Czarna seria selekcjonerów

Czarna seria selekcjonerów. Ponad 26 lat czeka reprezentacja Polski, aż któryś z jej trenerów wygra mecz w swoim debiucie. Ostatnim był nieżyjący już Janusz Wójcik.


W ostatnim czasie polscy kibice mają nadmiar okazji ku temu, aby przypominać sobie, jak pracę rozpoczynali kolejni selekcjonerzy. PZPN nie ma szczęścia do swoich wyborów, więc pozostaje mieć nadzieję, że Michał Probierz przerwie tę nie najlepszą passę – i w sumie nie tą jedyną. Żaden z poprzednich 12 trenerów biało-czerwonych nie potrafił wejść w nową rolę „z drzwiami” i pokonać pierwszego przeciwnika. 7 z nich przełykało gorycz porażki, a 5 remisowało.

Wyjątki Majewskiego i Bońka

Jedni mogą mówić, że jedno, debiutanckie spotkanie nie powinno rzutować na dalszą pracę trenera. Inni – że daje jakiś obraz tego, czego można się spodziewać. Tak po prawdzie, patrząc na selekcjonerskie inauguracje, można dojść do wniosku, że obie te teorie naprzemiennie się sprawdzają. Natomiast jeszcze gdzieś pomiędzy nimi jest… Stefan Majewski, któremu z przesadną precyzją nie ma się co przyglądać. W końcu prowadził kadrę tylko w 2 meczach, bo swoją funkcję pełnił jedynie tymczasowo. Niewiele lepszy od niego był Zbigniew Boniek, choć on selekcjonerem był „na stałe” – z tym że nie wytrzymał nawet 5 miesięcy, rozegrał tylko 5 spotkań i w cieniu kompromitacji postanowił zrezygnować. To, że w pierwszym meczu zremisował z Belgią (wówczas zupełnie inną pod względem jakości niż obecnie), nie miało wtedy i nie ma dziś większego znaczenia.

Sygnały z Portugalii

Można odnieść wrażenie, że jeden z „najmocniejszych” debiutów zaliczył w ostatnim czasie Waldemar Fornalik. Nie chodzi tutaj oczywiście o wagę meczu czy wynik, bo było to tylko towarzyskie starcie z Estonię, ale o wpływ, jaki miał na postrzeganie dalszej pracy selekcjonera. To, że aktualnemu trenerowi Zagłębia Lubin z reprezentacją nie wyszło, wie każdy. W październiku minie dekada od jego zwolnienia, a wciąż jednym z pierwszych skojarzeń z jego kadrową przygodą jest właśnie Estonia. Było to spotkanie z potencjałem na lekkie zwycięstwo, rywal był słaby, a mimo to okazał się lepszy – po golu w doliczonym czasie autorstwa Konstantina Vassiljeva. Polacy wyglądali w tamtym meczu beznadziejnie, nijako, co było synonimem… późniejszej kadencji Fornalika. Starcie z Estonią wyrażało więcej niż tysiąc słów i jest prawdopodobnie najczęściej przywoływanym spotkaniem tamtego okresu.

Po czasie wiemy, że sygnały kibicom i ekspertom wysłali również Portugalczycy. Jak zaczął Fernando Santos, doskonale pamiętamy – feralna Praga. 0:2 dla Czechów już po 3 minutach i kompletna bezradność – czyli idealne podsumowanie pracy portugalskiego trenera. Rzecz jasna trudno winić go o to, jak zaczęło się tamto spotkanie, tym bardziej że piłkarze mówili po nim, że byli uczuleni na to, jak swoje akcje rozgrywają przeciwnicy. Dwa gole ustawiły mecz, ale z perspektywy miesięcy trzeba przyznać, że… tak po prostu z Santosem musiało być. Podobnie jak z Paulo Sousą.

To był jeden z bardziej szalonych meczów biało-czerwonych, będący zarazem prezentacją pomysłu Portugalczyka. Było odważnie, było ofensywnie, było słabo w obronie, dlatego z Węgrami skończyło się 3:3. Sousa pokazał też, że nawet jeśli nie trafi z wyjściową jedenastką, to umie poprawić się z biegiem minut, dokonując wartościowych roszad. Przeciwko Madziarom dwie bramki w przeciągu 3 minut od wejścia z ławki zdobyli Kamil Jóźwiak i Krzysztof Piątek!

Wyjątkowe Włochy

Trochę mniej można było wyczytać z debiutów Czesława Michniewicza i Jerzego Brzęczka. Jak pamiętamy, ten pierwszy został powołany na stanowisko po emigracji Sousy w bojowych wręcz warunkach, z kluczowym barażem o mundial ze Szwedami w terminarzu, z zamieszaniem wokół rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Z tej perspektywy sparing ze Szkocją był traktowany przede wszystkim jako ciekawostka, w trakcie której oszczędzani byli Robert Lewandowski czy Wojciech Szczęsny. A mimo tego… i tak kontuzje (jeszcze w pierwszej połowie) złapali Arkadiusz Milik i Bartosz Salamon. Polacy zremisowali z Wyspiarzami 1:1 po trafieniu Piątka w doliczonym czasie, zaś sama gra była ani dobra, ani zła. Nikt zresztą szczególnie się nad nią nie rozwodził, bo liczyła się tylko Szwecja. Tą zresztą udało się pokonać w stylu typowo michniewiczowskim i wszyscy byli zadowoleni. Dopiero potem to zadowolenie zaczęło spadać…


Czytaj także:


Zresztą podobnie wyglądało to w przypadku Brzęczka. Punktujący lepiej niż następcy nie miał łatwych rywali, a zaczynał z Włochami w Lidze Narodów. Wielkich oczekiwań z oczywistych względów przy tym spotkaniu nie było, tym bardziej że pochodzący z Truskolasów trener przejmował zespół po mundialowym fiasku i wchodził w buty uwielbianego Adama Nawałki. Tymczasem w Bolonii Polacy prowadzili do przerwy, prezentowali dobry futbol, intensywny pressing i choć ostatecznie zremisowali 1:1, wszyscy ich oklaskiwali. Potem już tak dobrze nie było. Na pierwszą wygraną Brzęczek czekał do 7. meczu i szybko zaczął tracić zaufanie opinii publicznej, co po ponad dwóch latach poskutkowało jego zwolnieniem. Wielu potem zastanawiało się, dlaczego biało-czerwoni nie grali już później tak, jak z Włochami.

