Remis bez historii

Miał czym się szczycić Lech przed wczorajszym spotkaniem. Poznaniacy w wyjściowej jedenastce postawili na aż pięciu swoich wychowanków, z czego wszyscy byli młodzieżowcami. Na szczególną uwagę zasługiwał jednak Jakub Kamiński, skrzydłowy urodzony w roku 2002 w Rudzie Śląskiej (przed przeprowadzką do Poznania występował w Szombierkach Bytom), który debiutował w seniorskim zespole „Kolejorza”. Jagiellonia także zagrała „na młodo”, ponieważ Ireneusz Mamrot postawił od pierwszej minuty na dwóch swoich flagowych młodzieżowców, co w przypadku Patryka Klimali i Bartosza Bidy jeszcze się w tym sezonie nie zdarzyło.

Młodzi wypracowali gole

Na całe szczęście ten mecz oglądało się dużo lepiej niż analogiczne starcie z ubiegłej kolejki, kiedy białostoczanie po mizernym spotkaniu zremisowali u siebie bezbramkowo z Legią. Oba zespoły prezentowały wyrównany poziom i próbowały atakować, choć brakowało im trochę dokładności, tempa i spokoju. Oddawane strzały nie stwarzały żadnego zagrożenia, a jedynie Paweł Tomczyk z Lecha miał naprawdę niezłą sytuację, kiedy po dograniu z prawej strony oddał zbyt lekkie uderzenie.

W 22 minucie zaczęło się jednak robić ciekawiej. Pedro Tiba chciał wyprowadzić futbolówkę dryblingiem, lecz stracił ją w newralgicznej strefie w środku pola. Piłka trafiła do Bidy, a ten prostopadłym podaniem obsłużył Klimalę, który bez kłopotów pokonał Mickeya van der Harta. Defensywa gospodarzy nie zdążyła się odpowiednio ustawić, a linię złamał Robert Gumny. „Kolejorz” zaatakował z większym impetem, swoją szansę miał Lubomir Satka, ale po drugiej stronie groźne główkował Romańczuk.

W 37 min strzał Karlo Muhara wylądował na rzucie rożnym, a sędzia Tomasz Musiał z niewiadomych przyczyn podszedł do ekranu skonsultować coś z VAR-em. Okazało się, że kilkadziesiąt sekund wcześniej, gdy 20-letni Tymoteusz Puchacz uderzał z rzutu wolnego, piłkę ręką ewidentnie zablokował Martin Kostal. Arbiter podyktował jedenastkę, którą na gola zamienił Paweł Tomczyk.

Jakość poszukiwana

Pierwsza połowa dawała nadzieję na ciekawy scenariusz drugiej, ale po przerwie oba zespoły zdecydowanie spuściły tonu. Mało było polotu, mało było szybkości, co było widoczne głównie w ekipie z Podlasia, która częściej próbowała swoich sił w ofensywie. Jagiellonia momentami przypominała trochę tę nijaką Jagiellonię z ostatniego meczu z Legią, tyle że tym razem nie grała w przewadze jednego zawodnika.
Nie działo się nic wartego uwagi, jedynie w 78 min kontuzji doznał Thomas Rogne, który został zniesiony na noszach. Zastąpił go Tomasz Dejewski, co zapewne zirytowało Gytkjaera, który już czekał przy linii bocznej na wejście do gry, a ostatecznie na murawie się nie pojawił. W 84 min podobną drogę co stoper Lecha obrał Klimala, który również doznał kontuzji. Wszystko to spowodowało, że słaba druga połowa została przedłużona aż o 10 minut, ale wynik nie uległ już zmianie.

 

Lech Poznań – Jagiellonia Białystok 1:1 (1:1)

0:1 – Klimala, 22 min (asysta Bida), 1:1 – Tomczyk, 39 min (rzut karny)

LECH: Van der Hart – Gumny, Satka Rogne (78. Dejewski), Puchacz – Muhar (85. Skrzypczak), Tiba – Jóźwiak, Amaral (68. Jevtić), Kamiński – Tomczyk. Trener Dariusz ŻURAW. Rezerwowi: Mleczko, Cywka, Moder, Makuszewski, Marchwiński, Gytkjaer.

JAGIELLONIA: Węglarz – Wójcicki, Runje, Arsenić, Guilherme – Pospiszil, Romańczuk – Bida (57. Przikryl), Imaz, Kostal (61. Camara) – Klimala (84. Mystkowski). Trener Ireneusz MAMROT. Rezerwowi Sandomierski, Kadlec, Savković, Bodvarsson, Poletanović, Kwiecień.

Sędziował Tomasz Musiał (Kraków). Widzów 11947. Żółte kartki: Jóźwiak (58. faul) – Kostal (38. zagranie piłki ręką), Runje (46. faul).
Piłkarz meczu – Tymoteusz PUCHACZ

Na zdjęciu: Pierwsza połowa dała sporo nadziei, jednak druga część spotkania była bardzo uboga w jakość.

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem

 
ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