, Lederman (65. Berggren), Papanikoalou, Jean Carlos (84. Sorescu) – Cebula (65. Yeboah), Zwoliński (65. Piasecki), Koczerhin (81. Kittel). Trener: Dawid SZWARGA.

KARABACH: Magomiedalijew – Cafarquliyev (70. Medvedev), Medina, Mustafazada, Bayramov – Janković (70. P. Andrade), Romao – Zoubir, Benzia (70. Keyta), L. Andrade (82. Almeida) – Xhixha (82. Akhundzade). Trener: Kurban KURBANOW.

Sędziował: Lukas Faehndrich (Szwajcaria). Żółta kartka: Cebula – Benzia, Xhixhia, Akhundzade.


Fot. Tomasz Kudala/Pressfocus