Złe dobrego początki

A że pierwszy mecz potrafi też zamydlić oczy, udowodnili Adam Nawałka czy Leo Beenhakker. Nawałka jest bez dwóch zdań najlepiej wspominanym selekcjonerem w XXI wieku, a mimo tego debiutował domową porażką ze Słowacją 0:2. Wszyscy dziwili się powołaniem do kadry jego „znajomego” z Górnika Zabrze, Rafała Kosznika, który przeciwko południowym sąsiadom rozegrał swój pierwszy i… ostatni mecz w reprezentacji (można się domyślić dlaczego). Nawałka był krytykowany, tym bardziej że kilka dni później bezbramkowo zremisował z Irlandią, ale potem było już tylko lepiej.

Czarna seria selekcjonerów
Nawet Adam Nawałka nie od razu był podrzucany w przypływie euforii… Fot. Rafał Oleksiewicz/PressFocus

Beenhakker zaczął jeszcze gorzej. Jego kadencja robi się już co prawda powoli prehistoryczna, bo futbol zmienia się dynamicznie, a dzisiejsze rozgrywki pod względem formatu czy przepełnienia kalendarza zdecydowanie różnią się od lat 2006-09. Jednakże jest w jego przypadku pewna prawda uniwersalna – pierwszy mecz jeszcze o niczym nie świadczy. Beenhakker przegrał 0:2 z Danią, chcąc grać ofensywnie, co niespecjalnie się udało. Potem od razu zaczęły się eliminacje do Euro 2008, w których biało-czerwoni zdobyli tylko 1 punkt w 2 pierwszych meczach. Jak to w Polsce, „grillowanie” obcokrajowca gdzieniegdzie odbywało się w wysokiej temperaturze, ale potem Holender zanotował serię 9 spotkań bez porażki, z których wygrał aż 8. Awansował na pierwsze w historii Euro i… odszedł w gorącej atmosferze – ale to już zupełnie inna historia.

Kiedy, jak nie teraz?

W międzyczasie z reprezentacją pracował też niepodrabialny Franciszek Smuda, który grał tylko mecze towarzyskie i… Euro 2012. Miał jedno zadanie i mnóstwo czasu – zbudowanie silnej ekipy na domowy turniej, co zupełnie mu nie wyszło, jak i debiutancki mecz z Rumunią.

Michał Probierz stoi w sytuacji podobnej do Czesława Michniewicza, choć mniej bezpośredniej. Też został rzucony na głęboką wodę, ale początek będzie miał znacznie mniej stresujący. Czeka go wylot na Wyspy Owcze i choć rywal ten pokazał, że nawet z nim Polakom może być trudno, to… kiedy wygrać debiut, jeśli nie teraz?


JAK ZACZYNALI?

  • Fernando SANTOS Czechy – Polska 3:1 24.03.2023 Eliminacje Euro 2024
  • Czesław MICHNIEWICZ Szkocja – Polska 1:1 24.03.2022 Towarzyski
  • Paulo SOUSA Węgry – Polska 3:3 25.03.2022 Eliminacje MŚ 2022
  • Jerzy BRZĘCZEK Włochy – Polska 1:1 7.09.2018 Liga Narodów
  • Adam NAWAŁKA Polska – Słowacja 0:2 15.11.2013 Towarzyski
  • Waldemar FORNALIK Estonia – Polska 1:0 15.08.2012 Towarzyski
  • Franciszek SMUDA Polska – Rumunia 0:1 14.11.2009 Towarzyski
  • Stefan MAJEWSKI Czechy – Polska 2:0 10.10.2009 Eliminacje MŚ 2010
  • Leo BEENHAKKER Dania – Polska 2:0 16.08.2006 Towarzyski
  • Paweł JANAS Chorwacja – Polska 0:0 12.02.2003 Towarzyski
  • Zbigniew BONIEK Polska – Belgia 1:1 21.08.2002 Towarzyski
  • Jerzy ENGEL Hiszpania – Polska 3:0 26.01.2000 Towarzyski
  • Janusz WÓJCIK Polska – Węgry 1:0 6.09.1997 Towarzyski

Liczba

4 OSTATNICH SELEKCJONERÓW rozpoczynało pracę w meczach wyjazdowych. Santos – w Pradze, Michniewicz – w Glasgow, Sousa – w Budapeszcie, a Brzęczek – w Bolonii. Dopiero Adam Nawałka prawie dekadę temu podjął Słowację we Wrocławiu. Probierz pójdzie śladem poprzedników i zacznie w delegacji, w farerskim Thorshavn.


Na zdjęciu: Czarna seria selekcjonerów. Porażka z Estonią odcisnęła wyraźne piętno na selekcjonerskiej przygodzie Waldemara Fornalika.

Fot. Rafał Oleksiewicz/PressFocus