Reprezentacja Polski. „Grosik”, czyli przywódca

Kacper Kozłowski, jeżeli zagra w którymkolwiek z marcowych meczów zespołu Paulo Sousy, zostanie drugim najmłodszym reprezentantem w dziejach polskiego futbolu.


Pierwsze powołania Paulo Sousy, portugalski selekcjoner reprezentacji Polski w poniedziałek ogłosił ostateczną listę zawodników, z których zamierza skorzystać w trzech pierwszych meczach eliminacjach mistrzostw świata Katar 2022, były szeroko komentowane w mediach przez ekspertów. [Wojciech Kowalczyk], wicemistrz olimpijski z Barcelony, który słynie z ciętego języka, napisał na Twitterze, że nowy trener nie rozegrał jeszcze meczu, a on tęskni już za… Jerzym Brzęczkiem.

Nie wiadomo, czym zaszedł za skórę „Kowalowi”, Paulo Sousa, ale można się domyślać, że chodziło o brak powołania np. dla Tomasza Kędziory czy Bartosza Kapustki. Dużo uwagi poświęcono również powołaniom dla Sebastiana Kowalczyka czy Kacpra Kozłowskiego. Chodzi o dwóch młodych piłkarzy Pogoni Szczecin, który najwyraźniej przypadli do gustu Portugalczykowi.

16 meczów wystarczyło

Kacper Kozłowski, rocznik 2003, nie ma jeszcze… dowodu osobistego. Bo 18 lat skończy dopiero 16 października br. A jeżeli zagra w którymś z marcowych spotkań, to zostanie drugim najmłodszym reprezentantem Polski w historii. Pierwsze miejsce w taj klasyfikacji, od 58 lat, zajmuje Włodzimierz Lubański, który debiutując w drużynie narodowej liczył sobie pamiętne 16 lat i 188 dni.

Drugie miejsce zajmuje Marek Saganowski, który pierwszy raz zagrał z orzełkiem na piersi w wieku 17 lat i 183 dni. Kozłowski, w dniu meczu z Węgrami, a więc 25 marca, liczyć sobie będzie 17 lat i 160 dni. Od jakiegoś czasu piłkarz pochodzący z Koszalina jest uznawany za olbrzymi talent. W ekstraklasie zadebiutował w maju 2019 roku, a więc nie miał jeszcze skończonych 16 lat. Okazał się wówczas najmłodszym debiutantem w naszej lidze w XXI wieku.

W kolejnym sezonie zagrał na najwyższym poziomie 3 razy. W obecnych rozgrywkach zaliczył już 12 występów, a więc powołanie od Paulo Sousy otrzymał łącznie po 16 meczach w ekstraklasie. Gola w niej jeszcze nie strzelił, na swoim koncie ma jedną asystę, a na boisku spędził 617 minut, czyli nieco ponad 10 godzin. Portugalskiemu selekcjonerowi to jednak, najwidoczniej, wystarcza.

Zdecydowanie większym doświadczeniem pochwalić może się drugi z powołanych „Portowców”, czyli Sebastian Kowalczyk. Gracz ten, pochodzący ze Szczecina, jeszcze w tym sezonie powinien dobić do liczby 100 występów w ekstraklasie. – Obaj zawodnicy mają przed sobą duże perspektywy – powiedział [Paulo Sousa]. – Chcemy dać im możliwość zrozumienia oczekiwań i intensywności pracy na poziomie reprezentacji. Kowalczyk może wnieść do naszego modelu w „małej grze”. To nie jest zawodnik na kontry – podkreślił portugalski szkoleniowiec.

Jest już w Polsce

Dosyć szerokim echem odbiło się również powołanie dla Kamila Grosickiego. Wszyscy wiemy, że piłkarz ten w reprezentacji Polski rozegrał wiele dobrych spotkań i w ostatnich latach jest jej kluczowym zawodnikiem. Ale ostatnio nie gra w klubie. Mało tego, nie siedzi nawet na ławce rezerwowych w spotkaniach West Bromwich Albion. Z którego w ostatnim okienku transferowym mógł odejść, ale zdecydował się zostać w Premier League. Co na to Paulo Sousa?

– Grosicki, to ważny zawodnik. Który ma wielkie doświadczenie. Chciałbym też wyróżnić jego cechy przywódcze. Wiem, że będzie wartością dodaną w naszej drużyny – powiedział Portugalczyk. Sęk jednak w tym, że „Grosik” spędził w tym sezonie na boiskach angielskiej ekstraklasy, uwaga, 149 minut. Następnych przed meczami reprezentacji już nie będzie. Jego zespół najbliższe spotkanie rozegra dopiero na początku kwietnia. Piłkarz jest już w Polsce i może przygotowywać się już do zgrupowania reprezentacji, które rozpoczyna się oficjalnie od najbliższego poniedziałku.

Kamil Grosicki o miejsce w wyjściowym składzie najpierw na mecz z Węgrami powalczy pewnie z Kamilem Jóźwiakiem, czy Przemysławem Płachetą. Ostatni z wymienionych również ma ostatnio spore problemy z regularną grą w klubie, choć trener Norwich zapewnia, że chodzi o coś innego. Daniel Farke przyznał, że musi Polaka… hamować. By ten, w wymagającej League Championship, nie zrobił sobie krzywdy.

Z tego powodu forma byłego skrzydłowego Podbeskidzia jest niemałą niewiadomą. W dodatku cały czas trudno jest powiedzieć, w jakim ustawieniu grać będzie nasz zespół narodowy pod wodzą Paulo Sousy. Na razie Portugalczyk, choć przyznał się, że pomysł na to ma, konkretami się z nami nie podzielił. Rozważa jednak grę w ustawieniu 1-3-5-2, a więc z trójką środkowych obrońców. Takie rozwiązanie, im bliżej początku eliminacji, szczegółowo będziemy na naszych łamach analizować.




Na zdjęciu: Kamil Grosicki spędził w tym sezonie na boiskach Premier League zaledwie 149 minut. Na reprezentację już jednak przyjechał.

Fot. Pressfocus