Piłkarze Rakowa wygrali dla kolegi. „Wiedziałem, że coś szykują”

Z wysokości trybun spotkanie na obiekcie przy ulicy Limanowskiego obserwowała całkiem spora grupa częstochowskich zawodników, którzy w tym spotkaniu nie mogli zagrać – Andrzej Niewulis z powodu nadmiaru kartek, Miłosz Szczepański, Maciej Domański i Kamil Kościelny z powodu kontuzji.

Najpoważniejszy jest uraz Kamila Kościelnego, który ze zgrupowania w Turcji wrócił z zerwanym więzadłem krzyżowym przednim i uszkodzoną łąkotką. – Nigdy z kolanami nie miałem problemów, ale w ostatnim sparingu z Wołyniem Łuck walczyłem o pozycję z rywalem, już ją wygrałem i wtedy noga została na przeproście, spadłem tak na nią, że poczułem ból. Na początku nie wyglądało to aż tak strasznie. Kolano było w miarę stabilne, ale po badaniu rezonansem diagnoza była mało optymistyczna. Więzadło zostało zerwane. Jestem już po operacji przeprowadzonej przez doktora Krzysztofa Ficka w ośrodku Galen – Ortopedia. Nawet już zdążyłem pojawić się na kontroli i zdaniem lekarza wszystko układa się zgodnie z planem – tłumaczy Kościelny.

W meczu z Chrobrym piłkarze Rakowa wyszli na boisko w okolicznościowych koszulkach dedykowanych specjalnie dla „Kościa”. – Mogłem się domyślać, że chłopaki coś tam przede mną ukrywają. Dziwnym trafem nie chcieli mnie wpuścić przed spotkaniem do szatni. Tak mnie zwodzili, tak kluczyli, a potem pojawili się koszulkach. Obok mnie siedziała narzeczona, zrobiło to na nas wielkie wrażenie, bo wszyscy w klubie – koledzy, trenerzy, rehabilitanci, zarząd  mocno mnie wspierają. Tę rundę mam jednak straconą, ale nie ma mowy, żebym się poddał. Chcę wrócić na boisko w następnym sezonie – mówi Kamil Kościelny o geście kolegów z zespołu.

Kamil Kościelny przerwę w grze zamierza wykorzystać na poszerzenie swojej wiedzy z zakresu… dietetyki i przygotowania fizycznego. W tych tematach na bieżąco wymienia swoje spostrzeżenia z innym orędownikiem tych zagadnień, pomocnikiem Rakowa i kapitanem Rafałem Figlem. – To nasze wspólne zainteresowania. Rafał też miał przerwę w treningach i w tym czasie pogłębiał wiedzę w tym zakresie. Ja pójdę tym szlakiem. Jesteśmy w stałym kontakcie i konsultujemy się w pewnych kwestiach, ale futbol pozostaje najważniejszy. Tym bardziej, że jesteśmy blisko realizacji upragnionego celu – dodaje nasz rozmówca.

 

fot. Grzegorz Przygodzinski / 400mm.pl